Trudna relacja z partnerem i jego synem z poprzedniego związku - jak sobie z tym poradzić?

Dzień dobry. Jestem ze starszym od siebie mężczyzną o 9 lat. Ma syna z poprzedniego związku - bardzo trudnego i toksycznego. Z synem ma kontakt średni, bo jest z matką w Holandii. Partner jest bardzo dobrym, uczuciowym człowiekiem, romantykiem. Wiem, że mnie kocha. Dał mi nie raz to odczuć (od drobnych, ale jednak miłych gestów typu prezenty, po większe rzeczy np. specjalnie dla mnie wrócił z zagranicy i długo czekał aż otworzę się seksualnie, bo miałam z tym mały problem po poprzednim związku, już jest z tym bardzo dobrze). Jest cierpliwy, inteligentny. Jego wady to, to że jest trochę niedojrzały jak na swój wiek (takie trochę szczeniackie zabawy z kolegami czy spychanie problemów na dalszy plan). Ja z kolei jestem takim pół cholerykiem pół melancholikiem, czasem jestem zaborcza do innych, do niego też i niestety, ale bywam egoistką. Ale bardzo go kocham, on często mi powtarza, że kocha mnie ponad życie, często wybacza mi wiele słów, których nie powinnam wypowiadać. Niestety, z synem bywa różnie, bo on niestety był świadkiem awantur między rodzicami i teraz do partnera ma pretensje. Zaczął więc rozmawiać z byłą partnerką, co mnie zaczęło denerwować. Wiem, że nic nie czuje do niej i kontakt jest tylko o dziecko, ale powiedziałam, że sobie nie życzę aż takich. Wtedy on powiedział mi, że ona jest matką jego syna, którego kocha i jest z niego dumny i nie może dla mnie przestać z tego kontaktu z nią zrezygnować. Wtedy w krzyku zapytałam kto jest ważniejszy ja czy syn i wtedy on wykrzyczał, że syn. Rozpłakałam się, powiedziałam, że nienawidzę jego i jego syna, nawyzywałam go od bękartów. Partner akurat wyjeżdżał za granicę, więc w takiej atmosferze się rozstaliśmy. Dla mnie te słowa to był koniec świata, bo zawsze uważałam, że to dwie różne relacje i że jestem ważna tak samo mocno, tylko inaczej. I myślałam, że on mi tak odpowie. Z zagranicy pisał, że chce porozmawiać, pytał jak się czuje, pisał smsy z moją mamą -wiedział, że dostałam z tego wszystkiego rozstroju nerwowego. Zadzwonił, ja znowu zaczęłam go nękać o ten kontakt, kazać wybierać, że jest dla mnie najważniejszy, a ja druga po synu. Mówił, że był w szoku, że w ogóle kazałam mu dokonać wyboru i w tej złości tak mi odpowiedział. Że to są dwie różne sprawy, że jestem jego najważniejszą kobietą jedyną, a on jest jedynym,najważniejszym synem. I żebym nie konkurowała z nim, bo to jakby porównywać pływaka do narciarza. Za pytałam czy gdyby syn go o to zapytał to czy by też odpowiedział, że jesteśmy ważni oboje tak samo. On na to ,,dziecku swojemu mam tak odpowiedzieć?' I cała farsa od nowa. Niby mnie przekonał ostatnio, że jeżeli każę mu wybierać to on będzie wybierał syna, bo tak nie można robić i że go krzywdzę takim stawianiem sprawy. Ale ja po prostu boję się, że on tak powiedział, żeby mnie uspokoić, bo mnie kocha i chce ze mną być, a w rzeczywistości i tak syn jest ważniejszy. I że wiele razy mu to powiedział. Ja w swojej zaborczości chciałabym żeby on w ogóle kochał tylko mnie nie jego (wiem, że to chore), ale tamuję te uczucia. On wie o nich i jest mu bardzo przykro. Tłumaczy mi to, przekonuje ( i w sumie wiem, że przecież gdyby mnie nie kochał, to po takich awanturach i wyzywaniu jego syna, natychmiast by odszedł). Ale ja nadal mam ochotę o to spytać. Wiem, że gdyby od razu odpowiedział, że oboje kocha, tylko inaczej, ja bym była spokojna. Ale nadal mam w głowie te słowa. Niby mówi ,,jesteś najważniejsza'', ,,kocham Cię", ,,nie możesz mi kazać wybierać, bo robisz mi krzywdę''. No, wiem że mu robię. I wiem, że im dłużej tak robię tym on ma więcej nerwów. Nie wiem, kto ma rację? Czy rzeczywiście to tylko przekora i nerwy, czy może zawsze dzieci są najważniejsze, a te bzdury o inności relacji to tylko takie sztuczne terminy? Bo ja nie chcę być druga po dziecku. Przeglądałam jedno forum i czytałam jak jedna dziewczyna ma podobny problem, tylko że oni dopiero zaczęli, dziecko jest tutaj, a jej partner sam z siebie powiedział jej, że jest mniej ważna od jego dziecka. Forumowicze rzucili się na nią, żeby nie konkurowała, bo dzieci są zawsze najważniejsze. Od razu skojarzyłam to z sobą. Czy to jest prawda?
KOBIETA, 29 LAT ponad rok temu

Tak, jest to prawda. Stawianie partnera w tym momencie w sytuacji wyboru jest bardzo bolesne i wogóle nie powinno mieć miejsca. Pani działania zapewne wynikają z jakiegoś lęku i niepewności. Jednakże na dłuższą metę myślę, że takie działania raczej doprowadzą do rozstania niż zaciesniania relacji. Proponuję podjąć kilka spotkań z psychologiem w celu przepracowania problemu zazdrości i niepewności. Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty