Kolejna nadzieja, gdzie szukać pomocy?
Piszę, bo po raz kolejny szukam pomocy. Skłoniło mnie przeczytanie kilku próśb-pytań, a w szczególności jedno - o zaburzonym życiu. Czytając to, jakbym czytała o sobie. Mam 20 lat, a na anoreksję choruję już od 4 lat. Niedowaga przeplata się z praktycznie codziennymi wymiotami. Przy wzroście 172 ważę niecałe 40 kilko, chociaż tak naprawdę to była to waga sprzed miesiąca, teraz nie wiem nawet jaka jest, bo sama myśl o stanięciu na wadze mnie paraliżuje. I nie wiem czego bardziej się boję, tego że zobaczę niższą czy wyższą wagę. Zdecydowanie nie radzę sobie ze sobą, czasem myślę sobie, że z tego nie da się wyjść.
Trzykrotnie podejmowałam już leczenie w szpitalu, zawsze zakończone wagą kontraktu, ale po wyjściu 2-3 miesiące było dobrze, a potem wszystko sypało się jak domek z kart. Moja rodzina też ma już dość mojej choroby, mówią, że wierzą we mnie, ale według mnie oni też stracili nadzieję. Jestem dla nich ciężarem i czasem myślę, że beze mnie było by im lżej... Zresztą mój brat sam powiedział, że gdybym umarła to prędzej czy później pogodzili by się z tym, a patrzeć jak powoli się wykańczam jest im ciężko. Wiem że powiedział to w złości, ale czuję ze ma rację... Piszę, bo proszę o pomoc, czy jest szansa na leczenie z NFZ-tu? Gdzie mam się udać, mieszkam w centralnej Polsce. Wiem że masa jest psychologów, ale mnie na to nie stać.... Jeśli ktoś może mi pomóc to proszę o jakiekolwiek info....