Jak sobie poradzić z problemami rodzinnymi?

Witam serdecznie! Na początek chciałabym powiedzieć, że ogromnie się cieszę, że znalazłam się na tej stronie, i mogę wrzeszczcie podzielić się moimi kłopotami. Mam 29 lat, od 10 lat mieszkam za granicą, a praktycznie całe życie jestem osobą nieszczęśliwą. Urodziłam się w biednej rodzinie, ojciec i matka byli alkoholikami, rodzice nigdy nie interesowali się mną i moją siostrą. W wieku 6 lat przyniosłam wszy z przedszkola i zaraziłam całą rodzinę. Nikt nie potrafił lub nie chciał wytępić robactwa, więc ciągle winili mnie za to. Miałam wszy aż do 4 klasy podstawówki. Rówieśnicy odsuwali się ode mnie, nikt nie chciał mieć ze mną do czynienia, nigdy nie miałam śniadania w szkole, więc w końcu postanowiłam w ogóle do niej nie chodzić. Nauka szła mi bardzo źle, wagary i uciekanie z domu, przeważnie gdy ojciec przychodził po pijaku i chcial zamordować mnie i moją siostrę. Spałam po koleżankach albo po prostu w szopie. W wieku 17 lat się zakochałam i odeszłam z domu. Mój chłopak okazał się również alkoholikiem. Pracowałam wtedy w sklepie u jego matki, przepijał wszystkie moje pieniądze i na dodatek mnie bił. Ale ja i tak go kochałam, tak jak kochałam i nadal kocham moich rodziców.

W wieku 19 lat wyjechałam za granicę przy pomocy mojej koleżanki. Wydawałoby się, że uciekłam wreszcie od tego wszystkiego, ale niestety nie. Wszystkie zarobione pieniądze wysyłałam do Polski, by ulżyć matce i siostrze, czasami chodziłam w dziurawych butach, bo wydawało mi się, że oni muszą mieć węgiel, by ogrzać się zimą (tak jest do tej pory). Siostra zaczęła mnie nienawidzić, bo myślała, że żyję w luksusie i wciąż musiałam wysyłać więcej i więcej, chciałam, żeby mnie kochali. Jestem po 3 nieudanych związkach, nie mam dzieci, bo poroniłam 2 razy. Nie mam nawet własnego mieszkania, wciąż mieszkam na pokoju, bo taniej, a połowę wypłaty wysyłam co miesiąc do Polski, by opłacić ubezpieczenie siostry i na wyżywienie. Moja siostra nigdy nie pracowała, a jest starsza ode mnie. Boi się ludzi tak samo jak ja. Miała problemy i była w szpitalu psychiatrycznym. Warunki w moim rodzinnym domu są nie do zniesienia, nie ma łazienki ani toalety, dom się wali, ojciec jest inwalidą i ma niską rentę, praktycznie wszyscy są chorzy. Dlatego nie potrafię wybrać swojego życia, wciąż jestem z nimi związana, bo jest mi ich żal.

Płaczę prawie co noc, już nie raz byłam w ciężkiej depresji, ukrywałam to jednak ze wszystkich sił, teraz jest coraz ciężej, nie potrafię sobie z tym poradzić, nie chcę iść do psychiatry, boję się. Mam psa, który trochę rozjaśnił moje życie i którego bardzo kocham, ale chcę więcej od życia, chcę mieć dzieci i normalnego męża, przyjaciół. Jestem bardzo samotna i nie umiem się ustatkować. 5 lat temu byłam narkomanką, ale wyszłam (sama) z nałogu. Teraz piję alkohol, nie codziennie, ale piję. Poza tym ciągle spotykam się z dyskryminacją, nawet w pracy. Nie wiem, co mam robić, ciągle nachodzi mnie strach. Pomóżcie mi. Do Polski nie mogę wrócić, bo nie mam tam nic oprócz rodzinnego domu. Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam

KOBIETA, 29 LAT ponad rok temu
Lek. Jan Karol Cichecki
52 poziom zaufania

Witam,

opisuje Pani złożony problem. Wydaje mi się, że jak do tej pory wykazała się Pani ogromną determinacją, siłą. To Pani kapitał, którego nikt i nic Pani nie odbierze.

Jeśli chodzi o problemy rodzinne - to sprawa dla opieki społecznej. Proszę się skontaktować z regionalnym ośrodkiem pomocy społecznej. Bardzo cenna jest Pani pomoc - zarówno ta emocjonalna, jak i finansowa, jednakże dla Pani wiąże się z ogromnym cierpieniem i wyrzeczeniami. Również organizacje pozarządowe proponują różne formy wsparcia. Jedną z nich jest Caritas. Pani rodzina nie powinna polegać tylko na Pani kreatywności, należałoby zorganizować im opiekę, co odciążyłoby Panią znacznie.
Jest to pierwsza sprawa, której rozwiązanie zaproponowałbym Pani.

Wydaje mi się, że Pani obecne problemy wynikają z niezwykle trudnych wydarzeń w dzieciństwie, które Pani opisała. Pani problemy mogą wynikać z faktu, iż nauczono Panią dawać jak najwięcej z siebie, nic nie wymagając w zamian. Nie wiem, czy tak jest, lecz warto byłoby tę sprawę wyjaśnić. Myślę, że nie tyle wizyta u psychiatry, co u psychoterapeuty pozwoliłaby rozwiać wszelkie wątpliwości. Na terapii uzyskałaby Pani zarówno informacje, porady dotyczące możliwości pomocy rodzinie, jak i rozwiązania dotyczące pani sytuacji osobistej.

Nie wiem, z czego wynika u Pani obawa przed kontaktem z lekarzem. Wydaje mi się jednak, iż pisząc na naszym portalu, pokazała Pani, iż po raz kolejny w swoim życiu potrafi ją przełamać. Gdyby zechciała Pani opisać ten lęk, mógłbym coś doradzić, podpowiedzieć. Proszę pomyśleć o ewentualnych korzyściach, jakie może Pani uzyskać z takich spotkań. Czyż nie warto chociaż spróbować? Może Pani obawy okażą się bezpodstawne, a diabeł nie taki straszny, jak go malują?

Mogę sobie tylko wyobrazić, jak trudne było Pani dotychczasowe życie. Chyba warto się zastanowić nad tym, co zrobić, by jego reszta była jak najbardziej udana.

Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty