Chłopak zerwał ze mną 2 tygodnie temu

Mianowicie chodzi o to, że chłopak zerwał ze mną 2 tygodnie temu, przez sms nie podając powodu. Nie chciał, bał ię to powiedzieć w oczy chyba. Zapewniał, że kocha, że to miłość od pierwszego wejrzenia, że chce sie oświadczyć, mieć dzieci tylko ze mną. Chciał razem zamieszkać. A tu nagle bum. Fakt faktem, kłociliśmy sie rozstawaliśmy nie raz, ale nie mogliśmy bez siebie żyć. A teraz dowiedziałam się, że niby z kimś się spotyka co boli cholernie. Nie wiem czy byłam zabawką czy wrócił do byłej bo chce zrobic mi na złość i zobaczyć jak zareaguje. Albo może to wcale nie jest prawda. Gdzieś tam czytałam, że faceci tak robią (niektórzy) że leczą miłość nową miłościa, ale jak tak szybko można sie odkochać? Naprawdę czułam, że mnie kocha, ale ta sytuacja nie daje mi spokoju. On był w czymś winny i ja. No i moja mama...nie akceptowała go, on to czuł i chyba troche nie wytrzymał. A ja pracuje i studiuje na 4 roku i przez 3-4 tygodnie miałam mało czasu,fakt przyznaje tu jest moze i moja wina, ale troche zrozumienia. Mało sie widzielismy, praktycznie wcale, jedynie u mnie w pracy jak wpadł czy uslyszec sie przez telefon. Ale głównie chodziło o moja mame, ktora go nie lubila...Bo co?Bo nie ma szkoły? Ale dobrze zarabia, radzi sobie ze wszystkich, i byłam z nim szczęśliwa. Zabolało mnie gdy napisal mi takiego sms ze 'z nami koniec,niestety'.Nie wiem jak to rozumieć tak jak to, że niby spotyka sie z kimś (być może to bajka) byleby zaleczyć serce, ale na moje to nie działa. Chce z nim być bo go kocham i naprawdę byłam przy nim szczęśliwa mimo, że pogubiliśmy się troche. Napisałam do niego po 1,5 tygodnia, odpisał, ale zlewkowo, jakby mnie nienwidził, chciałam sie spotkać, ale on nie chciał, bo niby nie mamy o czym gadać. Zaczął pisał o moich rodzicach, że za bardzo sie slucham i tyle (nie powiem, na początku tak było, byłam zdystansowana, ale poczułam ze go kocham i stawiałam sie jak mogłam, az tata sie przekonal,że nie ma co gadać bo jstem szczęsliwa). Czy on serio mnie nienawidzi i nic do mnie nie czuje? Byliśmy prawie dwa lata, wiązaliśmy ze sobą przyszłość, chciałam sie dla niego wyprowadzic z domu. A teraz co? Nie chce mnie? Gubie, sie co mam robic? Walczyc o niego mimo wszystko czy odpuścic na chwilę...albo na zawsze? Jestem w totalnej rozsypce. Czy faceci robią to za złość, żebyśmy zobaczyły że oni sobie radza od razu po zerwaniu a tak naprawde cierpią? Jak to jest? Zrobiłaym na niego wszystko. Ale jednego nie rozumiem, tylko pocieszenie, odreagowanie czy wielka milość, nagła do innej? Pomocy.
KOBIETA, 23 LAT ponad rok temu

Dzień dobry,
Jestem wstanie wyobrazić sobie ogrom Pani cierpienia, ale niestety nie mogę Pani jednoznacznie powiedzieć, co ma Pani zrobić w tej sytuacji. Wszystkie decyzje niosą ze sobą konsekwencje, które często nie są do przewidzenia i psycholog nie może za nie brać odpowiedzialności. Polecam wizyty wspierające u psychologa/psychologa psychoterapeuty, który towarzyszyłby Pani w życiowych wyborach oraz ewentualnie pomógł przeżyć stratę. Ja nie wiem, co Pani chłopak czuje i dlaczego tak się zachowuje. Nie wiem również, czy aktualnie kogoś ma i jaką ma motywację do bycia w związku z tą osobą. Niestety posiadam jeszcze mniej informacji niż Pani. Mężczyźni i kobiety często wchodzą w związki od razu po poprzednim i robią to z różnych przyczyn np. zemsta, złość, chęć zapomnienia, zakochanie itp. Nie wiem czym kierował się Pani chłopak. Jedna z najgorszych rzeczy jakie może Pani robić na ten moment to obwinianie się o jego odejście. Nie zrobiła Pani nic, co mogłoby przyczynić się do tego. Została Pani odrzucona przez niego i to on zerwał a nie Pani. Radziłabym także żeby zastanowiła się Pani nad winą drugiej strony, poziomem jej dojrzałości, prawdomówności, szczerości itd. Rozumiem Pani ogromny żal w związku z tą sytuacją i to, że szuka Pani pomocy dla siebie m.in. w tym miejscu. Niestety nie mogę powiedzieć, co ma Pani zrobić i nie wiem, dlaczego tak potoczyły się losy tego związku. Mam nadzieję, że poradzi sobie Pani w tej sytuacji oraz że wszystko się ułoży i tego też Pani życzę.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Kulczycka
http://psycholog-kulczycka.pl/

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty