Jak wyrwać się z sideł zamartwiania?

Witam! Mam 24 lata i w zasadzie całkowicie poukładane i szczęśliwe życie. Mam cudownego, kochającego męża, wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Kończę studia, czeka mnie jeszcze jedynie poszukiwanie pracy. Ale podchodzę do tej kwestii optymistycznie. Przez otoczenie jestem odbierana jako bardzo silna, pogodna i otwarta osoba. Dla przyjaciół jestem i zawsze byłam powiernikiem. Bardzo często ludzie obdarzają mnie wielkim zaufaniem, zwierzają mi się, proszą o rady. Mam wiele pasji, które rozwijam. Jestem przekonana, że moje otoczenie w życiu nie uwierzyłoby, że mam jakiś problem. To szokujące! W rzeczywistości w środku paraliżuje mnie potworny stres. Niby wszystko mi w życiu wychodzi, a miewam okresy takiego niepokoju, że nie daję sobie rady. Można powiedzieć, że ten obezwładniający stres towarzyszy mi od zawsze, niemniej jednak zaczyna mi to coraz bardziej doskwierać. Już jako dziecko często się zamartwiałam i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Oczywiście stany takiego nieopisanego niepokoju nie trwają nieustannie, ale stale nawracają po kilku tygodniach, miesiącach spokoju. Wtedy nie mogę zebrać się w sobie, próbuję odwracać własną uwagę od swoich myśli. W gronie ludzi zapominam, a gdy jestem sama, to dławi mnie w gardle, czuję ucisk w brzuchu i chce mi się płakać. Czuję się jak sparaliżowana, nie mogę znaleźć sobie miejsca i autentycznie sprawia mi to ból. Szamotam się sama ze sobą. Wydaje mi się, że nie wytrzymam. Martwię się często rzeczami zupełnie abstrakcyjnymi. Powiedziałabym, że wymyślam sobie problemy i potwornie mnie to irytuje - jestem na siebie wściekła, że nie umiem dać sobie rady. Przykładowo, boję się, że nie będę dobrą matką i ciąża wywołuje u mnie lęk. Takich przykładów jest naprawdę wiele. A nigdy nie doświadczyłam w tej sferze jakiejś traumy, nie mam za sobą trudnych doświadczeń. Mam ogromne sumienie i bardzo idealistyczne podejście do życia. Najwięcej wymagam od siebie. Kiedy zrobię coś nie tak jak trzeba, zadręczam się - nawet jeśli nikomu nie zrobiłam tym przykrości ani żadnej krzywdy. Częściej nawet dręczę się nie tyle z powodu jakichś czynów, ale samych myśli, powiedziałabym natrętnych (mechanizm: pomyśl o czymś strasznym, a potem udręczaj się, że w ogóle mogłaś o tym pomyśleć). Sama na siebie jestem wściekła, że taka jestem, że nie potrafię stawić czoła swoim problemom. Wiem jakie ludzie mają nieszczęścia i to potęguje moje poczucie winy. Panicznie boję się chorób psychicznych i to akurat wynika z autentycznej traumy. Mąż mojej ciotki chorował na schizofrenię i jego choroba zdominowała życie rodzinne. Ciągle mówiono tylko o tym. Boję się, że unieszczęśliwię ludzi, których kocham i że sama nie będę umiała przeżyć szczęśliwie życia. Nie mam myśli samobójczych. Uważam, że to tchórzostwo. Poza tym za bardzo kocham życie i ludzi którzy są dla mnie ważni. Tylko dlaczego to życie mnie boli? Co powinnam zrobić? Bardzo proszę o radę i z góry dziękuję!

KOBIETA, 24 LAT ponad rok temu

Rozpoznanie nerwicy

Witam!

Opisuje Pani swoje przeżycia i problemy, które mogą wskazywać na zaburzenia lękowe. Każdemu służy Pani pomocą, a o swoich problemach nie mówi nikomu. To powoduje, że jest Pani z nimi sama. Warto jednak znaleźć dla siebie pomoc, bo działając dalej w opisany sposób można wpływać na pogarszanie się samopoczucia. Pisze Pani o sumieniu i poczuciu winy, które ciągle Pani odczuwa. Stawia Pani sobie bardzo duże wymagania, sądzę, że często nierealne do wykonania. Warto nad tym popracować ze specjalistą, gdyż to może być jedna z najważniejszych przyczyn Pani obecnych problemów.
Polecam rozpoczęcie spotkań z psychologiem lub psychoterapeutą. Lęk powstaje w umyśle, dlatego warto pracować nad tym, co ten lęk powoduje, by móc wpłynąć na poprawę sytuacji. Sądzę, że korzystając z pomocy psychologa/psychoterapeuty, ma Pani szansę na poradzenie sobie z dręczącymi problemami. Oprócz kontaktu ze specjalistą bardzo ważną sprawą jest uzyskanie wsparcia ze strony innych osób. Jest Pani otoczona przyjaciółmi i bliskimi, dlatego warto z nimi o tym wszystkim porozmawiać. Pani pomaga im na co dzień, teraz oni mogą się odwdzięczyć.
Polecam Pani także skorzystanie z treningów relaksacyjnych lub ćwiczeń jogi, pilatesu lub tai chi. Tego rodzaju aktywność fizyczna pozwala zmniejszać napięcie fizyczne, a tym samym wpływa na zmniejszenie napięcia emocjonalnego. Ucząc się kontroli swojego ciała, może Pani również wpływać na swój stan psychiczny. Tego rodzaju ćwiczenia może Pani wykonywać wraz ze swoimi bliskimi.
W ciężkich momentach, kiedy czuje Pani wewnętrzne napięcie i nie może sobie z nim poradzić, nie warto zamykać się na innych. Kiedy czuje się Pani tak źle i nie ma możliwości rozmowy z bliską osobą, warto skorzystać z pomocy telefonów zaufania czy czatów internetowych. Skorzystanie z różnych możliwości może wpłynąć na zmianę nastawienia do samej siebie i na poprawę Pani samopoczucia oraz zmniejszenia lub wyeliminowania uciążliwych dolegliwości.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty