Na jakaś chorobę mogą wskazywać moje dolegliwości natury psychicznej?
Od ponad roku widzę w swoim zachowaniu pewne niepokojące sygnały. Jestem introwertykiem jak stwierdził psycholog, ale czasem odczuwam wręcz ogromną nienawiść do ludzi i życia, co nie powinno chyba tak wyglądać. Dodatkowo często jestem przygnebiona, nie mam siły nawet na codzienne czynności, robię się placzliwa, nie widze sensu w moim życiu. Powtarzam sobie, że przy życiu trzyma mnie tylko i wyłącznie rodzina i chłopak. Coraz częściej myślę o śmierci, pojmuje ją jako coś, co jest w stanie przynieść ulgę. Doszło też do tego, że w przypływie smutku, agresji, nerwów zaczęłam drapac sobie ręce, szarpać włosy. Czasem odczuwam tak silna zlosc, ze nie panuje nad słowami, czasem i czynami. Nocami, a czasem i za dnia dostaje napadów lęku, paniki. Rzadko, ale jest to dość niemiłe przeżycie. Potrafię przez miesiac chodzić bez życia, z przygnębieniem, a następny miesiąc przeplata się raz nienawiścią, raz ogromną radością i energia, gadatliwoscia. Probowalam znalezc powiazanie między tym, co przezywam, a np miesiączką, ale nie widziałam zależności. To dzieje sie nagle, potrafie w ciągu pół godziny stać się inną osobą, czasem czuje się jakby były we mnie dwie różne osoby. Nie potrafię wypocząć, ciągle czuje zmęczenie, a noce nje są spokojne, mam problemy z zasypianiem i przebudzaniem się. Rok temu zauważył to mój chłopak, który "wysyłał" mnie do psychologa, widzieli to również moi rodzice i przyjaciółka. Odważylam sie na ten krok pół roku temu, uczęszczałam na wizyty regularnie przez niecałe 6 miesiący. Jednak zrezygnowałam, bo nie wiedziałam większej poprawy, wręcz przeciwnie - czułam większe przygnębienie. Nie wiem co się dzieje, wstydze sie o tym mówić, choć jest mi ciężko ze samą sobą. Jestem młodą dziewczyną, boje sie, że ktoś pomyśli, że wymyśliłam sobie to wszystko