Boję się, że się wszyscy ode mnie odwrócą. Czy potrzebuję pomocy?
Proszę o pomoc! Nie wiem co się stało ze mną, mam 23 lata, dobrą pracę, cudownego narzeczonego, pełną rodzinę ze zwykłymi problemami. Studiuję zaocznie ekonomię, wszystko się pięknie układa, z pozoru zwyczajne życie, którego sielanki i zwyczajności aż pozazdrościć. Jednak mój problem zaczął się parę miesięcy temu od mojej przełożonej, która ewidentnie "zrzuca" na mnie odpowiedzialność za wszystkie błędy jakie popełnia ona i próbuje wmówić, że wszystko co "wyjdzie z pod mojej ręki" jest źle. Próbowałam rozmawiać - nie poskutkowało, usłyszałam tylko, że nie potrafię przyjąć do siebie, że się nie wywiązuje ze swoich obowiązków. Jednak wiem, że jest inaczej i początkowo próbowałam jakoś to wyjaśnić, jednak z czasem przestałam wierzyć w samą siebie, w swoje umiejętności. Boję się przychodzić do pracy, że usłyszę kolejne obelgi na mój temat. Jestem zrozpaczona, bo nie mogę się na niczym skupić, skoncentrować, trzęsą mi się ręce, boli mnie cały czas głowa i brzuch. Jak wracam do domu z pracy nie potrafię przestać myśleć co się tam dzieje, czy zaraz mnie nie wyrzucą itp. Wraz ze mną współpracuje inna dziewczyna, której często pomagam w wykonywaniu jej obowiązków - w jej kierunku nigdy nie usłyszałam nic niemiłego. Raz spróbowałam wykonać mały test, o co przełożonej może chodzić, przekazałam zrealizowany projekt pod swoim nazwiskiem - został zwrócony z uwagami, że jest beznadziejny itp., po czym po drobnych korektach wizualnych przekazałam ponownie już pod nazwiskiem koleżanki (oczywiście za zgodą) - projekt był wręcz idealny. Nie mogę potrafić zrozumieć o co chodzi? Mam dość, myślę codziennie, że zwolnię się, ale co mi to da?! A od jakiegoś czasu mam problem z przyjaciółką, nie wiem czemu, ale przestałam ją lubić, jeśli można to tak określić. Drażni mnie jej zachowanie, wypowiedź - zawsze lubiła się wychwalać, jest pewną siebie osobą, zaakceptowała swoje wady i zalety itp., ale od pewnego momentu nie potrafię, mam problem ze zniesieniem jej obecności. Boję się tego, że nie długo wszystkich znajomych będę odstraszać. Ze wszystkich tak będę postrzegać. Bo zaczęłam z tego zdenerwowania być strasznie niemiła, chamska. Nie umiem usiedzieć w miejscu, bo mnie wszystko nudzi, co gorsza męczą mnie rzeczy, które sprawiały mi przyjemność. Jestem rozdrażniona, bojąca. Często rozmyślam co się mogło zemną stać, ale nie oprócz tego, że moje życie jest beznadziejne nie mogę sobie nic wytłumaczyć. Nie chcę tak żyć! Boje się, że się wszyscy ode mnie odwrócą, bo pomyślą że zwariowałam. Płakać mi się chce tylko! Pomocy!