Jak skutecznie postawić granice członkom mojej rodziny?

Jak skutecznie postawić granice członkom mojej rodziny? Mam 38 lat, prawie 20 lat nie mieszkam z rodzicami, od 13 lat jestem też żoną. Przez wiele lat mieszkałam na stancji czy wynajętym mieszkaniu od 5 lat jestem właścicielką domu jedną dopiero od niedawna w nim zamieszkuję i jak się okazało w moim własnym domu prawa mam niewielkie. Z rodzeństwem (starsze o 4-5 lat) mam dość luźne, chłodne relacje zwłaszcza z najstarszą siostrą. Od najmłodszych lat moją siostrą traktowała mnie jak zbędny element rodziny i konkurent do zasobów czemu wtórował jej mój brat. Ojciec pracował sezonowo zagranicą - relacja raczej pozytywna, mama na etacie w Polsce - mimo, iż prawdopodobnie nie miała tego na celu, nie traktowała nas równo, twierdziła, że siostrą jest ważniejsza bo jest starsza a brat to chłopak ojca, ja byłam maskotką, zaniedbywaną pod jednym kątem, pod innym otoczoną wręcz duszącą opieką i kontrolą. Nie wiem czy ma to znaczenie w rozwiązaniu mojego problemu ale może... Wracając do tematu... Pomijajac wszystkie inne, myślę, żo owo zachowanie jasno pokazuje, że nikt się ze mną nie liczy. Moja rodzina nabyła nieprzyjemnegl nawyku narzucania mi swojej woli i obecności. Mój dom jest w stanie remontu, mam tylko niezbędne dla dwójki osób meble naczynia itp i eieczny bałagan z związku ze stanem nieruchomości. Jakiś rok temu moi rodzice przyjechali do mnie z innego miasta w związku z badaniami lekarskimi ojca o czym nieomieszkali poinformować mojego brata, który mimo, że poinformowałam go, że jego wizyta w tym czasie (bez zapowiedzi) jest mi nie na rękę bo nie mam warunków by ich przyjąć (pomijając fakt, że byłam wtedy chora, pustą lodówkę i brak chociażby wystarczającej ilosci krzeseł by posadzic jego 4os rodzinę) postsniwił to zignorować i mimo wszystko zrobić mi najazd. Sytuacja ta powtarza się mimo, że po tym przykrym doświadczeniu powiedziałam by uprzedzano mnie następnym razem. Jutro mam mieć operację, poinformowałam mamę, która była zdecydowana by mnie odwiedzić, że w dniu operacji, po której nie wiem jak się będę czuła, potrzebuję spokoju i nie chcę tego dnia gości, że zapraszam gdy już się trochę ogarnę. Pod wpływem natarczywosci matki zaproponowałam by przyjechała dzień później na co ta się zgodziła. Gdy mąż pojawił se z teściem na dwa dni przed operacją dowiedziałam się, że moja mama postanowiła zignorować moją prośbę, nie tylko zamierzała przyjechać w dniu operacji, co ściągnąć mi dodatkowo na głowę moją siostrę z rodziną i psem. Dowiedziałem się o tym przypadkiem w dodatku nie od niej samej, nie uznała za stosowne by mnie chociażby o tym poinformować nie mówiąc o zapytanie mnie czy się na to zgadzam. Gdy wkurzona, trzymając jednak nerwy na wodzy, najpierw zadaje typowe pytania co tam? Jak tam? Pytam o jej plany na najbliższe dni, potwierdzając słowa męża. Zapytałam czy pamięta jak się umawiałyśmy, i co między sobą ustaliłyśmy. Przypomniałam o swojej prośbie, i jak to się stało ze kompletnie zmieniła plany nie informując mnie o tym ani nie konsultując tego. Stwierdziła że to przecież to nie problem, że tak wyszło... że pies... że kot... że jakoś to przeżyje. Spytałam czy nie uważa, że powinna zadzwonić do mnie, poinformować o dodatkowych okolicznościach... trafiłam na ścianę po czym matka nic więcej nie mówiąc się ze mną rozłączyła. Pewnie bym sobie odpuściła i jakoś przetrawiła nieproszonych gości gdyby nie słowa męża, powiedział mi w jakich okolicznościach dowiedział się o jej planach i jej reakcji na jego wątpliwości. Moja matka stwierdziła, że się mnie nie boi i zrobi co chce. Uświadomiło mi to dobitnie, że moja mama nie dba o moje zdrowie i nie jest to powód jej wizyty, że nie liczy się ze mną I mnie nie szanuję. Zastanawiam się co mogę zrobić by inni nie wchodzili mi na głowę, by szanowali moje granice skoro ich wyznaczenie i artykułowanie jest niewystarczające, czy zamknięcie nieproszonym, niezapowiedzianym gościom drzwi przed nosem byłoby dobrym wyjściem czy też jest jakiś inny sposób? Z góry dziękuję za wszelkie komentarze i porady
KOBIETA, 39 LAT 8 miesięcy temu

Szanowna Pani,



przede wszystkim – bardzo dziękuję za zaufanie i szczerość. To, co Pani opisuje, jest nie tylko trudne emocjonalnie, ale też głęboko frustrujące, szczególnie że sytuacja powtarza się mimo Pani jasnych komunikatów. Pani odczucia są w pełni uzasadnione – to, co Pani przeżywa, to efekt długotrwałego braku szacunku do granic, który niestety często wyrasta z rodzinnych wzorców, w których jedna osoba była mniej słuchana, mniej ważna, bardziej "do dyspozycji".



Odpowiadając konkretnie: tak – ma Pani prawo postawić granice, a nawet zamknąć drzwi nieproszonym gościom.



Co może Pani zrobić w tej sytuacji?



1. Uznanie, że to Pani dom – fizycznie i emocjonalnie



To nie tylko dom na papierze – to przestrzeń, w której ma Pani prawo decydować, kogo i kiedy do niej zaprasza. Gdy rodzina to ignoruje, łamie zasady wzajemnego szacunku.



2. Wyznaczenie granic – twardo i bez poczucia winy



Można powiedzieć: „Szanuję Was i wiem, że chcecie dobrze, ale to ja decyduję, kiedy i kogo zapraszam do mojego domu. To nie jest otwarty pensjonat, tylko mój azyl.”



Warto też dodać: „Od teraz nie będę przyjmować niezapowiedzianych wizyt. Jeśli się nie umówimy – nie otworzę drzwi.”





Pani nie musi się tłumaczyć z braku krzeseł, zakupów, złego samopoczucia czy remontu – to nie obowiązek zapewniać komuś komfort kosztem własnego zdrowia psychicznego.



3. Konsekwencja w działaniu



Rodzina, która nie szanuje słów, uczy się granic tylko wtedy, gdy widzi, że za nimi stoją konsekwencje.

Jeśli nie będzie ich Pani wpuszczać mimo protestów, to w końcu przestaną próbować.

Tak – zamknięcie drzwi przed nosem może być szokujące, ale nie jest niegrzeczne, jest formą samoobrony.



4. Dystans emocjonalny i nowa narracja



Pani matka powiedziała, że „zrobi co chce, bo się Pani nie boi” – to bardzo znaczące. Nie widzi w Pani dorosłej, niezależnej osoby – tylko kogoś, kto ma się podporządkować.

Nie musi Pani już udowadniać swojej wartości tej rodzinie. To Pani zna swoją wartość. Niech Pani żyje po swojemu.



5. Rozważenie rozmowy z terapeutą



Nie dlatego, że coś z Panią „nie tak”, tylko dlatego, że odklejenie się od trudnych, głęboko zakorzenionych rodzinnych schematów wymaga często wsparcia. Terapeuta pomoże ugruntować granice i poradzić sobie z poczuciem winy czy lękiem przed odrzuceniem.





---



Podsumowując:

Ma Pani pełne prawo do tego, by być gospodynią we własnym życiu i domu. Rodzina nie ma prawa narzucać swojej obecności, nawet pod pozorem troski. Jeśli komunikacja nie działa, działanie – w tym nieotwieranie drzwi – staje się naturalnym i koniecznym językiem granic.



Jeśli chce Pani, możemy wspólnie opracować konkretne zdania lub wiadomości do wysłania rodzinie, by były stanowcze, ale spokojne. Jestem z Panią całym sercem.

Z wyrazami szacunku,

Martyna Dudzińska

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty