Depresja, alkohol, wcześniejsze leczenie trądziku
Witam. Mam 24 lata, nazywam się Piotr. W chwili obecnej jestem w 6 tygodniu przyjmowania leku przeciwdepresyjnego z grupy SSRI. Wcześniej stosowałem go w połączeniu z lekiem uspokajającym, ale po nim spałem po 18 h, więc go odstawiłem po 4 tygodniach. Teraz, jadąc tylko na leku przeciwdepresyjnym, nie sypiam w ogóle. Chyba to już trzecia doba. Dzisiaj w nocy może spałem 10 razy po 2 min, gdyż od razu śnią mi się koszmary, więc wolę nie spać. Jedynym sposobem, by po takich seriach pójść spać, to alkohol w różnych ilościach. Trochę historii.... trochę przydługie, ale... Od kiedy sięgam pamięcią, byłem osobą bardzo kontaktową, aktywną, ze szczęśliwym dzieciństwem. W podstawówce lekcje muzyki, sport 3 razy w tygodniu po 2 h, lekcje angielskiego. Nie wszystko to lubiłem, ale... Zawsze gromadziłem wokoło siebie dużo ludzi. Potem liceum, tam lekka depresja związana ze zmianą miejsca zamieszkania i że klasa nie jest zbyt okay, ale jak na to teraz patrzę, to były to złote czasy mojego życia. Właśnie liceum. I tam zaczyna się problem. O dziwo... Zwykły nastolatek, parę kompleksów - nie taki nos, pryszcze itd., ale generalnie dobrze. W trzeciej klasie, na początku, przechodzę terapię na pryszcze.
I od tego momentu zaczyna się stopniowe pogarszanie mojego nastroju i życie dobrze się rozwijające, zaczyna się zwijać. Najpierw powoli, potem szybciej. Zaczynają się wagary, depresja przed maturą, wydumane kompleksy zaczynają mnie nagle przytłaczać. Wyjazdy w różne miejsca przestają mnie bawić. Po 3 dniach czekam na powót. Ale jeszcze funkcjonuję w miarę, mocno po bandzie, ale zaczynają się studia. Prawo, UW. Kiedyś wymarzone, teraz obojętne. Nie poznaję nikogo w grupie, bo albo tych ludzi nie szanuję, mam za pajaców, pozerów, albo się ich boję. Drugi rok studiów - zaczyna się już picie (było przez całe liceum, ale nie aż takie) po 0,7 na osobę. Izba wytrzeźwień. Przestaję chodzić do szkoły, w sensie wsiadam do autobusu, ale nie docieram, gdzieś sobie chodzę. Mam repetę roku. Jest jeszcze gorzej. Rok następny spędzam w domu, praktycznie nic nie robiąc. Wielkie plany, języki, może praca w UK lub chociaż odwiedziny na parę tygodni u znajomych. Lipa kompletna, nic nie wychodzi. Potem kolejne studia i kolejne, i chyba też będzie słabo w tym roku... Mam pytanie: czy jest ktoś, kto orientuje się, czy czytał coś więcej niż tylko forum w Internecie, na temat depresji, jaką powoduje potem lek przeciwtrądzikowy? Bo ja nie widzę innego powodu, dlaczego kiedyś mogłem wszystko, a teraz nie wychodzę z domu przez tydzień. Leki nie pomagają, planuję zacząć psychoterapię, ale tam trzeba chodzić, a ja mam coraz większą fobię dotyczącą przemieszczania się.