Czy mój płacz jest chorobliwy?

Mam pytanie: czy można pozbyć się odruchu płaczu? Bo ja wciąż płaczę, a jest to dla mnie upokarzające. Mam tak, od kiedy pamiętam, gdy ktoś powie coś przykrego - płaczę, gdy się denerwuję - płaczę, widzę dwoje szczęśliwych ludzi, już mam łzy w oczach, patrzę na ludzi, których kocham i jak tylko pomyślę, jak bardzo mi na nich zależy, jak ich kocham, to znów płaczę. Oprócz tego mam też kolejną głupią cechę. Otóż chciałabym chyba zbawić świat, bo wciąż się o wszystkich martwię, gdy ktoś się smuci, ja jestem podwójnie przygnębiona, bo nie mogę pomóc, a jeśli to się tyczy mojego narzeczonego, to w ogóle się smucę, że nie mogę sprawić, by był szczęśliwy itp., ktoś ciężko pracuje, to od razu mi go żal, że sobie nie zasłużył na to, że to niesprawiedliwe, na końcu użalam się też często nad sobą i oczywiście płaczę. Czy można się z tego wyleczyć? Może mi ktoś pomóc?

ponad rok temu

Witam serdecznie!

Twoja wypowiedź nie wskazuje na objawy chorobowe. Najprawdopodobniej jest to nawykowy sposób ekspresji emocji, który powstał na etapie wczesnego dzieciństwa. Być może w podobny sposób wyraża emocje np. Twoja mama lub inne kobiety w rodzinie. Skoro obserwujesz to u siebie ,,od zawsze", to nie wskazuje to na depresję, lecz pewne cechy osobowości.

Twoja wypowiedź jest dość krótka i brakuje w niej podstawowych informacji na Twój temat, więc trudno jest przypuszczać, jakie są dokładne przyczyny  takiego sposobu reagowania na przeżywane emocje, dlaczego jest to dla Ciebie problemem, a także - dlaczego dostrzegasz go w tym momencie życia, skoro ,,masz tak od zawsze".

Polecam Ci wizytę u psychologa lub psychoterapeuty, który pomoże Ci zrozumieć przyczyny Twoich zachowań i ich znaczenie.

Z pozdrowieniami

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Lubię mój płacz

Mam 16 lat. Od pewnego czasu dzieje się ze mną coś dziwnego. Muszę niestety opowiadać teraz o wydarzeniach sprzed 3 lat. W podstawówce miałam wspaniałe oceny. Byłam szczęśliwa, miałam przyjaciół i znajomych. Gdy poszłam do gimnazjum, moje życie zamieniło się w piekło. Przeniesiono mnie do klasy, w której nie było żadnego normalnego człowieka. Byłam wyzywana, krytykowana na każdym kroku. Zmarła moja babcia, która zawsze była moją podporą, i przeżyłam to bardzo mocno. Straciłam kontakt ze znajomymi, pogorszyły się moje oceny. Zaczęłam wagarować, więc pogorszyły się moje stosunki z mamą. Zaczęłam dziwaczeć. Świat przestał dla mnie istnieć. 3 razy targnęłam się na swoje życie, ale skończyło się tym, że mam kilkadziesiąt blizn. Przez jakiś czas miałam omamy słuchowe (ok. 5 dni). Nie wytrzymałam i zaczęłam działać. Przeniosłam się do zupełnie innej szkoły. Znalazłam nowych wspaniałych znajomych. Żyłam sobie. Wegetowałam. Próbowałam się znieczulić na ból. Udawało mi się. Nawet sama się nabrałam na to, że życie jest wspaniałe i do grudnia żyłam sobie z takim przeświadczeniem. 2 miesiące temu wszystko zaczęło wracać. Pewnego dnia postanowiłam, że skończę ze sobą. Wzięłam do pokoju wszystkie medykamenty, jakie tylko miałam. Usiadłam na łóżku i zaczęłam to łykać. Przestałam po jakiejś dawce, nawet nie pamiętam czemu. Z jednej strony chciałam umrzeć, z drugiej nie. Rano obudziłam się i stwierdziłam, że głupia byłam, że nie dokończyłam "misji". Udało mi się na szczęście znowu zamydlić sobie oczy obłudnym tekstem "życie jest wspaniałe". Strasznie nie lubię się uzewnętrzniać, więc nikomu o tym nie mówiłam. Tak naprawdę nikt zupełnie nie wie, co we mnie siedzi czy siedziało. Ostatnio wszystko wróciło. 2 dni temu nie miałam ani siły, ani ochoty wstać z łóżka. Ostatnio zaczęłam płakać. Byle sprzeczka, piosenka, fragment książki albo jakikolwiek inny bodziec sprawia, że wybucham płaczem. Najgorsze jest to, że ja tak naprawdę lubię płakać. Nieznośny jest natomiast psychiczny ból temu towarzyszący, który powoli zaczyna przeistaczać się w ból fizyczny. Najchętniej położyłabym się na łóżku i zasnęła, czekając na wiosnę. Moje oceny przez ten stan się pogarszają. Unikam ludzi i nie licząc szkoły, to 90% mojego czasu przebywam sama. Nawet będąc w domu (mieszkam z rodzicami), jestem sama. Przychodzę ze szkoły i wpadam do mojego pokoju. Puszczam muzykę i udaję, że odrabiam lekcje, a tak naprawdę jestem w zupełnie innym świecie. Czuję się zniewolona i nieszczęśliwa. Zupełnie pusta. Lubię ten stan, ale powoli staje się to nie do wytrzymania. Czysta hipokryzja... Nie wiem, co się ze mną dzieje. Nie chcę o tym nikomu mówić, bo prawdopodobnie usłyszę, że mam napięcie przedmiesiączkowe, dorastam = moje hormony szaleją, przesadzam itp. Poza tym wstydzę się tego..

KOBIETA, 16 LAT ponad rok temu
Mgr Joanna Żur-Teper
60 poziom zaufania

Witam,
trzy lata temu doznałaś trudnych doświadczeń: śmierć babci, która była dla Ciebie bardzo ważna, przeniesienie do klasy, w której byłaś wyśmiewana i krytykowana, próby samobójcze. Z pewnością odcisnęło to piętno na Twojej psychice. Jednak odnalazłaś w sobie siłę do zmiany, przeniosłaś się do innej szkoły, poznałaś nowych ludzi.
Ten stan, niestety, teraz powrócił, przynosząc Ci cierpienie psychiczne i fizyczne. W tej chwili potrzebujesz wsparcia i pomocy. Zamykając się przed światem, jest bardzo mała szans, że dostaniesz taką pomoc. Dlatego powinnaś powiedzieć o tym, co dzieje się w Twoim życiu, rodzicom. Nie zakładaj z góry, że nie zrozumieją Ciebie i Twojego cierpienia. Jeśli jednak tak się stanie, zwróć się o pomoc do pedagoga szkolnego. On z pewnością Cię zrozumie i wspólnie ustalicie, jakie dalsze kroki powinnaś podjąć.
To, co się z Tobą dzieje, nie jest niczym wstydliwym. Spróbuj ujawnić swoje uczucia i przeżycia, a zobaczysz, że przyniesie Ci to ulgę i zapewni pomoc, której w tej chwili bardzo potrzebujesz. Pamiętaj, że w razie kryzysu, możesz zadzwonić na Niebieską Linię i porozmawiać z psychologiem.
 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Chorobliwa zazdrość - czy to tylko mój wymysł?

Witam. Mam 22 lata. Jestem z moim chłopakiem od 4 lat. Opiszę swój problem. Zaczęło się niewinnie. Raz niechcący zalogowałam się na jego profilu społecznościowym i zauważyłam wiadomość do pewnej atrakcyjnej kobiety, jego koleżanki. Dałam sobie spokój, a po rozmowie z nim stwierdził, że faktycznie przesadził i mnie przeprasza, że to nie było w porządku w stosunku do mnie. Przeżywałam w tym czasie 100% zmianę mojego ciała. Przytyłam bardzo dużo. Czułam się okropnie i wyglądałam strasznie. W tym czasie polecieliśmy do Polski na urlop i mój facet spędzał dużo czasu ze mną. Nie odwiedzał swoich znajomych ze mną, tylko sam. Po urlopie okazało się, że na jednej takiej imprezie koleżanka M. robiła sobie z nim zdjęcia. Wiem tyle o tych zdjęciach, że na pewno były uściski i całusy. Dowiedziałam się od jego brata, że owa M. chce mojemu chłopakowi przysłać prezent na urodziny i mój facet się przestraszył, że to te zdjęcia i mi o tym powiedział. Byłam bardziej nieufna i zaczęłam go sprawdzać. W tym czasie już zaczęłam o siebie dbać, podniosła się moja samoocena, bo znalazłam pracę i miałam zajęcie. Ostatnimi czasy byliśmy w Polsce i mój facet pisał ze swoją dawną wielką miłością. Wspominał o dniu kobiet, jak kwiatki jej kupił itp., wypytywał się o jej hobby. Miałam o to straszne pretensję, bo ani o moich urodzinach nigdy nie pamięta, ani o rocznicy, którą właśnie dziś obchodzimy. Zrobiłam mu straszną awanturę. Powiedziałam, że chcę, żeby wracał do kraju, że mam dosyć jego oglądania się za kobietami, za portalami erotycznymi, które przegląda. Zaczęłam sprawdzać historię w komputerze, podglądać strony, które ogląda. Dziś udało mi się rozgryźć jego hasło na portalu i zobaczyłam coś, co mną wstrząsnęło. Napisał wiadomość do tamtej M., o którą jestem strasznie zazdrosna i powiedział jej o tym, że jestem o nią zazdrosna i ona odpisała, że nie mam powodów być zazdrosną, a na koniec poinformował ją, że leci za 2 tygodnie do kraju i zaprasza ją na koncert. Naprawdę się oburzyłam. Czuję się zdradzana, oszukiwana i poniżana tym, że on uważa, że to ja nie znam słowa prywatność. Kocham go nad życie, ale nie dam się oszukiwać. Nie potrafię sobie pomóc. Jak będzie lepiej - czy rozstać się, czy walczyć ze sobą i o nas? Może przesadzam, tak jak on mówi, że nawet nie pozwalam mu mieć koleżanek i do nikogo nie może sie odezwać, ze śledzę go na każdym kroku, ale ja inaczej chyba nie potrafię. Czy ja zwariowałam na jego punkcie? Jak sobie pomóc? Błagam o pomoc.

KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu

Witam!

Odczuwana przez Panią silna zazdrość jest związana z zachowaniem partnera. Ukrywał przed Panią znajomość z koleżanką M., pisał do niej wiadomości i spotykał się z nią bez Pani wiedzy. Takie działania mogą wzbudzać nieufność i podejrzenia ze strony partnerki. Dodatkowo był to trudny okres dla Pani. Obniżona samoocena, zmiana wyglądu oraz brak pracy mogły wpłynąć na nasilenie się Pani podejrzeń, że partner Panią zdradza. Mimo Pani reakcji partner nadal utrzymywał kontakt z tamtą kobietą, nie informując Pani o tym. Obawia się Pani, że zabrania mu spotkań z koleżankami.

Warto, żeby zastanowiła się Pani, jak wyglądały Wasze relacje przed tymi wydarzeniami. Czy w okresie przed odnalezieniem informacji na temat koleżanki partnera i jego zachowania, też reagowała Pani zazdrością na jego kontakty z kobietami? Czy to obecne zachowanie partnera wpłynęło na rozbudzenie tak silnych emocji?

Warto zastanowić się również, co może Pani zrobić, żeby w związku poczuć się bezpiecznie, by móc odbudować zaufanie. Zaufanie w związku jest niezwykle ważne, ponieważ pozwala partnerom cieszyć się wzajemnie sobą, nie ograniczając wzajemnie swojej wolności i niezależności. Warto nad odbudowaniem zaufania popracować, zanim zdecyduje się Pani na rozstanie. Pisze Pani, że bardzo kocha swojego partnera. Dlatego warto spróbować odbudowy więzi, nim podejmie Pani decyzję o rozstaniu.

Może Pani zacząć od szczerej rozmowy z partnerem, w której opowie Pani o swoich uczuciach i przeżyciach związanych z jego zachowaniem. Będzie to także możliwość, żeby powiedziała Pani, co w zachowaniu partnera się Pani nie podoba i wspólnie będziecie mogli znaleźć rozwiązanie tego problemu. Rozmowa to również możliwość określenia wzajemnych oczekiwań i reguł, według których dalej będziecie postępować. Takie postanowienia możecie spisać i powiesić w domu na widocznym miejscu, żebyście zawsze mogli do nich sięgnąć.

Jeżeli rozmowa będzie za trudna, może Pani napisać do ukochanego list i wyjaśnić mu te sprawy. Warto, żeby on także przedstawił Pani swój punkt widzenia sytuacji. Wtedy Pani także będzie mogła zrozumieć jego motywy postępowania. Możecie także zgłosić się wspólnie do psychologa lub terapeuty dla par i w trakcie spotkań pracować nad swoimi problemami w związku.

Pozdrawiam 

0

Dzień Dobry Pani,

Z Pani relacji wynika, że postrzega Pani Waszą relację (trochę bez relacji i dla relacji) w sposób rzeczywisty, tak jak ona wygląda.

Pani Chłopak wykazuje się umiejętnością zadbania o Koleżankę , "dawną miłość" pamiętając o ważnych świętach, z Pani relacji wynika że o Pani nie panięta..., tak więc ma Pani prawo poczuć się pomijaną i nie tak ważną dla Niego, jak to może werbalizuje...

Co Pani może?
Napisała Pani, że "nie da się oszukiwać", i ja w ślad za Panią wspieram w tym Panią.
Decyzja jednak należy tylko do Pani.

Gdyby miała Pani życzenie rozmowy ze mną, zapraszam do kontaktu via Skype (odpłatnie).

Życzę Pani tylko dobrych wyborów,
irena.mielnik.madej@gmail.com

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty