Nie widzę pozytywnych stron życia
Na początku chciałem powiedzieć, że według waszego testu miałem ciężką depresję. Otóż do pewnego czasu byłem radosny, wesoły, po prostu dusza towarzystwa, zawsze potrafiłem rozbawić, powiedzieć coś śmiesznego, zbajerować fajną dziewczynę. Mój dzień wyglądał tak: praca, po pracy kąpiel i od razu w auto do znajomych na piwo, do baru albo na imprezkę. A teraz, ech... aż szkoda gadać. W pracy czasem biorę wolne, bo muszę np. coś załatwić, a nie chce mi się, i przesiedzę cały dzień w domu, nic kompletnie nie robiąc, nawet jeść mi się robić nie chce i czasami nie jem cały dzień.
Ale to jeszcze nic - straciłem mnóstwo przyjaciół, bo nawet jeśli już z ciężkim bólem wybiorę się gdzieś i siedzę z nimi, to nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Siedzę i prawie nic nie mówię. Wszyscy mnie drażnią i przeważnie w połowie imprezy idę sobie sam do domu. Ale z reguły po pracy wchodzę do domu, robię wszystko, żeby jak najszybciej się dzień skończył, kładę się spać i tak już od ponad 10 miesięcy. Nawet z rodziną nie rozmawiam. Powiem więcej, nawet w domu jak się z nimi mijam, to jak z obcą osobą. Oni do mnie mówią, a ja się popatrzę, coś tam odpowiem z wielkim bólem, po czym zamykam się w pokoju i już nie wychodzę.
To samo mam w weekendy. Mimo tego, że przyjaciele do mnie dzwonią, wyciągają mnie prawie że na siłę, co też mnie denerwuje (bo wiem, że będę siedział jak ta c*** i nawet się odzywał nie będę), to ja wtedy po prostu wyłączam telefon i kładę się spać:/, udając, że mnie nie ma. Mógłbym tak pisać godzinami, bo nie widzę pozytywnych stron życia :/ Nawet teraz, pisząc to, nie mam nadziei, że ktoś to przeczyta, a już na pewno, że mi pomoże... Przydałyby mi się jakieś tabletki szczęścia, jednak wiem, że czegoś takiego nie ma i nie chciałbym iść do żadnego psychologa czy tam psychiatry, po prostu powiedzcie, co mam robić, żeby chociaż było tak jak dawniej, jeśli to możliwe. Czekam na odpowiedź, pozdrawiam