Podejrzewam u siebie depresję - proszę o radę
Witam!!! Od paru miesięcy zacząłem odczuwać częste zmęczenie fizyczne jak i psychiczne (najbardziej), jestem za granicą od paru dobrych lat, wcześniej byłem sam, teraz mam swoją wymarzoną kobietę, Z KTÓRĄ JEST MI WSPANIALE... natomiast zastanawia mnie co jest takiego nie tak - po pierwsze mam dużo pytań i niejasnych odpowiedzi... I PROSIŁBYM o wyczerpujący opis dla mnie. Obawiam się, że depresja mnie dopada albo nawet juz dopadła i to nawet dawno temu - mam na myśli rok lub dwa, tylko że była to depresja sezonowa (tak przeczytałem wcześniej, że jest taki rodzaj depresji). Zacząłem się zastanawiać nad sobą i nad swoim zachowaniem - mam na myśli wybuchy agresji i po kilku minutach jest ok. Szukam przyczyn, moja narzeczona cierpi przez to, gdyż nie wie co się ze mną dzieje. Nie wiem czy jej mówić o tym, gdyż zawsze byłem facetem w pełni odpowiedzialnym, nie chcę, aby ona straciła poczucie bezpieczeństwa u mego boku! Nigdy nie przypuszczałem albo może do końca nie wiedziałem czym jest depresja i dlatego nie wiedziałem też, że mnie ONA DOPADA. Myślałem na początku, w zeszłe wakacje, że powodem jest to, że przestałem palić i tłumaczyłem sobie moje wybuchy właśnie tym itp. - co na pewno też było przyczyną, no ale zaczęło się to nasilać coraz mocniej. Pewnego razu mieliśmy księdza w domu po kolędzie, jak to przystało zimową porą, i rozmawialiśmy na różne tematy - jak się nam mieszka, gdzie pracujemy itp. itd... natomiast ja tylko narzekałem na wszystko (mając bardzo dobrą pracę w obcym kraju (kobieta moja również), wspaniałe mieszkanie i samochód itp. itd., życie na luzie... Po chwili ksiądz zapytał mnie - może ty masz DEPRESJĘ? Szczerze, to bałem się takiego stwierdzenia i uciekałem od tego - nawet jeśli cokolwiek przypuszczałem wcześniej, że to może jednak TO - nie wiedziałem co odpowiedzieć i powiedziałem, że "noooo na pewno jakiś taki lekki stan poddepresyjny jak to zimową porą za granicą" i od tego momentu zacząłem sie głębiej zastanawiać nad sobą i kleić fakty, czytać na ten temat...na temat DEPRESJI. Jakie mam objawy? - od listopada 2010 r. bardzo często, a nawet codziennie poczucie zmęczenia, przemęczenia, niezadowolenie z życia...różne wahania nastrojów, narzekanie na wszystko i wszystkich, bez codziennego uśmiechu na twarzy, niezadowolenie z pracy i do tego jeszcze dochodzą nerwy, kawa, stres w pracy i tak w kółko, codziennie spieszno mi do domu, do łóżka na leniuchowanie i nicnierobienie! Zimowa pora w krajach skandynawskich daje się we znaki i to też jest na pewno współczynnik tychże objawów, długie noce, brak promieni słonecznych, znajomych, towarzystwa, rodziny i codzienna monotonia, dużo pracy - a grosz potrzebny, tym bardziej, że planujemy ślub i mamy dalsze ambitne plany. Tłumaczyłem sobie na wszystkie strony co jest przyczyną - czy mam depresję czy nie? i odpowiedziałem sobie na pytanie dzisiaj, że TAK!! MAM!! Co jest w tym najciekawsze - jak sam stwierdziłem, że mam depresję (co sam stwierdzać nie powinienem), uśmiechnąłem się i byłem zadowolony, i teraz się zastanawiam dlaczego - czy dlatego, że bałem się czegoś gorszego, jakiejś gorszej wewnętrznej choroby (bo myślałem o tym) czy coś w tym stylu czy po prostu było to tylko chwilowe zadowolenie?? A może depresji jednak też nie mam?? i co wtedy...? NIE WIEM kogo się poradzić, nie chcę iść do lekarzy, gdyż nie słyszałem dobrych opinii na ten temat w tym kraju gdzie teraz jestem, następnie nie chcę brać leków, gdyż mają na pewno skutki uboczne (gdzie już czytałem na ten temat), a nie chcę też, aby ktoś pomyślał, że mi odbiło czy też że jestem nienormalny, gdyż funkcjonuję normalnie jak wcześniej, tylko bez ZAPAŁU DO ŻYCIA, BEZ MOTYWACJI, a przecież przede mną same piękne chwile: pobieramy się niebawem, planujemy dziecko, wszystko idzie pozytywną ścieżką, dlatego szukam RADY, szukam momentu, gdzie się to zaczęło - w którym momencie dokładnie i dlaczego? Wiem, że dużo ludzi boryka sie z tym problemem i nawet o tym nie wiedzą i nie mają pojęcia co ich dopada, tłumacząc swoje zachowanie zmęczeniem, brakiem energii itp. Chcę jeszcze podkreślić dlaczego sam stwierdziłem, że mam DEPRESJĘ - dlatego, iż po przeczytaniu kilku opinii na ten temat i po "przewinięciu taśmy" i połączeniu faktów wszystko się zgadzało, normalnie dokładnie - tak jakby ktoś opisał moją historię. Nie zgadzało się tylko to, że nie miałem myśli samobójczych, jak to w niektórych przypadkach bywa... Może najlepszym lekarstwem jest: "weź się chłopie w garść i do dzieła" - można i tak, ale czy się uda? Czekam na odpowiedź i rady od eksperta. DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ.