Czy podane objawy świadczą o zaburzeniu psychicznym?

Od dłuższego czasu (nie jestem w stanie stwierdzić jak długo, gdyż nie było żadnego momentu przełomowego, jednak z pewnością kilka lat) odnoszę ciężkie do opisania wrażenia bycia jakby nieobecnym. Nie jestem w stanie doceniać piękna otoczenia, wszystko jest jakby niewyraźne, nienasycone, nie mogę chłonąć świata, nic nie ma swojego rodzaju głębi- bardzo ciężko jest mi ubrać to w słowa. Myślałem, że to po prostu część dorosłości, że z czasem przywykłem do świata i zwyczajnie nie jest już tak fascynujący, jak dawniej. Do zastanowienia zmusił mnie pewien dzień, który był zupełnie inny niż zwykle, czułem się trochę jak na haju. Pierwszym bodźcem, który wyrwał mnie z bycia "żywym trupem" był zapach kwiatów, który poczułem na ulicy w drodze na zajęcia. Przez kilka godzin czułem się obecny- w drodze zwracałem uwagę na rzeczy, które normalnie bym po prostu ominął. Pamiętam, że kiedy już dotarłem na uczelnię, byłem zafascynowany pomieszczeniem, w którym siedzieliśmy, jego rozmieszczeniem, oknami, które pokryte były swego rodzaju filtrem, który sprawiał, że promienie słońca przedzierające się do środka były zmiękczone. Byłem w tak wielkim szoku, że nie mogłem przestać patrzeć na krople wody, które osadziły się na butelce- nawet tak błaha rzecz sprawiała mi radość. Zauważyłem też, że podobnie (jednak nieco mniej intensywnie) czuje się po zarwanej nocy- sposób, w jaki patrzę wtedy na świat, przypomina mi ten, który wspominam, myśląc o dzieciństwie. Wszystko wydaje mi się bardziej interesujące, niestandardowe. Normalnie, nawet kiedy staram się na sobie to wymusić- zwracać uwagę na otoczenie, na roślinność, na ptaki, na powiew wiatru, zapachy, dźwięki, ludzi, za każdym razem patrzę jakby przez filtr, który uniemożliwia mi bycie częścią tego świata, cieszenie się z tych rzeczy, trochę jakbym funkcjonował na autopilocie. Poza tym bardzo ciężko jest mi się skupić, cały czas uciekam myślami, żyję w swojej głowie. Wykonanie tak prostej czynności, jak mycie zębów, czy wzięcie prysznica zajmuje mi pięć razy więcej czasu, niż powinno, bo kilkukrotnie potrafię złapać się na tym, że intensywnie o czymś myślałem i szczotkowałem w tę i z powrotem przez pięć minut. Mój ogólny stan psychiczny jest w miarę w porządku. Nie jestem smutny, jednak nie jestem też radosny- powiedziałbym, że neutralny, często obojętny. Do niedawna byłem bardzo zagubiony, jednak powoli zaczynam rozumieć samego siebie i to, czego chcę od życia, mam zarysy planów na przyszłość, mam zainteresowania. Codziennie poświęcam czas na aktywność fizyczną. Odżywiam się zdrowo. Mój rytm biologiczny jest mocno rozregulowany, czasami śpię w dzień, czasami w nocy- nie zauważyłem jednak żadnej różnicy w związku z wcześniej opisanym problemem, nawet kiedy wszystko robiłem regularnie (oprócz mniejszej ilości negatywnych myśli w ciągu dnia). Miewam okresy, w których zmagam się z nihilizmem egzystencjalnym, jednak po jakimś czasie wracam do normy. Kiedy czytam to wszystko, czuję się trochę niekomfortowo. Mam wrażenie, że piszę w poważny sposób o głupotach, jednak jestem nieco zmartwiony, że coś, co dla mnie jest czymś tak wyjątkowym, dla innych może być normalnością. Moje pytanie to po prostu prośba o diagnozę. Czy to, co opisałem, przypomina jakiś problem o podłożu psychologicznym? Jeśli tak, to co robić?
MĘŻCZYZNA, 22 LAT ponad rok temu
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty