Czemu nie mogę być sobą?

Mam problem, który pewnie kwalifikuje się na jakąś psychoterapię... Dwa lata temu wyjechałam z domu mojej matki do miasta, w którym studiował mój chłopak. Zawsze chciałam się uwolnić od matki i to mi się udało. Teraz jestem w nowym mieście, utrzymuję się sama, studiuję drugi rok. Zawsze zależało mi na chłopaku - kocham go (tak mi się wydaje). Również pochodzi z mojego rodzinnego miasta. To, że jesteśmy tu razem, daje mi jakieś poczucie bezpieczeństwa, niestety z mojej strony zaszło to o tyle za daleko, że nie wyobrażam sobie opuścić mojego chłopaka. Jestem przerażona wizją zostania w tym mieście samemu, nie zależy mi tu na żadnym ze znajomych. Uzależniłam się od niego na tyle, że nie ma dla mnie sensu nic poza naszym związkiem. A i tu nie dzieje się dobrze - on nie potrafi być czuły, czego z kolei ja potrzebuję, aby wiedzieć, że wszystko jest w porządku, aby czuć się kochaną. Być może lekiem dla mnie na to wszystko jest rozstanie się z nim, znalezienie sobie kogoś nowego. Ale jak już pisałam - nie potrafię odnaleźć się w tym mieście bez niego, nie potrafię nawet odnaleźć się we własnym życiu. Jest mi ciężko, nie wiem, co robić. Nie mogę przecież wyjechać, rzucić i zmarnować dwóch lat studiów, nie potrafię go zostawić. Dodam, że moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałam 8 lat, nie mogę na nich liczyć teraz, bo od zawsze mieliśmy jakiś konflikt pomiędzy sobą. Naprawdę przeraża mnie wizja zostania samą, bez niego. Co mam ze sobą zrobić? Co mi pomoże?

KOBIETA ponad rok temu

Witam!

Warto, aby pamiętała Pani, jak bardzo ograniczające są takie zachowania, o których Pani wspomina. Mam tu na myśli zarówno relacje interpersonalne zawierane z obcymi, jak i kontakt z Pani bliskimi.

Rozwód Pani rodziców, brak satysfakcjonujących kontaktów z rodzicami prawdopodobnie przyczynił się do braku poczucia bezpieczeństwa. Chciałabym nawiązać tutaj do jednego z trzech stylów przywiązania, a mianowicie do stylu lękowo-ambiwalentnego. Lęk przed rozstaniem, obsesyjne uzależnienie od partnera, zamartwianie się czy faktycznie jest się kochanym i ważnym dla partnera - to główne cechy tego stylu.

W dłuższej perspektywie "życie przy kimś", a nie dla siebie, jest męczące i prawdopodobnie teraz zaczęła Pani to odczuwać. Proponowałabym wizytę u psychoterapeuty, z którym wypracuje Pani "nowy" styl przywiązania, który opierałby się na poczuciu bezpieczeństwa.

Nauczenie się nowych zachowań prospołecznych, akceptacja siebie i przede wszystkim ufność w stosunku do innych pozwolą Pani na zawieranie bliskich relacji, a także - co najważniejsze - na czerpanie radości z własnej skuteczności i wiary w siebie.

Powodzenia!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty