Jak poradzić sobie ze skutkami zażywania narkotyków?

Dzień dobry! Mam 29 lat i doszedłem do pewnego etapu w swoim życiu - stwierdziłem, że nikt nie może mi pomóc. Ci wszyscy specjaliści, którzy myślą, że są tacy wspaniali, ponieważ pomagają ludziom. Jeżeli są tacy wspaniali, to gdzie oni są, dlaczego szkodzą innym zamiast im pomóc? Niektórym bym zakazał wykonywania tego zawodu. A jeszcze innych postawiłbym przed odpowiedzialnością swoich kłamstw. Tak więc jestem młodym człowiekiem, zawsze byłem spokojny, wrażliwy, czuły. Już jako dziecko byłem chłopcem niezwyczajnym, nawet jak się rodziłem to lekarz musiał mnie wyciągać za nogi. W wieku 17 lat popadłem w nałóg palenia skuna, który trwa aż do dziś. Eksperymentowałem też z różnymi specyfikami, właściwie brałem wszystko, co jest na rynku, poza heroiną. Nie miałem większych problemów z tego powodu, że nadużywałem narkotyków.

Po skończeniu studiów przyjechałem do domu i zostałem sam. W chwili obecnej jestem sam, nie mam rodziny, przyjaciół, których miałem na studiach, nie mam dziewczyny, nie mam nikogo. Nikt we mnie nie wierzy, nie mam wsparcia, nigdy nie usłyszałem dobrego słowa, miłego słowa. W dobie kryzysu straciłem pracę, otarłem się o tzw. układy „praca po znajomości” i zrozumiałem, że moje wykształcenie jest warte tyle, co nic. Jeździłem także do terapeutki, która mi nieźle namieszała. Po każdej następnej wizycie u niej czułem się strasznie, nic mnie nie cieszyło, czułem się gorszy. Myślałem nawet o unicestwieniu swojego marnego życia. Wydawało mi się, że ona traktuje mnie przedmiotowo i można powiedzieć, że traktowała mnie jak klienta, któremu trzeba wcisnąć ten towar - sprzedać, a nie jak pacjenta, o którego się dba, wspiera i wierzy w niego. No, ale co tam, przecież ona pomaga ludziom. Obecnie jestem samotny, jestem wędrowcem. Ja i mój cień. Cierpię w milczeniu i chcę zniknąć, rozpłynąć się w zapomnieniu. Poznałem swoje przeznaczenie, które dla innych może być smutne, a dla jeszcze innych obojętne.

MĘŻCZYZNA, 29 LAT ponad rok temu

Witam Pana serdecznie!

Z Pana listu bije duża dawka rozczarowania i goryczy. Wydaje się jakby pogodził się Pan z obecną sytuacją i nie podejmował żadnych prób, aby ją zmienić. Pisze Pan, że nikt już nie może Panu pomóc, myślę że w pewnym sensie jest to zgodne z prawdą – dopóki sam nie zechce Pan sobie pomóc i nie wykona w tym kierunku żadnych działań, dopóty wszelkie działania osób z Pana otoczenia będą nieskuteczne. Pisze Pan, że próbował poddać się terapii, ale jej nie ukończył. Proces terapeutyczny nie jest łatwy, nie jest to pocieszanie na zasadzie „nie martw się, jutro będzie lepiej” – takie spotkania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Prawdziwa terapia bardzo często budzi wiele silnych i skrajnych emocji, przemyślenia związane ze swoim życiem mogą być bolesne, ale dotarcie do źródeł tego wewnętrznego bólu służy jego zrozumieniu oraz znalezieniu sposobu na to by się z nim uporać. Nie oznacza to jednak, że unika się jakichkolwiek pozytywnych wzmocnień – są one integralną częścią terapii. Oczywiście taka interakcja wymaga ogromnego zaufania i otwartości, a to jest możliwe tylko, jeśli uda się zbudować właściwą relację terapeutyczną. Być może Pan nie potrafił zaufać swojemu terapeucie, być może ta osoba wzbudzała Pana wewnętrzny opór przed szczerą rozmową – w takiej sytuacji serdecznie radziłabym konsultację z innym terapeutą.

Ważnym aspektem jest także kwestia pozostawania pod stałym wpływem środków psychoaktywnych. Narkotyki mają wpływ na postrzeganie świata i samego siebie, mogą być przyczyną pogłębiającego się poczucia beznadziei. Ważne jest by podejmując się terapii, a więc decydując się na wprowadzenie zmian w swoim życiu, zerwał Pan z nałogiem. To pozwoli nabrać pewnej obiektywności w ocenie sytuacji, a także wesprze Pana w dążeniach zmierzających do naprawienia więzi międzyludzkich. Niestety narkotyki mogą prowadzić do izolacji od otoczenia, powodują odrealnienie i poczucie przebywania w innej rzeczywistości, w której inni ludzie nie zawsze są nam potrzebni.

Podsumowując raz jeszcze, zachęcam do konsultacji z psychologiem. Jeśli zdecyduje się Pan na podjęcie tej kolejnej próby, proszę pamiętać, że o skutkach terapii będzie decydowało Pana nastawienie i zaangażowanie. Jeszcze wiele może Pan zmienić na lepsze, wymaga to jedynie pewnego wysiłku.

Pozdrawiam

0

Terapia jest procesem i czasami "boli". Rozpoczynając terapię warto przedyskutować jak długo może trwać i jakie są możliwe niepożądane skutki podczas terapii.
Kilka spotkań z terapeutą nie można traktować jako terapii tylko jako spotkania.
Zachęcam gorąco do znalezienia innego terapeuty. Jak wszędzie tak i w tym zawodzie są ludzie o różnych stopniach kompetencji. Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty