Boję się choroby psychicznej - co mam robić?

Najpierw zacznę od tego, że mam 13 lat, jestem dziewczyną, naprawdę potrzebuję odpowiedzi i nie chcę, by pytanie było opublikowane. Chodzi o to, że boję się chorób psychicznych. Boję się np. schizofrenii, kiedyś bałam się opętania. Sądzę, że to głównie chodzi o stracenie kontroli nad własnymi czynami. Więc tak - powiem, że nigdy nie zdarzyło mi się nic takiego, ale tak jakby na siłę próbuję sobie wmówić, że coś ze mną nie tak. Np. przed zaśnięciem specjalnie odwracam się, żeby sprawdzić, czy niczego nie widzę dziwnego. Potem, kiedy już widzę, że wszystko jest ok, mówię sobie, że nie powinnam była się odwracać, że samo takie zachowanie jest nienormalne. Lub przypominam sobie objawy takiej choroby - to sama szepcę sobie w myślach coś do siebie głupiego i obrażającego, byle tylko jakoś porównać, że coś ze mną nie tak. Naprawdę bardzo się boję, czuję, że się załamuję. Może ma to coś wspólnego z moim ojcem - o ile pamiętam, zaczęło się to wtedy, kiedy on zaczął naprawdę uprzykrzać życie rodzinie. Bardzo kocham moją mamę, ale do ojca kompletnie straciłam szacunek i gromadzi się we mnie złość. Moja mama jest po ciężkiej chorobie (rak), kiedy wyzdrowiała i czuła się już gotowa do pracy w domu - zaczęła pracować. Przyznaję, ja i dwie moje starsze siostry (dajmy na to, Malwina i Hania) nie pomagałyśmy jej, a wiem że powinnyśmy. On robił tak: wracał do domu, jadł obiad, siadał przed komputerem (czasem grał do samego rana), a także zaczął się wykłócać o różne rzeczy, np. że mama nie powiedziała jego siostrze, że Malwina jest chora (jego siostra jest lekarzem i mama wiedziała, że ona by i tak nie pomogła: po pierwsze, nie jest, jak to napisać, fachowcem, a także rodzina z jego strony uważa mamę i jej córki [czyli mnie i moje siostry] za, jak to określili, chamki, ponieważ mama pochodzi ze wsi [oczywiście, nie zostało to powiedziane na głos, ale my to po prostu wiemy, z ich zachowań i z sposobu, z jakiego się do nas odnoszą]), lub kiedy ojciec skłamał, że zapłacił rachunek, a tak naprawdę nie zapłacił i teraz mają problemy, czy kiedy mama mówiła, żeby nie zjadł całej zupy, bo chciałaby mieć na jutro. W takich kłótniach on zawsze się nakręcał i padały podstawowe formułki: ,,Aż tak mnie nie kochasz?'', ,,Tak bardzo uprzykrzam ci życie?'', ,,Taki jestem zły?''. A w jednej kłótni - nigdy tego nie zapomnę - podał mamie nóż i powiedział, żeby go zabiła, skoro tak go nienawidzi. Czasami robiłam wszystko, byle tylko skończyli się kłócić i wysyłałam sms-a do cioci, że mama chce z nią teraz rozmawiać, czy wychodziłam z domu na spacer z psem, żeby tego uniknąć. Wiem, że były to głupie sposoby, no ale chciałam, żeby on przestał krzyczeć, chociaż na sekundkę. Malwina wyjechała na studia, Hania była w domu, ale nie rozmawialiśmy (jakby uważała mnie za bachora). Potem siostry (to były wakacje, druga siostra wróciła ze studiów) znalazły ohydne sms-y w komórce mojego ojca. Zdradzał mamę. Dziewczyny jej to powiedziały i wtedy się zaczęło. Kiedy tylko wrócił z pracy, powiedziałyśmy mu to. On najpierw krzyczał, dlaczego grzebałyśmy w jego telefonie, potem - że to tylko takie żarty (jak on mógł mówić do nas tak, jakbyśmy były kompletnymi kretynkami?), następnie zrobił pokazówkę, jak skacze z balkonu (Malwina go stamtąd ściągnęła), potem - że mama jest... i że się z nim nie kocha (mama miała raka, więc to jest przecież niemożliwe) i że do tego ogląda pornosy. Po tej sytuacji mama doszła z nim jakoś do porozumienia, ale ja ani Hania nie. Powiem tylko, że Malwina ma z nim dobry kontakt - próbowałam z nią rozmawiać, ale ona powiedziała, że wcale mu nie wybaczyła i że nie chce o tym gadać. Dodam, że ja z Hanią zaczęłyśmy dużo pomagać mamie. Na początku chciałam porozmawiać z ojcem, ale kiedy do tego doszło, on wydusił swoje słynne: ,,Myślisz, że mnie to nie boli, kiedy się do mnie odzywasz?'', ,,Myślisz, że ja nie cierpię?'', ,,Powiedz, czego ty w ogóle ode mnie chcesz, co, aż taki jestem zły?'' i wspomniał, że nie wie dlaczego go tak traktuję - nie mogłam. Po prostu się rozpłakałam i nie wracaliśmy do tematu. Nie odzywałam się do niego, zero powitań, zero kontaktu, po prostu nic. On zawsze i tak wracał do domu, jadł obiad i grał na komputerze. Ciągle grał. Bez przerwy. Kłótnie nie znikły, ale stały się trochę bardziej subtelne, tzn. mama z tatą siadali w jego pokoju (nawet wtedy on grał na komputerze) i się kłócili. Zdarzały się też głośniejsze kłótnie, a wtedy słyszałam, jaką to on jest ofiarą, jak okropnie się czuje, czy my myślimy, że on jest bez uczuć?... Kiedy kłócił się, nie docierały do niego żadne argumenty, po prostu nie dawał dojść do słowa, tylko chciał mówić i mówić. Wtedy też podłapałam lepszy kontakt z Hanią. Naprawdę, rozmowa z nią bardzo mi pomogła. Ale to była tylko rozmowa, potem milczenie. Mój ojciec ma dobrą, opłacalną pracę (mama jest bezrobotna) i mamy okropne długi, a także nie możemy odejść, bo tylko on zarabia. Z mamą nie mogę o tym porozmawiać, bo szybko zamyka mi usta, mówiąc, że to on na mnie zarabia i mam go szanować. Nie ma z kim o tym pogadać, no i jeszcze te moje lęki. I też zauważyłam, że zaczynam intensywnie się odchudzać (dużo mniej jedzenia, brzuszki po każdym posiłku), no nie wiem czemu to piszę, miałam napisać krótko. Chyba staram się zwrócić ich uwagę (?). Dodaję strony internetowe o depresji do ulubionych - to tak jakby ślad, jakby ktoś przeglądał komputer. We mnie ciągle jest strach. Nie wiem, czemu się tak rozpisałam, w sumie to miałam opisać to krótko. Ale bardzo proszę o odpowiedź. Naprawdę jest mi potrzebna.

KOBIETA, 13 LAT ponad rok temu

Witam!

Pamiętaj, że w całej tej sytuacji ważne jest, abyś miała z kim porozmawiać na temat tego co przeżywasz. Sytuacja w Twoim domu jest pełna konfliktów, dodatkowo nikt nie stara się rozmawiać o tym, co się dzieje. Myślę, że Twoje lęki związane z chorobą psychiczną mogą być takim mechanizmem obronnym przed tym, co się dzieje w Twoim domu. Sytuacja jest dla Ciebie na tyle ciężka do zniesienia, że być może nieświadomie chcesz "wywołać" sytuację, która odwróci uwagę domowników od ciągłych kłótni. Stąd być może obawa przed chorobą psychiczną, a także drastyczne odchudzanie. Twoje zachowanie może wynikać również z poczucia winy wobec matki, stąd teraz takie zachowania autoagresywne (odchudzanie się, intensywne ćwiczenia). Proponowałabym, abyś zastanowiła się nad wizytą u psychologa, z którym będziesz mogła porozmawiać o swoich emocjach, o tym co się dzieje w Twoim domu i jak to przeżywasz. Podczas takich spotkań będziesz mogła także zastanowić się w jaki inny sposób możesz rozładować swoje emocje niż poprzez zachowania agresywne skierowane na siebie. Trzymam kciuki za Ciebie. Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Boję się choroby psychicznej. Czy wszystko ze mną w porządku?

Dzień dobry. Chciałam się dowiedzieć czy jestem nienormalna czy wszystko ze mną w jako-takim porządku. Otóż mam 21 lat, akurat jestem w 3 miesiącu ciąży. Nie mam zajęcia, przed ciążą pracowałam bardzo mało z dużymi przerwami.

Od jakiegoś czasu stale mam pogorszony nastrój, czasami jedynie jeśli się czymś zajmę, np. rozmowa z kimś, to czuję się trochę lepiej. Ale najbardziej przerażają mnie myśli, które ciągle mnie nachodzą. Otóż nękają mnie myśli na temat czy byłabym w stanie komuś krzywdę zrobić, albo np. pojawiają mi się obrazy, że np. komuś krzywdę robię. Staram się o tym nie myśleć, bo nie chce o tym myśleć.

Odczuwam przy tym często lęk przed choroba psychiczną, zwłaszcza schizofrenią, tworzę nowe myśli związane z poprzednimi, boję się, że jeśli jestem schizofreniczką to moje życie już nie będzie takie jak kiedyś itp. Przy tym zachowuję się normalnie, mam kontakt z rzeczywistością, nie mam omamów, nie robię żadnych dziwnych rzeczy.

Mam też lęki, czasami irracjonalne. Np. demony. Ale nie są to konkretne lęki ani myśli, po prostu np. strach przed złymi duchami lub demonami, ale zauważyłam, że często doklejam sobie łatkę tego co np. posłyszeć w telewizji lub od kogoś (mam na myśli negatywne odczucia). Przedtem nigdy nie miałam objawów tego typu, raz może ze 2 lata temu też się zastanawiałam nad tym czy mogłabym kogoś zabić, ale tez np. ta myśl wracała kiedy np. czytałam artykuł w jakiejś gazecie o seryjnych mordercach. Nie wiem czy coś ze mną nie tak.

Często wmawiam sobie różne rzeczy. Wiem przecież, że nie słyszę głosów, nie widzę np. ludzi, którzy nie istnieją, ale potem zastanawiam się czy na pewno tak jest, czy może jednak moje myśli to są głosy itp. To straszne. Nie mam zajęcia, siedzę po prostu w domu, ew. gdzieś czasem pójdę. Proszę ocenić moje słowa obiektywnie.

KOBIETA, 21 LAT ponad rok temu

Witam serdecznie.

Postawienie diagnozy, która potwierdzałaby lub wykluczała istnienie problemu natury psychicznej jest możliwe wyłącznie na podstawie osobistej rozmowy i badania. Większość ze zgłaszanych przez Panią objawów może mieć charakter nerwicowy, jednak część z ich wymaga pewnego doprecyzowania.

Proszę zgłosić się do psychiatry, który wyjaśni Pani wątpliwości w bezpośrednim kontakcie. Tylko wówczas będzie Pani pewna co do tego, czy nurtujące Panią obawy i pytania są bezpodstawne.
W obecnej sytuacji, jest to ważne nie tylko dla Pani, ale i dla rozwijającego się w Pani dziecka.

Pozdrawiam serdecznie.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Zdiagnozowano u mnie nerwicę, ale boję się, że to poważna choroba psychiczna – czy to możliwe?

Witam! Mam zdiagnozowaną nerwicę, fobię społeczną. Biorę *** i jestem już po drugiej sesji terapii. Na razie psycholog zbiera informacje o mnie i analizujemy moje życie. Wszystko zaczęło się od tego, że nagle i nagminnie zacząłem się peszyć i wstydzić, popatrzenie komuś w oczy było i jest okropne, to podobne uczucie do patrzenia w bezchmurne niebo latem, zaraz mnie razi i opuszczam wzrok, no i czuję też takie mrowienie w okolicach oczu. Z czasem było coraz gorzej, pojawiły się lęki i towarzyszące im objawy, tj. mocne bicie serca, pocenie się, szum w uszach, wyostrzenie wszystkich zmysłów, fale przepływającego gorąca, nagły i wysoki wzrost ciśnienia, przyspieszony oddech, czasem drżenie rąk. Te wszystkie objawy połączone z lękiem są nie do wytrzymania podczas ataku, to kompletny odlot, paraliż ciała i umysłu. Jako dziecko i nastolatek byłem wychowywany bezstresowo i wyręczano mnie z praktycznie wszystkiego, był to kompletny brak samodzielności. Żyłem i żyję w wysokim stresie odkąd pamiętam, w dzieciństwie dorastałem w obecności dzieci z rodzin patologicznych, które mnie nie lubiły, bo ja zawsze wszystko miałem, nie chodziłem brudny i głodny, itd., itp. Mój kolejny problem nerwowy to pijący ojciec, z jednej strony go lubię, a z drugiej nienawidzę za to, że pije. Zawsze też miałem niski poziom własnej wartości i do dziś go mam. Kompletny brak wiary w siebie, myślenie, że nie dam rady, nie potrafię, a po co to robić, jestem beznadziejny, bezwartościowy, nie mający nic do zaoferowania i to wszystko na każdym polu zawodowym (teraz nie pracuję) jak i towarzyskim. Dziś moje życie wygląda okropnie, siedzę praktycznie w domu, boje się ludzi, boję się wychodzić z domu, a jak muszę, omijam zatłoczone miejsca, na tym *** jest lepiej, nie ma większości objawów ciała - bicie serca, pocenie się, stres i lęk są mniejsze, ale dalej się peszę i wstydzę, i właśnie dochodzę do meritum. Mam jeden objaw, który doprowadza mnie do obłędu i jeszcze o nim nie powiedziałem mojemu psychologowi, okropnie się boję, że to np. schizofrenia, jak miewam atak i dzieje się to przy tym peszeniu i wstydzeniu się, to mam wrażenie, że widzę, gdy z kimś rozmawiam, że ta osoba ma nieprzyjemny wyraz twarzy, jakby patrzyła na mnie z obrzydzeniem albo że nie chce ze mną rozmawiać, no ma po prostu mnie gdzieś, coś w tym stylu, nie jest łatwo to tak wytłumaczyć, dodam, że jak się uspokajam albo jestem spokojny i nie zaczynam mojego głupiego myślenia typu (o co ta osoba zapyta, co powiedzieć, nie mam co powiedzieć i takie tam podobne), to jak peszenie się znika i ogólnie atak też znika, to tego mojego widzenia nie ma. Bardzo proszę o poradę, co to może być.

MĘŻCZYZNA ponad rok temu

Witam!

W przypadku zaburzeń lękowych, na które Pan cierpi, bardzo ważne jest odpowiednie leczenie. Z Pana opisu wynika, że korzysta Pan zarówno z pomocy psychiatry, jak i psychologa. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ w ten sposób może Pan uzyskać najlepszą pomoc. Poprawa stanu psychicznego nie przyjdzie po jednym czy dwóch spotkaniach z psychologiem. Potrzeba wiele pracy i wysiłku, by móc poradzić sobie z problemami, które leżą u podłoża Pana zaburzenia. Dlatego warto o wszystkich niepokojących Pana objawach, myślach czy zachowaniach mówić terapeucie oraz psychiatrze. W ten sposób Pana leczenie będzie odpowiednio dostosowane do Pana potrzeb, co wzmocni jego skuteczność.
Lęk przed schizofrenią może być jednym z objawów nerwicy i nie musi mieć nic wspólnego z faktycznym stanem psychicznym. Warto na ten temat porozmawiać z psychologiem, by mógł Pan zrozumieć, co się z Panem dzieje. Opisane wrażenie nieprzyjemnego wyrazu twarzy rozmówcy może być wywołane silnym lękiem i jest tylko Pana wyobrażeniem. Na terapii będzie Pan miał szansę popracować także nad tym problemem. Dlatego zachęcam, by o wszystkich swoich obawach i problemach, jakie pojawiają się w codziennym życiu, mówił Pan swojemu psychologowi na wizytach.

Pozdrawiam

0

Witam,

Zaburzenia nerwicowe, związane ze stresem i pod postacią somatyczną często objawiają się np. tachykardią (przyspieszonym biciem serca), inne objawy to; nerwobóle, uczucie zdenerwowania, drżenie, napięcie mięśniowe, pocenie się, zawroty głowy, ucisk w klatce piersiowej, klucha w gardle, suchość w jamie ustnej, problemy gastryczne, przyspieszony oddech w wyniku pobudzenia układu autonomicznego (współczulnego).
Lęk jest reakcją pojawiającą się w sytuacji, w wyniku interpretacji przez osobę zagrożenia, wyróżniamy aspekt; poznawczy (myśli, wyobrażenia), fizjologiczny (doznania w ciele) oraz behawioralny (odnosi się do zachowania).
Wszystkie te czynniki wzajemnie na siebie oddziaływają wywołując stany lękowe. Aspekt fizjologiczny jest instynktem samozachowawczym, czyli reakcją organizmu w odpowiedzi na zagrożenie, mobilizuje organizm do walki lub ucieczki, w wyniku pobudzenia układu współczulnego (autonomicznego).
Aspekt poznawczy bazuje na myślach, wyobrażeniach o treści negatywnej, występuje pierwotnie w stosunku do emocji i aspekt behawioralny - to są przejawiane zachowania,
Lęk można zniwelować na dwa sposoby: zmniejszając poczucie zagrożenia (farmakologicznie) lub zwiększając wiarę we własne umiejętności radzenia sobie z trudną sytuacją - pomocna jest psychoterapia, trening relaksacyjny; kiedy jesteśmy fizycznie zrelaksowani – następuje odprężenie psychiczne i odwrotnie, gdy psychicznie się zrelaksujemy – nastąpi odprężenie fizyczne.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty