Jak rozmawiać z załamanym chłopakiem?
Witam serdecznie! Jestem w związku, który trwa ponad rok. Mój chłopak od około 4 miesięcy bardzo się zmienił. Chodzi o sposób jego reakcji na sytuacje stresowe i problemy. Kiedyś był osobą pełną energii i optymizmu, co by się nie działo umiał sobie poradzić i pocieszał nawet innych. Teraz mówi, iż tamten okres to było błogie dzieciństwo bez prawdziwych problemów. Oboje studiujemy (jak i mieszkamy w innych miastach), mimo odległości nasz związek kwitł. Niestety gdy skomplikowała się sytuacja rodzinna mojego chłopaka, doszło wiele pracy na uczelni i drobne kłopoty finansowe - podłamał się. Pragnę podkreślić, że kłopotów było dużo, ale poszczególne nie były jakoś wyjątkowo poważne (oczywiście to moja perspektywa). Jego rodzice przespali mu dużo ziemi, zmartwił się, co teraz, czy nie będą chcieli by wrócił w rodzinne strony. Nie porozmawiał z nimi gdyż, jak mówi, u nich kłopoty = milczenie. Mama bywa nadopiekuńcza a tata bierny. Mój chłopak w tym roku dostał się na drugi kierunek studiów. Oba kierunki są naukami ścisłymi, obowiązków ma teraz dwa razy więcej. Jest bardzo ambitny i gdy coś mu się nie udaje, zaczyna bardzo się tym dołować i wręcz odcinać czasowo ode mnie i znajomych. Jak kilka razy wspomniał, tylko czeka, aż coś jeszcze się nie powiedzie. Natomiast gdy coś mu się uda, ogromnie go to motywuje i potrafi zmienić sposób myślenie o 180 stopni - powoli już nad tym nie nadążam. Ma jakby wahania nastrojów. Nieduże kłopoty finansowe, które naprawdę były do rozwiązania, przedstawiał wyjątkowo dramatycznie, nie widział możliwości poprawy. Gdy napotyka na problem, mówi, że potrzebuje czasu na przemyślenie go i jakieś rozwiązanie - chce działać, ale jak sam mówi, nie umie, nie wie jak. Chce też abym wiedziała jak się czuje psychicznie i co go martwi, jednak nie chce abym ja też się martwiła, ale gdy nie powie mi prawdy lub zacznie okrajać informacje - będzie się z tym czuł źle. To nie daje mu spokoju. Nie wiem jak do niego trafić. Staramy się sobie pomagać jak tylko możemy, z resztą to związek zbudowany na wieloletniej przyjaźni od dzieciństwa. To też sprawia, że jest to osoba wyjątkowo mi bliska. Nie chcę by w takich momentach się separował, jednak rozmowa, jak mówi, go jeszcze bardziej dołuje, na pewno nie pomaga. W ciągu dnia zakłada "maskę" i udaje, że wszystko jest dobrze, w nocy myśli... Ostatnio sam zauważył, iż unika rozmów z kimkolwiek by nie dzielić się tym co przeżywa, niestety unika też kontaktu ze mną. Nie chce mnie martwić, nie chce grać, nie chce by doszło do różnicy zdań, wtedy jest też bardzo małomówny i jakby obrażony. Jestem cierpliwa, staram się dawać mu czas, gdy te "doły" mijają, jest świetnie. Dogadujemy się idealnie. Zaczynam obawiać się o nasz związek. Tym bardziej w obliczu dzielącej nas odległości (od 2 lat) kontakt jest bardzo istotny. Czy to może być epizod depresyjny? Jak mogę mu pomóc? Jak rozmawiać z osobą o takim nastawieniu? Będę ogromnie wdzięczna za odpowiedź!