Czy częste myśli o samobójstwie jako forma uciszania niedających spokoju myśli i stresów są normalne?
Witam. Mam 30 lat. Problem, o który pytam, towarzyszy mi już od dawna. Jestem od niepamiętnych czasów osobą o bardzo zmiennym nastroju, z wewnętrznymi problemami, brakiem samoakceptacji oraz bardzo często natrętnymi myślami, dotyczącymi bieżących przeżyć. Owe dręczące myśli dotyczą zwykle - częstego wstydu z różnych powodów, poczucia kompromitacji albo strachu przed nią, myśli, że zrobiło się coś źle, że straciło się szansę, strachu przed najbliższą przyszłością, zwłaszcza gdy czekają mnie trudne wyzwania albo konieczność uczestnictwa w jakiejś zbiorowości (wiąże się to zapewne z jakąś formą fobii społecznej). Do tego oczywiście standardowe poczucie własnej beznadziei, refleksja nad swym życiem itp. Od dawna najbardziej kojącą, uspokajającą myślą w takich sytuacjach, gdy tamte myśli spokoju nie dają, jest wyobrażenie o samobójstwie. Nie jest to jednak skonkretyzowane myślenie, planowanie realnego samobójstwa, lecz tylko samo wyobrażenie o... Przy tym chodzi tu bardziej o wyobrażenie o tym, co po samobójstwie (reakcje otoczenia, czy i jak by to obeszło osoby spoza rodziny itp.), niż o samym akcie targnięcia się na swoje życie. Jednocześnie z różnych względów, mimo wzmiankowanych wcześniej psychicznych kłopotów z samym sobą, trudno mi jest uwierzyć, bym był zdolny do prawdziwej próby samobójczej, nawet, gdyby z jakichś powodów te problemy, które wyzwalają takie myśli, wyzwoliły skrajny stres albo dół. Chodzi jednak o to, czy takie myśli, które stają się niemal codziennością, są czymś zwykłym oraz czy są na dłuższą metę bezpieczne dla psychiki.