Nerwica, depresja, czy coś poważniejszego ?

Witam, Jestem 23-letnim chłopakiem. Od dzieciństwa byłem spokojnym, cichym, przewrażliwionym dzieckiem. Zawsze miałem problem z zaaklimatyzowaniem się wśród rówieśników, choć nie było ku temu jakiś psychicznych lub fizycznych przeciwwskazań. Wydaje mi się, że spowodowane to było moim dystansem do wielu spraw. W okresie dojrzewania zdarzało mi się wiele sytuacji problemowych, które kończyły się najczęściej epizodami nerwicowymi z wachlarzem objawów somatycznych i psychicznych. Nie chciałbym tu zanudzać dokładnymi przykładami, ale proszę mi wierzyć, że każda, nawet błaha się sytuacja kończyła się godzinnymi rozmyślaniami i zadręczaniem się i do tego wyżej wspomniane przykre objawy takie jak: kłopoty z sercem, bezsenność, potworne drżenie mięśni, ogólne rozbicie, problemy żołądkowe, natrętne myśli i ten ogromny lęk psychiczny, hipochondria. Powoli nie dawałem sobie rady sam ze sobą i to było główną przyczyną, by zgłosić się do lekarza (to było w 2007 roku). Wtedy usłyszałem diagnozę: nerwica lękowa, stany depresyjne i nerwica natręctw. Został mi przepisany lek z grupy SSRI, który miałem ściśle i rzetelnie sobie dawkować. Kurowałem się tym lekiem rok czasu, po czym wszystkie objawy udało mi się ograniczyć do zera, choć czasem zdarzały się niewielkie ataki nerwicowe. I wtedy zrobiłem chyba najgłupszą rzecz na świecie - samowolnie odstawiłem lekarstwo. Przez dłuższy okres było dosyć dobrze, ale niestety we wrześniu tego roku nerwica znów powróciła w sile dziesięciokrotnej. Przewinęły się chyba wszystkie objawy jakie można znaleźć w podręcznikach/ internecie: arytmia, kołatanie serca, nadciśnienie, drgawki, wymioty, hiperwentylacja, pisk w uszach, raz nawet straciłem przytomność, bóle i zawroty głowy, bezsenność, tiki, skubanie warg, płacz, niechęć do wyjścia z domu i potworny lęk przed utratą kontroli nad sobą (teraz, z perspektywy czasu wiem, że to raczej było nakręcenie się - dużo czytałem na temat chorób psychicznych i chyba trochę za bardzo wziąłem to do siebie). Do tych objawów doszło wiele takich, których nie miałem wcześniej (bynajmniej tak mi się wydaję): uczucie dziwności, strach przed dosłownie wszystkim. Był nawet taki okres kilku dni, że bałem się patrzeć w lustro, innym razem bałem się patrzeć w niebo. Trudno to opisać słowami, ale wszystko kojarzyło mi się z ogromnym lękiem, choć z drugiej strony przez cały czas zdawałem sobie sprawę co się ze mną dzieje. Postanowiłem znów zgłosić się do lekarza, zrobiłem test MMPI, przeprowadziłem rozmowę z lekarzem i potwierdziła się diagnoza napisana wyżej. Nerwica! Lekarz nie chciał szprycować mnie lekami i zalecił elektroakupunkturę. Jestem już po dwunastu zabiegach i sam nie wiem co o tym myśleć. Wiele objawów mi minęło, w szczególności somatyczne. Wielu sytuacji już się nie boję, ale ciągle czuje się jakoś taki nieswojo... Mam straszne wahania nastroju, w jednej chwili mogę być wesoły a za chwilę wątpię, że kiedykolwiek jeszcze wyzdrowieję. Nie myślę o przyszłości, bo nie wiem co będzie jutro. Lęk przed chorobą psychiczną trochę ustąpił, ale czasem zastanawiam się czy to nie cisza przed burzą. Boję się tego, że mógłbym zrobić komuś krzywdę, boję się myśleć. Dominuje w tym wszystkim wiele myśli natrętnych, że jestem taki, owaki, zbok - tak się nie da żyć. Mam wiele zainteresowań, planów, obowiązki wobec rodziny i dziewczyny, ale czuję, że to wszystko schodzi na drugi plan. Liczą się tylko moje natrętne myśli, lęki i objawy, które przypinam do siebie po wyczytaniu w internecie. Jedyny w tym plus, że jak jestem czymś zajęty to te myśli gdzieś uciekają i udaje mi się skupić na czymś a czasem nawet rozweselić/pożartować. Natomiast przeważnie czuję się wyssany i bez chęci do jakichkolwiek działań. Staram się trzymać jakoś kupy, pomaga mi rodzina i dziewczyna, ale wiem, że to ja sam muszę zacząć działać, a do tego brakuje mi sił i motywacji. Chciałbym poruszyć jeszcze jeden temat: mianowicie zdarzyło mi się ostatnio wieczorem, kiedy już zasypiałem takie uczucie, że słyszałem w myślach jakby ktoś powiedział jakieś słowo. Bardzo wyraźnie to słyszałem, ale jak napisałem to było tak jakby w głowie. Nie wiem być może to półsen, ale trochę zaczęło mnie to martwić czy przypadkiem nie słyszałem jakiś głosów, a to oznacza chorobę psych., a na to z kolei znów ogarnia mnie lękiem. Błędne koło. Jestem wyczulony aż do przesady na niektóre bodźce z zewnątrz. :) Czasem nawet jak słyszę coś to pytam się czy druga osoba słyszała to samo co i ja. Ostatnio za bardzo jestem przewrażliwiony. Dziękuje za wszelkie informacje.
MĘŻCZYZNA ponad rok temu

Witam.

Widzę, że za dużo czasu spędza Pan na "zdobywaniu" wiedzy nt. zaburzeń psychicznych. Proszę pamiętać, iż wszelkie dodatkowe informację wtłacza Pan w schemat o obraz swoich dolegliwości, nasila się błędne koło zachowań tak charakterystycznych dla zaburzeń nerwicowych. Ma Pan lekarza prowadzącego i dobrze byłoby, gdyby  z nim ustalił Pan linię leczenia i oddziaływania, a następnie trzymał się ustaleń.
Jeżeli zalecone dotychczas działania nie są skuteczne według Pana proszę o tym powiedzieć swojemu specjaliście, a on na pewno to zweryfikuje. Pana diagnoza została już potwierdzona dwukrotnie, dlatego nie należy poszukiwać ciągłego jest potwierdzenia lub zaprzeczenia. 

Powodzenia i pozdrawiam.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty