Powinnam się leczyć, czy coś sobie uroiłam?
Mam na imię Magda i mam 17 lat. Od pewnego czasu permanentnie nie radzę sobie ze swoimi emocjami. Na początku wracałam do tego, co mówiła moja mama, że to wiek dorastania. Niestety, ostatnio nasilają się wszystkie moje emocje i zaczynam się niepokoić. Kiedy płaczę (często bez powodu, np. w autobusie, na lekcjach), trwa to chwilę, ale wybuch jest dość niekontrolowany. Dziś wychodząc do szkoły, szukałam kluczy przez ok. 10 min. Ogarnął mnie taki szał, że krzyczałam bez opamiętania i rzucałam wszystkim, co wpadło mi w ręce. Komórka, pudełko po butach. Przez głowę przebiegały mi takie myśli, że miałam ochotę kogoś zabić, a przecież to tylko klucze. Kiedy poczułam, że mój wybuch słabnie poczułam, że dopiero zaczynam się kontrolować. Spojrzałam na swoje zachowanie z boku i oczywiście zaczęłam płakać. Dopiero gdy otworzyłam okno i przez kilka minut stałam przy oknie, poczułam ogromny ból głowy i napięcie mięśni. Prześladują mnie również różnego rodzaju myśli. Nierzadko straszne. Nie jestem w stanie się ich pozbyć. Inne objawy to też, rozdrażnienie, lęki. W takich chwilach do problemu urasta nawet spóźniający się autobus. Mam również problemy z samookaleczaniem się.