Zaniżona samoocena i otyłość - co robić?
Dzień dobry,
Mam problem i doskonale sobie z tego zdaje sprawę, gorzej jest jak go rozwiązać. Pierwszy raz o tym "mówię". Jest mi z tym ciężko i rujnuje mi to życie fizyczne jak i psychicznie. Ale od początku...
Mam prawie 30lat i od zawsze jestem gruba. Zawsze... można powiedziećiec że mam nadwagę drugiego bądź trzeciego stopnia. ( kilka razy była nadwaga pierwszego stopnia kiedy się ostro wzięłam za siebie) mój problem polega na tym że kocham jeść, a później wymiotuję. Wymiotuję na zawołanie, czyli jak coś zjem więcej to myk do WC i tylko napne mięśnie brzucha to potrafię wszystko oddać, ale znów jestem głodna za chwilę i znów jem i do WC. Uwielbiam smak jedzenia. Już jako małe dziecko potrafiłam napiac brzuch i wszystko szło do góry i na nowo to gryzłam i polykalam. Przełom nastał jak miałam ok 13-14lat jak byłam w szpitalu na oddziale endokrynologii, aby szukać przyczyn otyłości ( doszli do wniosku lekarze że za dużo jem bo wyniki były w normie) wtedy jak dziś pamiętam pani sprzatajaca zaczęła się ze mnie śmiać że jestem gruba i opycham się truskawkami zamiast nic nie jeść i wyglądac jak człowiek. Zrobiło mi się mega przykro i uciekam do łazienki płakać i to wtedy przyszła myśl do głowy aby zwymiotowac te truskawkowki skoro potrafię je bez problemu do góry odbić. Od tamtego dnia to moja chora codzienność. Codziennie jem i wymiotuję ( a raczej oddaje) min. 3 razy dziennie. Wiem jak powinnam jeść i w jakich ilościach aby schudnąć ( o ironio mogłabym być dietetykiem ale w rozmiarze xxxxxl), ale zamiast na śniadanie np. Zjeść 2kromki chleba i warzywa to jem z 6 kromek, bo kocham jeść. Zaraz i tak pójdę do WC. To silniejsze ode mnie. Nie kontroluje tego. Na obiad cały kopiec nakładam sobie, aby się najeść do syta a i tak za 5min pójdę do wc. Już to robię odruchowo. Czy to Bulimia? Jakaś jej odmiana? Czy kompletnie inna choroba? Jestem matka dwóch dziewczynek, bardzo bym chciała schudnąć dla nich i dla siebie. Ogólnie jestem osoba towarzyska, lubię coś robić a nie siedzieć na kanapie, lubię aktywność fizyczna (na miarę moich możliwości) jestem pełna życia. Wszystkie wyniki mam prawie książkowe ( mam pół roczne dziecko i robiłam badania w ciąży) jak mam sobie z tym dziadostwem poradzić? Jak to leczyć? Dodam, że to nie jest raczej na tle nerwowym, mam cudownego męża, a w domu spokój. Za to moja wartość i samoocena są mniejsze niż zero. Często robię dobra minę do złej gry i sama z siebie żartuję, a tak naprawdę chcę mi się płakać, a nawet wyć... Co nam robić?