Nie radzę sobie w życiu. Gdzie szukać pomocy?

Witam wszystkich. Mam 22 lata, mieszkam w średniej wielkości mieście i jako nastolatek miałem dobre życie w normalnej rodzinie, w szkole odnosiłem sukcesy, byłem osobą rozpoznawalną i lubianą.

Teraz mam problem, z którym sam nie potrafię sobie poradzić. Od jakiegoś czasu czuję się coraz gorzej ze sobą samym. Dobija mnie myśl o tym, że mogę sobie nie poradzić w życiu. Że te studia nic nie dadzą, że brakuje na wszystko czasu, pieniążków. Że nie będę potrafił dać szczęścia moim najbliższym. Obecnie mieszkam z moja dziewczyną, z którą również wspólnie studiujemy. Nie mam osoby, przed którą mógł bym się otworzyć. Wiem, że powinna to być moja partnerka, rodzina czy przyjaciele, ale nie chcę tego.

Pracuję w nocy, więc moja dziewczyna bała się sama spać i poprosiła o szczeniaka. Wtedy, kiedy przyjechał do domu wszystko się zmieniło. Wszystko, co ukrywałem gdzieś w sobie wyszło na zewnątrz. Dostaje szału kiedy go widzę, zaczynam płakać. Wiem, że jest słodki, że trzeba o niego dbać, a jednocześnie odczuwam do niego tak ogromną niechęć. Nie mogę w ogóle spać, jestem przybity i zmęczony. Tak bardzo chciałbym zasnąć tak, żeby nie było niczego, tak po prostu odpocząć. Nie mam ochoty nic jeść, pomimo że zawsze byłem obżartuchem, nawet na piwo choć tak bardzo je lubiłem. Nie mam ochoty na sex, po prostu nie odczuwam już tej potrzeby, nawet na moją partnerkę patrzę jakoś inaczej. Mieszkanie zrobiło się takie ciasne. Czuję jak ogranicza mnie ta przestrzeń, jak się w niej duszę i czuję, że nie będę mógł z niej już wyjść.

Od 3 dni mam niekontrolowane napady płaczu. Biorę H*** 2 x dziennie po 25 mg. Wtedy na jakiś czas się uspokajam, ale brzuch dalej mnie boli, wciąż nie chce mi się jeść, nie potrafię się śmiać. Cieszę się tylko wtedy, kiedy idę do pracy. Kiedy wiem, że będę musiał coś robić i nie będę miał czasu myśleć o innych rzeczach. Tam jest tak spokojnie, mogę odpocząć. Za to kiedy mam wracać do domu staję się ponownie powolny. Przeciągam moment wyjścia do domu. Ciągle czuje lęk i strach. Zawsze byłem nerwowy, potrafiłem wybuchnąć z byle powodu, szybko się denerwowałem - teraz wszystko jest mi obojętne. Krzyczę tylko kiedy już nie wytrzymuję piszczenia tego psa. Zresztą zewsząd słyszę te popiskiwania, z za ściany gdzieś w tle w tv i radiu.

Wiem, że coś jest nie tak ze mną i chcę znaleźć pomoc. Co powinienem zrobić na początku? Powinienem iść do psychiatry czy do psychologa, co powinienem mu powiedzieć?

MĘŻCZYZNA, 22 LAT ponad rok temu

Witam.
Piszesz, że kiedyś Twoje życie wyglądało zupełnie inaczej. Ważne jest, abyś sobie postawił pytanie, co się wydarzyło takiego, co wpłynęło na zmianę postrzegania życia przez Ciebie.

Kluczowym problemem w Twojej sytuacji wydaje się być fakt, że teraz "wszystko" widzisz jako złe. Studia i praca (całonocna) jednocześnie, to bardzo dużo jak na młodego człowieka. Wielu ludzi ma problem z przystosowaniem się do systemu pracy zaraz po studiach. Ty wziąłeś na siebie wszystko na raz. Nic dziwnego, że potrzebujesz wytchnienia i snu - to zupełnie naturalne. Musisz zapewnić sobie regularny odpoczynek.

Piszesz, że Twoja dziewczyna nie jest Ci na tyle bliska, żebyś mógł się jej zwierzyć. Powinieneś zatem zastanowić się nad relacją ze swoją partnerką. Co Cię powstrzymuje, przed szczerą rozmową z nią i co w chwili obecnej czujesz do swojej dziewczyny? Co Was łączy, skoro nie jest to bliskość?

Proponowałabym abyś udał się do psychologa/psychoterapeuty. Tam powinieneś uzyskać pomoc odnośnie zmiany swojego pesymistycznego widzenia świata. Pamiętaj, że mimo, iż teraz "wszystko" wydaje Ci się złe i trudne, każda pozytywna zmiana zaczyna się od małych kroczków. Nie musisz i nie możesz zmienić wszystkiego na raz.

Serdecznie pozdrawiam.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty