Jak szybko pozbierać się po rozstaniu?

Witam, Piszę do Państwa, ponieważ już nie wiem co mam robić. Jestem załamana i rozbita emocjonalnie. Szukałam pomocy u psychologa, ale niestety nic to mi nie pomogło. 8 miesięcy temu rozstałam się z chłopakiem z którym byłam prawie dwa lata (to była moja pierwsza miłość) - to ja go zostawiłam po prawie dwóch latach, ponieważ w związku miałam wątpliwości związane z tym chłopakiem, zaczął mi się nudzić, uczucie wypalało się. Jednak po trzech miesiącach od rozstania jak ochłonęłam to chciałam do niego wrócić, chciałam, żeby mi przebaczył i ponownie zaufał, bo zrozumiałam, że jednak go kocham. Walczyłam o niego pół roku, ale on nie chciał mi dać drugiej szansy i ponownie mi zaufać. Ja z kolei zrozumiałam, że nie potrafię bez niego żyć, że to jego kocham a nie kogoś innego, że to z nim chcę spędzić resztę życia. Ale moje przemyślenia i to, że o tym wszystkim mu mówiłam co czułam i czuję nic nie dało. On mnie definitywnie skreślił i szybko z tego wszystkiego się wyleczył, żyje, cieszy się z życia. Przypomniał sobie o moich wadach i podobno to pomogło mu stanąć na nogi. Ale przecież każdy człowiek ma wady i zalety i popełnia błędy, czyż nie? A ja nie potrafię się pozbierać, mam nerwicę i depresję. Nie potrafię żyć, ciągle się obwiniam, że to ja zawiniłam, że to moja wina itp. że straciłam najlepszego mojego przyjaciela, chłopaka, bratnią duszę przez głupi błąd. Bardzo proszę mi wytłumaczyć, gdzie ta jego wielka miłość, którą tak bardzo pokazywał przez prawie dwa lata, czy jest możliwe, żeby uczucie znikło tak szybko? On ani razu do mnie nie napisał od rozstania, nie interesowało go co u mnie słychać, jak się czuję itp. Po prostu wyrzucił mnie raz na zawsze ze swojego życia i głowy. Co z jego uczuciem, z miłością? Jak ja mam się pozbierać po rozstaniu? Ponoszę ciągle konsekwencje swojej decyzji, której żałuję i moje staranie, naprawianie, walczenie o niego nic nie dało. A ja tylko cierpię.
KOBIETA, 30 LAT ponad rok temu

Dzień dobry,
Bardzo Pani współczuję, ale niestety nie ma prostej recepty na pozbieranie się po rozstaniu. Ciekawi mnie to dlaczego rozmowy z psychologiem nic nie dały i podejrzewam, że mogło zabraknąć Pani motywacji do zmiany. Kurczowe trzymanie się straconej przeszłości nic nie pomoże i warto popatrzeć w przyszłość. Polecam napisanie do byłego chłopaka listu pożegnania a następnie spalenie go/schowanie do szuflady by zakończyć ten związek na poziomie symbolicznym (oczywiście list ten nie jest do wysłania!). Po drugie nie powinna Pani koncentrować swych myśli wokół niego i przeżuwać poczucie winy i straty. Sądzę, że warto spisać umowę z samą sobą o zaprzestaniu życia tamtą relacją i podjęciu próby nie myślenia o niej. Dokument ten powinna Pani własnoręcznie podpisać i trzymać w dostępnym miejscu by motywował do zmiany. Trudny czas po rozstaniu warto wypełnić różnymi aktywnościami tak by czasu na myślenie było jak najmniej. W tym momencie może warto otworzyć się także na nowe znajomości z mężczyznami, gdyż nowe zakochanie to najlepsze lekarstwo. Jeśli chodzi zaś o jego miłość do Pani to niestety, ale on jest jedyną osobą mogącą wypowiedzieć się w tej kwestii. Rzeczywiście ma Pani rację, że uczucie nie wygasa z dnia na dzień i po rozstaniu często szuka się powrotu do relacji. Oczywiście jest taka opcja, że jego uczucia nie były silne, ale istnieje też taka możliwość że poczuł się odrzucony przez Panią i to uraziło jego "męską dumę". Nie każdy mężczyzna odrzucony przez kobietę chce dalej o nią walczyć, gdyż w jego odczuciu może to być zbyt poniżające. Podejrzewam, że uczucie z jego strony mogło istnieć, ale nie było zbyt silne gdyż z miłości ludzie przebaczają sobie gorsze przewinienia np. zdrady. Z tym, że to tylko moja hipoteza. Mam nadzieję, że uda się Pani pogodzić ze stratą i znaleźć następną miłość.
Pozdrawiam serdecznie,
Katarzyna Kulczycka
http://psychologkulczycka.pl/

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty