Czy to nawrót depresji? Dlaczego tak się męczę na tym świecie?
Długo zastanawiałam, czy napisać również i o swoich problemach, i to nie dlatego, że się ich wstydzę, lecz nie bardzo potrafię ująć je w słowa, pewnie i tak nie napiszę tego co czuję. Wiem, że mam ogromny problem, że swoją psychiką i nie potrafię sobie z tym poradzić. Mam 30 lat i moje życie jest koszmarem. Brak pracy doprowadził mnie na samo dno. Zawsze byłam i nadal jestem osobą nieśmiałą, małomówną, skrytą, z niskim poczucie własnej wartości, nie miałam zbyt wielu znajomych. Myślałam, że gdy skoczę studia będzie łatwiej, przynajmniej będę mieć wyższą samooceną, ale różne schody jakie napotkałam w trakcie edukacji (spowodowane stresem, nieśmiałością, a i również brakiem pracy) przyczyniły się do tego, że jeszcze bardziej zaczęłam wierzyć, że naprawdę jestem do niczego (bałam się ludzi, w ogóle zaprzestałam szukać pracy, gdyż stwierdziłam, że to nie ma sensu, mój lęk był tak ogromny, że nawet jeśli złożyłam CV w paru miejscach modliłam się potem, żeby czasem nie zaprosili mnie na rozmowę, bo ja przecież nic nie umiem). Dopadła mnie straszna depresja, brak poczucia bezpieczeństwa związanego z brakiem pracy mnie wykończył, brak sensu wstawania z łóżka itd. Jakoś tak wegetowałam, aż w końcu przyszło na świat dziecko, myślałam: przyjemniej będę mieć zajęcie, nie będę myśleć o głupotach, a i może to mnie zmotywuje, odważę się i zacznę szukać wreszcie tej pracy, ale nie - było jeszcze gorzej, lęk o jego przyszłość, problemy z opieką nad dzieckiem z braku sił, totalna porażka:(. W wieku 27 lat, 2 lata po narodzinach syna, w końcu wybrałam się do psychiatry, już tak byłam zmęczona życiem, że musiałam w końcu coś, że sobą zrobić, bo źle by się to skończyło. I leczyłam się ponad 2 lata, było lepiej jeśli chodzi o samopoczucie, jednak przyczyna choroby została (niska samoocena, brak pracy) i czuję, że depresja wraca, dalej nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem. Praca jest dla mnie bardzo ważna, wychowałam się w biednej wielodzietnej rodzinie, a ponadto patologicznej (ojciec alkoholik - ciągłe awantury) - nie chcę zafundować takiego samego życia mojemu dziecku. Pomocy! Co mam ze sobą zrobić? Na samą myśl o rozmowie z ewentualnym przyszłym pracodawcą wpadam w panikę, chcę pracować, a jednocześnie panicznie boję się, boję się ludzi, m.in dlatego, że nie potrafię się bronić, boję się poczucia odpowiedzialności i tego, że będę się zadręczać myślami czy swoją pracę wykonałam dobrze. Innym razem zastanawiam się czy to wszystko ma jakiś sens, ale lęk o przyszłość zmusza mnie do wracania do tematu pracy i zadręczania się bezrobociem. Co mam począć, żeby nie zwariować?