Czy on ma depresję?
Przez 3 lata byłam z mężczyzną, który jest po rozwodzie i jest 8 lat starszy. Było cudownie. Chciał razem zamieszkać, poznał mnie ze swoimi dziećmi. Od kilku miesięcy raz ze mną się spotkał, później milczał, raz dzwonił i mówił, że się spotkamy, a później do spotkania nie dochodziło. Kiedy pytałam, co jest przyczyną jego zachowania, to podawał powód, że powinnam znaleźć sobie kogoś innego, bo on się wypalił... Wiem, że ma problemy w pracy i podejrzewa, że ją utraci. Praca była całym jego życiem. Moim zdaniem to pracoholik. Po miesiącu nieodzywania się zaproponował wspólny wyjazd, cieszył się, było cudownie. Mówił, że mnie kocha, a na parę dni przed świętami zerwał całkowicie kontakt. Przysłał tylko życzenia i nie odbierał telefonu. Kiedy w sylwestra odwiedziłam go w domu, wpadł w szał. Powiedział, że niepotrzebnie przyjechałam itd. Kiedy chciałam wyjść, zaczął mówić, że jestem świetną dziewczyną i że mnie bardzo lubi i żebym nie wychodziła. Ostatecznie wieczór spędziliśmy razem, złożyliśmy sobie życzenia, po północy odwiózł mnie do domu. Na drugi dzień pisał SMS-y i doszło do spotkania, w trakcie którego zaczął mówić mi, że jestem piękną, ciepłą i oddaną dziewczyną i że w jego sytuacji ciężko znaleźć taką dziewczynę jak ja, ale na razie nie możemy być razem, że on czuje się wypalony. Kiedy chcę, żeby oddał mi moje rzeczy, które zostały u niego, a ja oddam mu jego, on nie chce. Powiedział, że mam na niego dobry wpływ i że nie mówi, że za miesiąc mu to przejdzie. Powiedział, że wiele mi zawdzięcza i że to pamięta. Jeszcze miesiąc temu planował kolejny wspólny urlop. Teraz nawet o nim nie wspomniał. W trakcie rozmowy raz jest optymistą i uśmiecha się, a za chwilę jest zły i podnosi na mnie głos. Czy ja mogę mu jakoś pomóc? Nie potrafię zinterpretować jego zachowania. Jak zadzwoni i ma dobry humor, potrafi śmiać się i rozmawiać parę minut. A za dwa dni pyta, co u mnie i kiedy zadam mu pytanie i oczekuję odpowiedzi, to podnosi głos, kończy rozmowę i nie odzywa się przez parę dni, ignoruje moje SMS-y i telefony. Mijają kolejne dni, a on w środku nocy pisze SMS, czy rano zadzwonię do niego, żeby obudzić go do pracy i bardzo mi dziękuje za to. Raz pisze, żebym poszła gdzieś na dyskotekę, pobawiła się i że może znajdę kogoś, a za chwilę, że mi gratuluje i że pewnie już sobie znalazłam kogoś młodszego. W ostatniej rozmowie powiedział, że nasz ostatni wspólny wyjazd nie powinien się zdarzyć, a SMS o treści "kocham cię" pisał w nocy i to też pomyłka, że może jak kogoś sobie znajdę, to on stanie się zazdrosny i wtedy zrozumie, co stracił. Czytałam sporo atykułów o depresji i zaczęłam podejrzewać, że może ta choroba go dotknęła. Wiem, że jego praca jest stresująca, że oddał jej całe swoje życie i przez nią zakończyło się jego małżeństwo, a myśl, że ją teraz może stracić dokucza mu i odbija się to na mnie. Czuję, że nie może być teraz za mnie odpowiedzialny, bo ma jeszcze dzieci, które go potrzebują, na które musi płacić alimenty, a ja jestem ostatnią, która mu teraz jest potrzebna do szczęścia. Nie potrafi ze mną skończyć, bo pisze czasem SMS-y, ale już niezobowiązujące. Raz chce wiedzieć, jakie mam problemy, a za chwilę pisze, że to moja sprawa itd. Czy może mi Pani pomóc?