Jak pomóc osobie z narastającym problemem alkoholowym?

Dzień dobry. Piszę w akcie desperacji. Problem, to niekończący się problem pomiedzy rodzicami w wieku podeszłym. Mama 70 lat , tata 76lat. Mama aktywna zawodowo i bardzo życiowo,, z własną firmą, tata na emwryturze raczej pasywny. W starym ustroju obydwoje z klasy robotniczej średniej, dużo znajomych, zawsze cos się działo. Alkohol był zawsze, ale tata naduzywał, z pracy dośc czesto pod wpływem, ale bez awantur, zawsze potulny, spolegliwy. Mama mocny charakter, zawsze wszystko pod kontrolą. 25 lat temu przekwalifikowała się i uważa za lepszą od taty, bo coś osiągneła. Zawsze skupiająca na sobie uwagę, szukająca poklasku (jej trudne dzieciństwo ma tu duży wpływ podejrzewam). Przez co problem alkoholowy taty pogłebiał jej poczucie wszechwładzy, wieczne ubliżanie, inwektywy "Ty taki i owaki, nic w życiu nie zrobiłeś, nic nie znaczysz itp." Od przejscia na emeryture, tata aż takich okazji do spożycia nie miał, ale wszelkie wyjazdy raz do roku mamy z domu , kończyły się jego tygodniówkami. Mama wracała i musiała np raz wzywać odtruwanie. Ona wieczne pretensje, on naduzywanie , kiedy znalazł okazję. Do tego wiele przezyc z 45letniego pożycia, nagromadzonych i wielokrotnie wypominanych obustronnie zawsze wracają jak bumerang, złości, żale, pretensje. Mama tacie na co dzień ubliża, "nie potrafisz spamietać dwóch rzeczy", nie potrafisz nic w zyciu, ja wszystko stworzyłam, a Ty co?, żadnej ambicji, ty taki i owaki (wyzwiska), bo uważa, że przez jego dawny nałóg ma prawo. Dziś też czasami drinka wypije, lub nawet razem, ale nie nałogowo. Niestety wzajemna nienawisć urasta do granic, w domu awantury, mama prowokuje, tata na starość traci cierpliwość. Mama wymaga abysmy z bratem ciagle ja wspierali, uczestniczyli, bo ona nas też wspierała, tyle, że my w życiu mielismy pare kryzysów damsko-męskich , a oni w ciagu roku kilka razy po kilka miesiecy czyli prawie ciagle. Ja jestem córka, wiec do mnie ciagłe pretensje, że się nie interesuję wystarczająco, mimo, że spędzamy po kilka godzin na rozmowach telefonicznych w najgorszych okresach codziennie, potem każda rozmowa schodzi i tak na jeden temat, a potem i tak pretensje, że za mało, ze ona czuje się opuszczona. Mamy z bratem ponad 40 lat. Jesteśmy wykształceni, ale zaczyna nam brakować rozwiązań. Tłumaczę mamie, że jesteśmy nadal ich dziecmi, a nie mediatorami, pomimo tylu tal tkwienia w tej roli, ze przeżywamy, że nie możemy spać. W zeszły weekend, pokłócili się w swoim domku letniskowym, do tego stopnia, że tata wrócił do domu, a mama powiesiła się, na pasku, sąsiad zauważył i odciął. Zadzwonili po brata, mnie nie chciał nikt nic powiedzieć. Noc przed tym, mama powiedziała tacie, że nie chce z nim byc, on mimo, że zawsze chciał ugody, w końcu powiedział ok, nie ma sprawy. Wie rano robiła mu awantury, bo jej nie błagał o bycie razem, tak przynajmniej, domniemam. Pojechał do domu, a mama zrobiła co zrobiła. Nikt nie widzi, że brat ma bóle w klatce piersiowej przez to, że ja odkąd się dowiedział cierpie na insomnię, ze zawsze przeżywaliśmy starsznie mimo, ze nie jesteśmy mali. Nie wiem juz jak z mamą rozmawiać. Jak im tłumaczyć. Tata nie, ale mama wymaga ode mnie wsparcia, a ja juz nie wiem jak. Żyć nam się z bratem nie chce, bo nigdy nie wiadomo o której zadzwonią. Jak znaleźć sposób by skierować ich na terapię, jak asertywnie powiedzieć, że my z bratem nie mamy już sił, jak im pomóc. Z góry serdecznie dziękuje za pomoc. Pozdrawiam
KOBIETA, 41 LAT ponad rok temu

Najlepiej, gdyby Pani skontaktowała się z osobą, która profesjonalnie pomaga osobom współuzależnionym czyli takim, które (tak jak Pani) cierpią z powodu zachowań bliskich i kochanych osób. Nauczy się Pani stawiać mamie granice.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty