Czy mam depresję lub nerwicę i czy wymagam opieki psychiatry, a może to urojenia?

Witam, Mam 37 lat, haruję na stanowisku kierowniczym po 12 godzin i dłużej, oprócz tego prowadzę dom z trójką dzieci, to znaczy wszystko dotyczy się czasu przeszłego, bo niedawno, idąc do pracy, doświadczyłam czegoś, co nigdy wcześniej mnie nie spotkało - nagła duszność, miękkość nóg, drżenie rąk i wrażenie, że zaraz umrę, serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Z pracy trafiłam do szpitala, gdzie wykluczono chorobę serca. Wzięłam trochę wolnego, aby odpocząć i dojść do siebie, ale dalej była tylko równia pochyła do wiecznego kucia w sercu, uczucia niepokoju (tak jakby miała za chwilę zdać najważniejszy egzamin w życiu), płaczliwość, rozdrażnienie, doświadczyłam bezsennych nocy, myśli które kłębiły się w mojej głowie powodowały uczucie leku i obawę, że zaraz zwariuje i zrobię coś okropnego. Stałam się płaczliwa, wiecznie zmęczona, pomimo wolnego czasu jestem w stanie tylko z trudem coś ugotować na obiad. Coraz ciężej wstaje mi się z łózka. Stwierdziłam, że przyczyną moich dolegliwość są nieprzespane noce - udałam się do lekarza po leki (zaznaczam, że żadne ziółka na mnie już nie działają, bo stosowałam je jako środki uspakajające w stresujących sytuacjach w pracy). Po przedstawieniu Pani doktor (pierwszego kontaktu) dolegliwości, pani popatrzyła na mnie jak na symulanta i przepisała antydepresant w minimalnej dawce. Ponieważ moja samopoczucie się nie poprawiało, a wręcz odwrotnie poprosiłam męża, aby udał się do lekarki (kontakt osobisty z nią był ponad moje siły) i zapytał o zwiększenie dawki, ponieważ nadal nie śpię w nocy oraz na ból żołądka. Pani doktor powiedziała mężowi, że nie mam takiej możliwości, bo żona sobie to wszystko uroiła. Nie wiem co mam o tym myśleć, bo ja chciałam by mieć siłę i chęć wysprzątać mieszkanie, iść z dzieckiem na spacer, wstać rano do pracy, chciałabym umieć zdecydować co zrobić z sobą dalej, skoro obecna praca doprowadziła mnie do takiego stanu, a nie potrafię i chciała bym spokojnie przespać noc. Powrót do pracy mnie przeraża (wolałabym skoczyć pod pociąg niż tam wrócić). Nie wspomnę, że wstanie o 5 rano jest po prostu nie wykonalne w obecnej chwili. Jak mam sobie tłumaczyć moje dolegliwości? Kto może pomóc mi uzyskać energię i chęć do życia? A może naprawdę sobie to uroiłam? Pozdrawiam i proszę o odpowiedź, bo nie wiem co mam robić. Renata 17  

KOBIETA, 38 LAT ponad rok temu

Witam!
Życie w ciągłym stresie, przemęczenie i wewnętrzne problemy mogły spowodować u Pani przeciążenie organizmu i psychiki. Opisane objawy mogą być wynikiem rozwoju zaburzeń lękowych, które mogą przejawiać się dolegliwościami fizycznymi (np. bólami brzucha, problemami z trawieniem, bólami w klatce piersiowej, zawrotami i bólami głowy, dusznościami, itp.). Żaden z tych objawów fizycznych nie znajduje w przypadku zaburzeń lękowych potwierdzenia w badaniach laboratoryjnych. Dlatego też Pani lekarka mogła stwierdzić, że Pani sobie to uroiła.
Warto, żeby skorzystała Pani z konsultacji psychiatrycznej. Lekarz psychiatra będzie mógł zdiagnozować Pani problem i zalecić odpowiednie dla Pani stanu zdrowia leczenie. Warto również zadbać o swoje samopoczucie - znaleźć czas na relaks, odpoczywać i wysypiać się. Bardzo ważne jest, żeby dbała Pani o siebie i starała się znaleźć chwilę tylko dla siebie. Ciągły stres i przemęczenie nie wpływają pozytywnie na Pani organizm i psychikę.
Zachęcam również do korzystania z pomocy psychologa. Będzie Pani mogła rozwiązywać swoje wewnętrzne trudności oraz uczyć się metod radzenia sobie ze stresem, żeby jak najmniej siebie obciążać. Pomoc specjalistów może pozwolić Pani powrócić do równowagi psychicznej i aktywnego życia.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty