Problem z tożsamością - nie wiem, kim jestem i czego chcę
Mam problem z ustaleniem własnej tożsamości, mam 22 lata. Wydaje mi się, że problem zaczął się od kiedy pojechałam na studia do Warszawy nie znając kompletnie nikogo. To był ogromny szok, do tej pory otoczona ludźmi byłam kompletnie sama. Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka, fakt - zakochiwałam się w nich, ale zawsze bałam się nawet z nimi rozmawiać, za to z dziewczynami kontakt zawsze był idealny. Na początku studiów miałam kontakt raczej z samymi chłopakami ze względu na współlokatora, z którym mieszkałam. Zakochałam się w jego koledze (bylo to trzy lata temu), który zostawił mnie po 2 tygodniach. Jakoś żyłam dalej, byłam jednak ciągle smutna, nic mnie nie cieszyło, każdy powrót z powodu dni wolnych na uczelni z domu był traumą. Miałam myśli samobójcze, z nikim się nie widywałam. Po wakacjach przyszedł drugi rok, podczas którego wszystko się poprawiło, zmieniłam mieszkanie i zamieszkałam z kolegą z mojej miejscowości. Miałam blisko osobę, zbliżyłam się do koleżanek, z którymi imprezowałam oraz poznałam kilka nowych osób z towarzystwa kolegi. Jednak nadal byłam smutna, nadal nie potrafiłam rozmawiać z chłopakami poza współlokatorem, sama nie wiem, po prostu wstydziłam się i tyle. Przez te wszystkie lata oraz w liceum, podobały mi się kobiety, odrzucałam jednak od siebie te myśli, na siłę wmuszając sobie mężczyzn (w których autentycznie zdarzało mi się zakochiwać). Pewnego wieczoru współlokator wyznał mi, że jest gejem, ze miał chłopaka itd... na co ja otworzyłam się przed nim, jak to podobają mi się kobiety. Namówił mnie, abym i ja spróbowała umawiać się z kobietami, skoro z mężczyznami mi nie wychodzi. Po jakimś czasie poznałam moją pierwszą dziewczynę. Wszystko jednak zakończylo się dość szybko ze wzgledu na to, że zwyczajnie wystraszyłam się tym co robię, czymś co nie jest akceptowane - a ja mam problem z tym, że w czymś mogę nie być taka jak inni... Długo po tym cierpiałam, potem umawiałam się z chłopakiem, ciągle jednak mając kontakt ze światem LGBT... Po jakimś czasie poznałam kolejną dziewczynę, która bardzo się we mnie zakochała. Ja jednak, mimo że bardzo ją lubiłam, nie bylam w stanie odwzajemnić jej uczuć, bałam się być w oficjalnym lesbijskim związku. Potem poznałam kolejnego chłopaka i ponownie nic z tego nie wyszło. Uznałam więc, że pewnie jestem całkiem lesbijką i nie ma się co męczyć na siłę z chłopakami. Potem jednak pojawił się nowy współlokator, w którym zupełnie się zakochałam. Kiedy się wyprowadził, długo cierpiałam, ale zaczęłam żyć na nowo, poznałam kolejną kobietę, tym razem śmiertelnie się zakochując. Wszystko toczyło się dobrze do momentu, aż chłopak, w którym byłam zakochana, przyjechał w odwiedziny. Wtedy w głowie pojawił się nowy mętlik, kogo chcieć - ją czy jego... Nie miałam pojęcia kogo chcę tak naprawdę, bedąc z nią chciałam jej, bedąc z nim chiałam jego... Załamałam się zupełnie, kiedy ona po 5 miesiącach znajomości powiedziała mi, że tak naprawdę kocha swoją byłą, do tego miała romans z przyjaciółką...ale nadal chce ze mną być, bo i do mnie coś czuje... Uznałam, że nie jest to normalny czy zdrowy układ i postanowiłam dać sobie spokój. Bardzo cierpiałam z tego powodu, nie spałam, nie jadłam, ale przyjaciele bardzo mnie wspierali. Pech chciał, że z chłopakiem, w którym byłam zakochana, poszłam do klubu, gdzie spotkałam i ją, byłam mocno pijana i całowałyśmy się, on to zobaczył i obraził się na mnie... To już był dramat, z nią nie mogłam być przez jej podejście i to, o czym mi powiedziała, co do niego - nigdy nie powiedział, aby coś do mnie czuł, jednak obrażając się o całowanie z nią zasugerował, że może coś jednak czuje... Byłam zakochana nadal w dwóch płciach... Podobno nie da się zakochać w dwóch mężczyznach na raz, bo wtedy nie jest to zakochanie, jednak milość do kobiety i mężczyzny jest tak różna, że uważam, że możliwe jest, aby wystąpiła w jednym czasie... Sprawa nieco się skomplikowała, kiedy poznałam kolejnego chłopaka. Na imprezie tańczyliśmy razem, wymieniliśmy się numerami telefonów. Po wydarzeniach, na których chłopak, w którym się zakochałam, obraził się na mnie za całowanie z nią, postanowiłam odreagować i spotkać się z chłopakiem z imprezy. Pierwsza randka super, chłopak nonszalancki, uprzejmy, miły... Na drugiej postąpiłam całkowicie wbrew swoim przekonaniom i poszłam z nim do łóżka, a muszę przyznać, że był to mój pierwszy raz. Było mi bardzo dobrze, jednak zaskoczyło mnie to, że byłam zdolna do czegoś takiego. Od tego czasu nie widziałam się z nikim z tej trójki, wszyscy nie wiedzą o sobie nawzajem, utrzymują ze mną kontakt i go chcą. A ja sama nie wiem co chcę, kogo chcę, jakiej jestem orientacji, czy w ogóle chcę zostać w Warszawie i komplikować swoje życie nadal. Mam chęć ucieczki, zostawienia tego wszystkiego tutaj... Do tego mój kierunek studiów - kiedyś tak wymarzony, teraz wcale nie cieszy, do tego nie będę miała pieniędzy, aby robić z niego mgr. Czuję się zagubiona, sama nie wiem w jaką stronę zmierzać, czego chcieć, niby otoczona wieloma ludźmi i przyjaciółmi chcącymi mi pomóc, jednak mimo to czująca się samotnie i niepewnie...