Hazardzista a normalne życie

Jestem pół roku po ślubie i w ciągu tego czasu wiele się w moim małżeństwie wydarzyło. Myślę, że mój mąż jest hazardzistą. Zaczęło się od tego, że mąż tydzień przed ślubem powiedział, że nie ma pieniędzy na wesele (moi rodzice mieli zapłacić za naszych gości, a on za swoich) i nie chciał powiedzieć za bardzo, co się z tymi pieniędzmi stało - mówił, że w domu coś trzeba było kupić itp. - niechętnie, ale uwierzyłam mu, gdyż wiem, że u niego się nie przelewa. Na szczęście za salę mogliśmy zapłacić po weselu, więc jakoś to było przez pewien czas, ale niedługo potem nie przedłużyli mu umowy w pracy i przeszedł na zasiłek (ja też byłam przez ten czas na zasiłku - nie mogłam pracować w zaawansowanej ciąży). Więc było ciężko, ale mogliśmy liczyć na moich rodziców, u których mieszkamy. Jeszcze wcześniej dowiedziałam się od jego kuzynki, że wygrał przed ślubem 3000 zł i nic mi o tym nie powiedział. Chciałam to wyjaśnić, ale cały czas unikał tego tematu. Poza tym od ponad roku spłaca dwa kredyty i podobno też wziął je na "domowe potrzeby". Kiedyś też szliśmy razem na wesele i niby zgubił pieniądze, które były przeznaczone na prezent - nie przywiązałam wtedy do tego większej uwagi, bo jeszcze nie mieliśmy ślubu, ale teraz czuję, że to też mógł przegrać. W czerwcu urodziłam dziecko - nie żyliśmy bogato, ale wydawało mi się, że już będzie fajnie - mąż znalazł pracę, dostaliśmy becikowe i moi rodzice dalej nam pomagali, choć strasznie głupio jest mi od nich przyjmować jakąkolwiek pomoc. Ostatnio mąż wybrał ostatni zasiłek i cała suma miała pójść na ratę kredytową, ale mu nie wystarczyło, bo kuzynowi pożyczył 50 zł (na grę na automatach), a mi oddał 30 złotych w pięciozłotówkach - wiadomo, że z automatu. Kuzyn potwierdził moje domysły i przyznał, że mąż grał, był hazardzistą, ale on się do tego nie przyznaje. Dopiero teraz poskładałam to wszystko do kupy i przeczuwam, że tamte pieniądze też wydał na grę. Kocham go, on jest opiekuńczym mężem i tatą, ale już dłużej tak nie wytrzymam. Nie mogę spać, cały czas myślę, jak będzie wyglądało nasze życie. Ja nie wiem, czy wystarczy nam na pampersy i mleko dla małej, a on sobie po prostu gra. Może chce nam pomóc, ale jest coraz gorzej, bo jak mogą 3 osoby wyżyć za 500 zł? Mam mu zagrozić rozwodem? Jak mam żyć w jednym domu z hazardzistą? Najpierw muszę być na 100% pewna, że to wszystko przez hazard. Bardzo proszę o pomoc.
KOBIETA ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Szanowna Pani,

jest duże prawdopodobieństwo, że przyczyną trudności finansowych Pani męża jest hazard. Trudno ocenić, czy jest już nałogowym graczem i na jakim etapie zniewolenia się znajduje. Samo rozpoczęcie uprawiania hazardu jest bardzo ryzykowne, ponieważ bardzo szybko wciąga, dostarcza zawsze silnych emocji i przynosi albo satysfakcję z wygranej, albo silną potrzebę "odegrania się" - grania w przypadku kilku przegranych pod rząd. Poza dziwnym znikaniem pieniędzy u hazardzisty można zauważyć spadek zainteresowania innymi zajęciami, które wcześniej sprawiały mu radość. Mniejsze zainteresowanie rodziną, sprawami, które na bieżąco dzieją się w domu, zaniedbywanie siebie, swojego wyglądu, zdrowia, znikanie gdzieś wieczorami lub w ciągu dnia, nowe kontakty, opuszczanie pokoju, kiedy rozmawia się przez telefon, agresywność, napięcie, a czasami euforię (w przypadku wygranej) itp.

Wspomina Pani o rozwodzie. W przypadku uzależnienia często jedynym rozwiązaniem jest tymczasowa separacja. Dopóki osoba uzależniona sama nie zdecyduje się na leczenie, nikt inny jej do tego na siłę nie zmusi. Jednak w Państwa sytuacji jest troszkę inaczej, ponieważ nie ma Pani pewności co do uzależnienia męża. Proponowałabym więc przeprowadzić z mężem poważną rozmowę, poświęconą tylko i wyłącznie tej kwestii. Najlepiej zapytać wprost o problem z uzależnieniem.

Powinna Pani przedstawić mężowi swój punkt widzenia oraz uczucia, jakie towarzyszą Pani w związku z obecną sytuacją, powiedzieć, że jest Pani z tym bardzo ciężko. Zamiast jednak zaczynać od wyrzutów (swoją drogą uzasadnionych) typu: "Znowu grałeś, mam tego dość!", lepiej skoncentrować się na swoich odczuciach, na przykład: Jestem bardzo napięta i trudno mi poradzić sobie z tą sytuacją..., Chciałabym, abyśmy mogli sobie ufać..., Martwię się naszą sytuacją finansową i jest mi z tym bardzo źle..., Złoszczę się, słysząc plotki na temat twojego uprawiania hazardu..., Czuję w sobie dużo żalu, ponieważ mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz... itp.

Hazardziści często odczuwają "kaca moralnego" i mają wyrzuty sumienia spowodowane tym, co robią. Możliwe, że Pani mąż wstydzi się do tego przyznać, ale nie potrafi zerwać z nałogiem. Może też nie mieć świadomości, że jest już uzależniony. Zachęcam do poczytania na temat hazadu i zachowań osoby, która doświadcza tego problemu. Spokojna rozmowa powinna wskazać Pani najlepszą drogę wyjścia - jeżeli problem rzeczywiście jest poważny, mąż powinien podjąć leczenie (terapia grupowa, spotkania z psychologiem, udział w spotkaniach Anonimowych Hazardzistów itp.). Brak wzajemnego zaufania i szczerości w Państwa związku może negatywnie wpływać na Waszą relację, dlatego poza rozmową może warto byłoby rozważyć spotkanie z psychologiem rodzinnym?

Pozdrawiam Panią serdecznie!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty