Czy to tylko nerwica, czy coś gorszego? Co mi jest?
Witam, mam 20 lat, nie wiem, jak zacząć. Zacznę od tego, że strasznie się boję, że mam jakieś początki choroby psychicznej, a dokładniej schizofrenii. Bardzo boję się tej choroby. Boję się, że zacznę słyszeć głosy, mieć urojenia i zacznę myśleć, że ktoś mnie śledzi albo zacznę odczuwać zapachy, których nie ma, tak jak mają ludzie ze schizofrenią, że stracę nad sobą kontrolę i będę mogła zrobić komuś bliskiemu krzywdę, że stracę świadomość, nie będę poznawała bliskich, w końcu wszystko, na czym mi zależy (rodzina, przyjaciele, chłopak) i co kocham, stracę, lądując w szpitalu psychiatrycznym, i będę cały czas na lekach, i nie będę potrafiła normalnie żyć. W głowie mam same czarne scenariusze. Czasami ten lęk jest tak silny, że czuję jakbym zaraz miała zwariować, zacząć krzyczeć i wszystkich przestraszę, co spowoduje, że bliscy nabiorą do mnie dystansu. Taki lęk odczuwam od ok. 5 mies., czasem jest mocniejszy, a czasem słabszy. Przez ten lęk cały czas siebie obserwuję, czy moje zadnia są sensowne, czy reaguję normalnie i czy ogólnie zachowuję się i myślę normalnie. Moje inne objawy to: czasami czuję gorąco za uszami, drętwieją mi opuszki palców u dłoni, ale to rzadko, uczucie takiego jakby zatykania w gardle, a bardziej w tchawicy, ale mogę oddychać normalnie, tylko boje się, jak mnie to łapie, że zaraz się uduszę, uczucie odrealnienia, ale nie takie silne, wali i czasami szarpie mi serce, czasami mam wrażenie, że nie bije, jak czuję lęk, to ściska mi żołądek, jest mi tak "ciężko" w klatce piersiowej, przygnębienie co jakiś czas, a także rozdrażnienie, częste budzenie się w nocy. Nie mam pojęcia dlaczego tak mam, czemu mnie dopada taki lęk, jestem osobą zadowoloną z życia, mam bardzo dobry kontakt z mamą (wie, co czuję i mnie wspiera, pociesza, tak samo jak mój chłopak), nigdy nie miałam traumatycznych przeżyć. Jako dziecko byłam bardzo żywa i wesoła, po prostu "to" dopadło mnie tak nagle, ten lęk i niepokój. Może to od tego, że od ok. roku miałam trochę stresu związanego z maturą, prawem jazdy, skończeniem szkoły, jednak wszystko zakończyło się sukcesem - dobrze zdałam maturę, zdałam prawo jazdy, skończyłam szkołę, dostałam się na studia. Niestety, od ok. ponad 2 lat z małymi przerwami jest trochę gorsza sytuacja materialna w domu, przez co rodzice się kłócą (tata wyjeżdża za granicę i po krótkim czasie wraca do Polski, ponieważ nie ma pracy, przez co każdy jego telefon do domu, gdy był za granicą był stresujący, ponieważ nie było wiadomo czego się spodziewać). Dodam, że u mnie w rodzinie nigdy nie było chorób psychicznych, jedynie ciocia ok. 10 lat temu przeżyła silną depresję z powodu bardzo silnych negatywnych przeżyć, teraz musi brać leki do końca życia (podejrzewano u niej schizofrenieę, więc możne dlatego zaczęłam tak bać się tej choroby), nigdy nie byłam podatna na żadne depresje, zawsze byłam wesoła, traktowałam wszystko z przymrożeniem oka, jestem spokojna, otwarta na świat, dogaduje się z rówieśnikami, mam przyjaciół, nie jestem agresywna, nie byłabym w stanie kogoś skrzywdzić, nienawidzę przemocy. Nie wiem skąd u mnie lęk przed zrobieniem komuś bliskiemu krzywdy. Zauważam także, że nie mogę oglądać horrorów ani innych filmów i programów, gdzie występuje przemoc, krew, bo wtedy zaczyna działać moja wyobraźnia i zaczynam się bać, że utracę nad sobą kontrolę, zwariuję i wtedy serce mi wali, gorąco mi. Dodam, że mam dosyć bujną wyobraźnię, jestem wrażliwa na ludzkie ciernienie, potrafię postawić się na miejscu kogoś, kto cierpi, kto ma problemy, np. jak gdzieś wybuchnie pożar, to zaraz sobie wyobrażam, jak bym się czuła, gdyby to mnie spotkało. Byłam u psychiatry, bo naprawdę przestraszyłam się, że to choroba psychiczna, ale psychiatra zapewniła mnie, że to objawy typowo nerwicowe (zaburzenia na tle nerwicowym), że to na pewno nie schizofrenia ani jej początki, i doradziła mi psychoterapię. Jednak i tak jakoś nie potrafię sobie przetłumaczyć, że to tylko nerwica, i cały czas bardzo boję się, że to schizofrenia i niedługo stracę świadomość, cały czas siebie obserwuje. To jest strasznie męczące dla mnie, czasami mam lepsze dni, gdy czuję się normalnie i myślę, że już mi przeszło, lęk jednak potem wraca i czuję się bezradna, zdołowana, ale zaraz odganiam negatywne myśli, nigdy nie dałam "ponieść się" lękowi, panuję nad nim, w środku wiem, że zaraz minie, że będzie lepiej. Moje pytanie to - czy to tylko nerwica, czy coś gorszego? Co mi jest? Proszę o odpowiedź.