Szkoła i depresja?
Witam! Jestem uczniem 3 klasy liceum, mam 18 lat. Od dłuższego czasu zaczynam odczuwać zniechęcenie do wszystkiego... nie mam nawet ochoty spotykać się z przyjaciółmi... nie mam ochoty z nikim rozmawiać... oraz odczuwam bezsens własnego życia... Wszystko się zaczęło w drugim semestrze drugiej klasy, kiedy nauczyciele zaczęli coraz więcej wymagać. Ja, starając się nie zostawać w tyle, uczyłem się coraz więcej, coraz więcej... zarywałem noce, piłem duże ilości kawy oraz napoje energetyczne... żyłem w ciągłym stresie. Z klasówki na klasówkę dostawałem coraz gorsze stopnie, aż w końcu sprawdzian podsumowujący drugą klasę z fizyki, miałem 13%, byłem najgorszy z całej grupy... zostałem wyśmiany przez wszystkich (a poświęciłem na naukę 2 miesiące!!!) kolegów, nauczycieli... 3 klasa... znowu zacząłem od kompromitacji... bibliografia z polskiego na maturę... zostałem określony jako zero, że jestem beznadziejny... i tak dalej, i tak dalej... kompromitacje w gronie znajomych, przed nauczycielami...
W końcu zaczałem palić papierosy, chyba się uzależniłem... no i zacząłem też spożywać często alkohol... sam... (wiem, to nie jest wyjście...). W szkole znowu tragicznie, znowu zarywam noce, aby wyrobić się z wszystkimi terminami sprawdzianów... zacząłem odczuwać samotność... nikt nie chce się zadawać z takim "debilem"... Nie rozmawiam już praktycznie z nikim... za wyjątkiem mojej dziewczyny... lecz ona też czuje to samo, co ja... i ma identyczną sytuację... izolujemy się we dwójkę... Brak chęci do życia, do czegokolwiek... na początku liceum pasjonowałem się muzyką... dążyłem do tego, by zostać DJ-em... obecnie sprzęt stoi w kurzu, czasem go przecieram... nie mam ochoty nawet na swoje ukochane hobby... Czy jest jakieś proste lekarstwo, by wyjść z tego stanu apatii? Czy jest to przejściowe? Czy kiedyś znowu wszystko wróci do normalności, że będę mógł się cieszyć? Już nie pamiętam, kiedy ostatnio się śmiałem.... arek