Nie mam na nic ochoty, nie mogę patrzeć na siebie w lustrze - czy to depresja?
Witam. Mam na imię Beata, w tym roku kończę 31 lat. Mam dwójkę dzieci i partnera, z którym jestem 2 lata. Na depresję leczę się od 2005 roku. Byłam już trzykrotnie hospitalizowana, ostatni raz w tym roku w czerwcu. Uczęszczam a właściwie dopiero zaczęłam na terapię indywidualną i przyznam, że nie najlepiej się tam czuję, może zbyt wiele oczekuję? Zalecono mi również terapię grupową DDA - jestem otwarta na tę propozycję, ponieważ sama szukam ratunku dla siebie.
Może opisze jak w tej chwili się czuję - fatalnie! Źle mi ze samą sobą, nie znoszę swojej osoby, nie mogę na siebie patrzeć w lustrze, strasznie się sobie nie podobam, a do tego wszystkiego dochodzi depersonalizacja i derealizacja – koszmar. Poczucie obcości we własnym domu tak jak bym nie istniała, jakby Beata już dawno umarła - nie mogę odzyskać samej siebie, a trwa to już zdecydowanie za długo. Ze szpitala wypisałam się na własne żądanie pomimo zaleceń ordynatorki – pomyślałam, że poświęcę się dla dzieci i partnera, ale sielanka nie trwała długo, bo znowu od tygodnia coś mnie dopadło. Cały czas jestem na lekach, ale na razie nie przynoszą one jakiegoś konkretnego skutku, nie do końca jestem pewna czy to depresja czy coś poważniejszego. Nie mam na nic ochoty. Robienie czegokolwiek sprawia mi maga trudność.
A, i nie wspominałam jeszcze jednej rzeczy - patrząc na siebie w lustrze mój wizerunek wydaje mi się zupełnie obcy i to dodatkowo pogłębia mój lęk o to co się ze mną dzieje. Do tej pory nie znalazłam osoby z podobnymi problemami dlatego coraz częściej utwierdzam się w tym, że to coś znacznie poważniejszego. Pomóżcie!