Dlaczego mam tyle problemów w związku?
Witam, jestem z chłopakiem ponad dwa lata, na początku przez około 10 miesięcy było wszystko inne starał się itd od dawna jednak ciagle rezygnuje ze mnie jak tylko zadzwoni czy powie mu coś jego mama albo siostry odrazu ja przestaje się liczyć i zaczyna robić co oni chcą. Nie mogłam iść na wesele jego siostry to poszedł z inna dziewczyna mówił ze koleżanka a później mnie zdradził. Potem jak zawsze przepraszał i obiecywał ze się zmieni ze kocha mnie tylko itd. Jego siostry i ja nie dogadujemy się od kad jego siostra leczyła się w szpitalu na bulimię i nke dawala nikomu sb pomoc bo studiowała psychologię wszystko mój chłopak musiał robić wozić ja być na każde zawołanie a jak nie to kłócili się z nim mama i siostry lub wyrzucali go z domu. Ja mam córkę z innym mężczyzna i wychowuje ja sama od urodzenia, dziecko bardzo się do niego przyzwyczaiło, on tez bardzo ja kochał ale ostatnio cały czas jak tylko ma weekend lub wolne to robi coś innego, wczoraj się pokłóciliśmy bo jechał znowu do siostry daleko i taty mówił ze tylko na 4 godziny a w ogóle nie wrócił do mnie i małej. Ostatnio bardzo dużo kłamie i oszukuje, mi brak sił na to wszystko i nie wiem co mam o tym myśleć. Kocham go ale to bardzo męczące. Dodam ze dziewczyna która była z nim na weselu w ogóle nie wiedziała o mnie ze jesteśmy razem bo mówił jej ze nie cgce ze mną być itd i ze się rozstaliśmy bardzo dużo mi powiedziała, w grudniu wyrzucił ja ze znajomych na Facebooku przez to jak się później zachowywała jak wytłumaczył ze kocha mnie i to jego wina co zrobił itd ciagle do mnie pisała itd pare dni temu on ja znowu zaprosił do znajomych pisałam z nią wczoraj i ona by chciała z nim być, wcześniej od tamtej sytuacji nie mieli ponoć kontaktu. Nie woem czemu przy każdej kłótni chłopak obwinia mnie, wczoraj naprawdę przesadziłam i chciałam iść na nogach za nim żeby wrócił mając nadzieje ze dotrzyma słowa i przyjedzie bardzo się zdenerwował wyzywał mnie itd to dla mnie ciężkie bo go kocham ale z drugiej strony ciagle się klocimy i jak z nim rozmawiam to tłumaczy ze to moja wina ze nawet to ze zdradził mnie to moja wina, do mnie mówi na swoją rodzine a nim mówi na mnie ciagle wychodzą jakieś nieprzyjemności. Może ktoś pomyśleć po co to dalej ciągnąć i czemu do siebie wracamy ? Tez często się nad tym zastanawiam i czy to w ogóle ma sens ? Mówiłam mu ze to nienormalne i strasznie toksyczne on mówi ze nigdzie do psychologa nie bd szedł i ze mam się zmienić, a jak zrywam całkowicie kontakt to przyjeżdża i mówi ze on się zmieni kocha mnie i córkę i żebym mu dała jescze jedna szanse ze wszystko będzie innaczej ale jest dobrze wtedy na pare dni a czasami tylko na dwa dni a później znowu robi to co mu w domu każą lub kłamie mnie i tłumaczy ze bie cgce mieć w domu kłótni i dlatego tak się zachowuje.