Samotność w dużym mieście

Witam serdecznie, wiem, że piszą do Państwa ludzie, którzy borykają się z naprawdę dużymi problemami ze zdrowiem bądź innymi dosyć poważnymi życiowymi przeszkodami... Ale nie mogę poradzić sobie z samą sobą. Kiedyś byłam uśmiechniętą dziewczyną, pełną pozytywnej energii, wiary w życie, ludzi, miłość i dobro. Pochodzę z małej miejscowości i zaczęłam się tam męczyć. Chciałam wyprowadzić się z domu, pomimo tego, że mam kochanych rodziców, którzy pomagają mi jak mogą. Chciałam się usamodzielnić i przenieść do większego miasta, żeby być bardziej anonimowa. Jak tylko skończyłam studia licencjackie przeprowadziłam się do Gdańska. Dostałam piękne, nowe mieszkanie od rodziców, opłacili mi studia magisterskie na prywatnej uczelni, znalazłam pracę. Na początku mieszkali ze mną znajomi, ciągle miałam towarzystwo, więc wszystko było okej. Wyprowadzili się (skończyły się wakacje i wrócili do naszego rodzinnego miasta) a ja poczułam się tu bardzo samotna. Mam tu ciotkę, kuzynkę, kilka koleżanek, jednak nigdy z nimi nie miałam jakiś super świetnych relacji. Boję się być sobą, bo obawiam się, że jestem zbyt wybuchowa i nie zaakceptują mnie.

Poznałam przez internet super chłopaka, spotykaliśmy się, szybko powiedział mi, że się we mnie zakochał. Ja też się zakochałam. Poświęcałam dla niego wszystko co miałam, czekałam aż będzie miał czas, aż do mnie przyjedzie, aż zadzwoni i teraz wiem, że to był błąd. Rozstaliśmy się miesiąc temu, bo stwierdził, że nie wie, co do mnie czuje. Czuję się okropnie samotna w tym wielkim mieście. Nie mam z kim porozmawiać, spotkać się, a jeśli mam, to nie czuję się z tymi ludźmi do końca dobrze. Codziennie zastanawiam się, dlaczego nie mogę się pozbierać, co ze mną jest nie tak, dlaczego nie mogę poznać tu kogoś, dlaczego ten chłopak nie chciał już ze mną być, skoro 2 dni wcześniej powiedział, że mnie kocha i chciał żebyśmy razem zamieszkali. Już nie jestem tą pełną życia dziewczyną, którą byłam jeszcze kilka dni temu. Nie chce mi się wstawać z łóżka, iść do pracy, odbierać telefonów. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić... Proszę Państwa o pomoc...

KOBIETA, 23 LAT ponad rok temu
Mgr Kamila Drozd Psycholog
80 poziom zaufania

Witam serdecznie!

Rozstania są zawsze bardzo bolesne. Człowiek zastanawia się, dlaczego się nie udało, jest w szoku, pełen rozczarowań, smutku, utraconych nadziei, z nadszarpniętym zaufaniem, poszukuje winy w samym sobie. Za rozpad związku zwykle odpowiada i partner, i partnerka – obie strony. Rozumiem, że jest to dla Pani frustrujące przeżycie, tym bardziej, że jest Pani sama w wielkim mieście, samotna w pustym mieszkaniu, bez rodziny, bliskich, znajomych, przyjaciół, którzy mogliby Panią wesprzeć na duchu, z którymi mogłaby Pani porozmawiać, którym mogłaby się Pani wyżalić. Szczera rozmowa z bliską osobą to często najlepsza „terapia” na życiowe porażki czy złamane serce. Rozstanie z bliską nam osobą, np. partnerem, to potencjalnie kryzysowa sytuacja. W związku z rozpadem relacji może pojawić się smutek, pesymizm, poczucie winy, żal, brak chęci do życia, a nierzadko myśli samobójcze czy depresja. Sama zresztą Pani dostrzega u siebie znaczne obniżenie nastroju.

Niby, ludzko pojmując, powinna być Pani z siebie zadowolona – skończone studia, wspierający rodzice, własne mieszkanie w Gdańsku, praca, a jednak brak bliskiej osoby zabiera Pani całą radość życia. Jak może sobie Pani pomóc? Osobiście, doradzałabym wyciszyć się. Odnaleźć spokój. Skoncentrować się na swoich potrzebach. Ucieczką od negatywnych myśli może być w Pani przypadku praca. Proszę jednak nie zatracać się w niej bez pamięci. Może Pani pomyśleć o uprawianiu jakiegoś sportu – może fitness, biegi, basen, siłownia, a może joga i ćwiczenia relaksacyjne? Jeżeli zauważy Pani u siebie przedłużające się stany obniżonego samopoczucia, proszę nie bagatelizować objawów i skorzystać z konsultacji u psychologa. Skoro nie ma Pani bliskiej osoby, z którą mogłaby porozmawiać o swoich kłopotach, być może rozwiązaniem okaże się dyskretna rozmowa z psychologiem.

Pozdrawiam i życzę powodzenia

0

Dzień Dobry Pani,

Z Pani opisu wnioskuję, ze poczuła Pani bycie odpowiedzialną za siebie, mogącą mieć wsparcie tylko w sobie.
Myślę, że zwyczajna rozmowa z psychologiem byłaby dla Pani pomocna, jak również praca nad poczuciem własnej wartości, czyli nad samooceną, asertywnością, samoakceptacją, odpowiedzialnością za siebie, świadomym i celowym życiem...

Gdyby miała Pani życzenie takiej rozmowy ze mną, zapraszam do kontaktu na Skype.

Z przesłaniem cudownych i przyjaznych Ludzi wokół Pani,
irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty