Twój przewodnik po zdrowiu

  1. Opisz swój problem. Pomożemy Ci znaleźć odpowiedź w bazie ponad miliona porad!
  2. Nie ma informacji, których szukasz? Wyślij pytanie do specjalisty.
Rozpocznij
7 6 4 , 0 0 0

odpowiedzi udzielonych przez naszych ekspertów

Rzetelnie + Bezpiecznie + Bezpłatnie

Związki partnerskie: Pytania do specjalistów

Jak mam sobie poradzić po rozstaniu z partnerem?

Dokładnie miesiąc temu, nieco więcej niż tydzień przed Bożym Narodzeniem, mój facet, z którym byłem około roku, powiedział, że z nami koniec. Wcześniej nie dawał żadnych sygnałów ostrzegawczych, wszystko było dobrze między nami. Mieliśmy jedną sprzeczkę tuż przed rozstaniem, chodziło... Dokładnie miesiąc temu, nieco więcej niż tydzień przed Bożym Narodzeniem, mój facet, z którym byłem około roku, powiedział, że z nami koniec. Wcześniej nie dawał żadnych sygnałów ostrzegawczych, wszystko było dobrze między nami. Mieliśmy jedną sprzeczkę tuż przed rozstaniem, chodziło o znikomy kontakt z jego strony, przez półtora dnia. Wiedziałem, że był zajęty, ale wyjaśniliśmy sobie wszystko i było ok. Na drugi dzień rano - gdzie dzień wcześniej wieczorem zaręczał, że mnie kocha, stwierdził, że to koniec. Że coś w nim pękło, że nie chce i nie umie dalej być w związku, że najchętniej by uciekł, że nie jestem mu obojętny i chciałby żebym sobie z tym poradził. Przez cały czas trwania związku byliśmy zgodną parą, wszystko wspaniale się układało, wspólne wakacje, wspólne grono znajomych, wspólne życie i nagle koniec. Tuż po rozstaniu spotkaliśmy się 3 lub 4 razy, za każdym razem podawał te same argumenty, nie chce dać nam kolejnej szansy. Wiem też, że nie ma nikogo trzeciego, nikt się nie pojawił - mam na to potwierdzenie. Boję się co będzie dalej, źle sypiam, jestem wykończony tą sytuacją. Nie umiem sobie wyobrazić przyszłości bez niego. On napisał naszej wspólnej znajomej, że się o mnie martwi, ale nie chce być ze mną. Dzisiaj zaproponował nawet spotkanie z naszymi wspólnymi znajomymi - wypad do pubu, niezobowiązujący. Wiem, że powiedział swoim rodzicom o rozstaniu i stwierdził, że teraz będziemy kolegami. Nie umiem tego zinterpretować. Jak można odkochać się w jeden wieczór? Twierdzi, że nie myślał o tym wcześniej. Nie wiem co mam o tym myśleć. Wysyła sprzeczne sygnały - martwi się, nie chce stracić kontaktu, a jednocześnie przekreśla jakiekolwiek szanse na odbudowanie tego co między nami było. Ja mam 30 lat, on 31. Dla niego to był pierwszy związek. Czuję się jakby to był cały czas zły sen. Nie wiem co mam robić, próbowałem walczyć, rozmawiać, prosić, przepraszać, on jest nieugięty. Pomóżcie...
odpowiada 1 ekspert:
 Paweł Żmuda-Trzebiatowski
Paweł Żmuda-Trzebiatowski

Jak poradzić sobie w tej sytuacji?

Piszę do Państwa, gdyż sama nie jestem w stanie sobie już pomóc. Zacznę od tego, że 2 lata temu poznałam miłość swojego życia, niestety ale miał żonę i dziecko-jak się okazało. Mieliśmy romans, który trwał bardzo długo. Po roku stwierdził,... Piszę do Państwa, gdyż sama nie jestem w stanie sobie już pomóc. Zacznę od tego, że 2 lata temu poznałam miłość swojego życia, niestety ale miał żonę i dziecko-jak się okazało. Mieliśmy romans, który trwał bardzo długo. Po roku stwierdził, że odchodzi od żony i damy sobie szansę. wyprowadził się od niej i przez 3 miesiące było jak w bajce, niestety ta bajka się skończyła. Dręczyły go wyrzuty sumienia, że zostawia żonę, dziecko i swoje kilkuletnie ułożone życie. Wrócił do niej po nieudanej próbie bycia ze mną. Po jakimś czasie przez kilka miesięcy jeszcze trwałam w roli kochanki. Było to dokładnie rok temu kiedy podjęłam decyzję, że nie chcę tak dłużej, że nie potrafię. Tak bardzo go kochałam, że nie byłam w stanie odgrywać ani roli kochanki ani koleżanki. odeszłam, pożegnałam się, zablokowałam go na każdy możliwy sposób. telefon, konta na fb, instagramie, To była jedyna możliwa opcja, żeby uwolnić się od tego. Żeby ułożyć sobie życie bez niego, skoro wybrał ją. Po miesiącu walki, z uczuciami, tęsknotą postanowiłam otworzyć się na innych ludzi. twierdziłam, że nie dam rady sama dłużej. Musze mieć kogoś przy sobie żeby nie oszaleć... i to był błąd. Poznałam sympatycznego faceta, który jeździ na wózku. Wiedziałam, że to nie jest możliwe, żeby ułożyć sobie życie z kimś takim nie dlatego, że nie jestem tolerancyjna tylko wiedziałam, że nie poradzę sobie z tym, chociażby dlatego że jestem osobą aktywną i nie umiem wysiedzieć w miejscu, uwielbiam sport, taniec... nie myślałam o tym, co będzie dalej... zaczęłam się spotykać z nim , wino, kino, kolacje. Przerodziło się to w głębsza relację, zamieszkaliśmy razem po kilku miesiącach mimo tego ze oboje czuliśmy, że to trochę niepoważne ale z drugiej strony nie mieliśmy nic do stracenia. Nasz związek wyglądał bardziej jak para dobrych kumpli a ja czułam się jak jego opiekunka...nie było chemii, sexu, czułości.... Mój były kiedy się o tym dowiedział, że kogoś mam, oszalał. Dzwonił, pisał, odwiedzał mnie w pracy, błagał żebym wróciła ,a ja nie ufając mu że się zmienił, że odjedzie od żony wysyłałam go do diabła, oszukiwałam go mówiąc mu, że jestem najszczęśliwsza kobietą na świecie, że go nigdy nie kochałam etc. Tylko po to żeby dał mi spokój nie dlatego że go nie kochałam, po prostu wiedziałam, że kolejna próba bycia z nim będzie nieudana próbą... przez prawie kolejne 4 miesiące walczył, nie odpuszczał. Doprowadzało mnie to do szału, gdyż chciałam ułożyć sobie życie, byle jak, ale ułożyć sobie w jakiś sposób... on mnie nie chciał w swoim życiu, zgodził się na to, żebym odeszła, pozwolił i chciał żebym ułożyła sobie życie bez niego. Sama tego chciałam również. Wiedziałam, że nie będzie to proste gdyż kochałam go na zabój, a jednak musiałam żyć bez niego, musiałam się nauczyć... Przez te pół roku walki kiedy nie byliśmy razem - on układał sobie życie z żoną ja z chłopakiem, którego poznałam. Nie było dnia, żebym za nim nie tęskniła.. podświadomie chciałam z nim być, a z drugiej strony wiedziałam, że to niemożliwe. Pewnego dnia, wychodząc na zakrapiana imprezę alkoholem, tak bardzo mi go brakowało, że zadzwoniłam do niego, ściągnęłam go w środku nocy żeby móc go zobaczyć... Mój chłopak wyjechał na parę dni więc wiedziałam, że i tak się nie dowie, ale miałam też świadomość, że robię coś nie fair. Było to silniejsze ode mnie. nic mnie nie powstrzymało... spotkałam się z nim.. pękło wszystko... za kilka dni wyprowadziłam się od swojego chłopaka i wróciłam do ex.- to była najlepsza decyzja w moim życiu - dałam nam szansę, jak się okazało on się wyprowadził od żony... zaczęliśmy ze sobą być, na zupełnie innych zasadach... pary ludzi, którzy chcą ze sobą być już na zawsze. Złożył pozew o rozwód i wszystko stało się dla mnie jasne... niestety te pół roku, kiedy nie byliśmy razem, daje mi w kość do teraz. Jemu też... na codzień wypełnia nas niesamowita miłość, szacunek, oddanie. Problem jest w jednym. On jest zazdrosny o mój związek, że byłam z kimś kochając jego... sypiałam z kimś, mówiłam, że go kocham etc. jak się okazało, on oprócz tego, że był z żoną, miał przygodę sexualną z koleżanką z pracy, która była jego podparciem, kiedy od niego odeszłam. Robiła wszystko żeby nie oszalał. Wyciągała go na obiady, na piwo, zakupy. Ma męża i dziecko. Zawsze mieli dobre stosunki koleżeńskie. Przyznał mi się jakiś miesiąc po tym, jak do siebie wróciliśmy, że przespał się z nią. Nie mogłam tego przeboleć, że mi zarzucał że spałam z kimś a jak się okazało ,on nie był święty i robił to ze swoją najlepsza koleżanką, "ponoć" z rozpaczy... stało się... trudno, nie byliśmy ze sobą, nie mam prawa mieć pretensji do niego ani on do mnie... nie mogę natomiast znieść jednego... tego, że nadal z nią pracuje... nie mogę tego znieść, że widują się, dodatkowo boję się, że ona jeszcze kiedyś będzie próbowała powtórzyć sytuację, czuję z tego powodu niesamowity dyskomfort... to dziewczyna, która sex traktuje jak sport.. a nogi rozkłada przed każdym... dodatkowo ostatnio dowiedziałam się , że oprócz tego jednego czy dwóch razy(o których mi powiedział) były jeszcze inne próby, do których ponoć do niczego nie doszło, jak wspomniał macanki i próby nie doprowadziły już do niczego- ciężko mi w to wierzyć. Myślę, że nie chce mnie po prostu już bardziej dobijać... reasumując nie mam problemu z tym, że on zrobi to ponownie, bo widzę jak mnie kocha, co dla mnie robi jak bardzo docenia to, że mnie ma, okazuje to w każdy możliwy sposób, ale mam problem z tym, że zrobił to z koleżanką, z którą ma permanentny kontakt. Oni udają, że nic się nie stało, a ja w głowie mam tysiąc myśli... Ciężko jest mi zapomnieć o tym, często do mnie wraca, nie wiem co zrobić aby zapobiec temu... nie chce zepsuć tego związku, a wiem że jeśli nie uda mi się tego zamknąć zburzę to, co daje mi całą radość z życia... proszę o poradę, co zrobić żeby nie zwariować i nauczyć się z tym żyć, zapomnieć i cieszyć się tym co jest a całą przeszłość zostawić za sobą... z góry dziękuję.   

Czy korzystanie z tych usług może nieść ze sobą takie skutki?

Zdarzają mi się przygodne kontakty seksualne, w tym z prostytutkami (korzystam również z masaży erotycznych z tzw. szczęśliwym zakończeniem). Pomijając kwestię chorób przenoszonych drogą płciową, czy grożą mi skutki natury psychologiczno-psychicznej? Np. promiskuityzm? Czy mogę mieć problemy z nawiązaniem relacji... Zdarzają mi się przygodne kontakty seksualne, w tym z prostytutkami (korzystam również z masaży erotycznych z tzw. szczęśliwym zakończeniem). Pomijając kwestię chorób przenoszonych drogą płciową, czy grożą mi skutki natury psychologiczno-psychicznej? Np. promiskuityzm? Czy mogę mieć problemy z nawiązaniem relacji partnerskiej i udanym życiem seksualnym w związku? Tak bowiem straszą mnie znajomi. Na czym te problemy miałby polegać i dlaczego właściwie przypadkowe kontakty seksualne, w tym korzystanie z prostytucji, miałyby powodować takie skutki?
odpowiada 1 ekspert:
Dr n. med. Dariusz Pysz-Waberski
Dr n. med. Dariusz Pysz-Waberski
Patronaty