Nic mnie nie cieszy, nie wychodzę zbyt często z domu, irytują mnie ludzie - czy powinnam zgłosić się do specjalisty?
Witam, jestem 19-letnią dziewczyną. Od kilku miesięcy dzieje się ze mną coś niedobrego. W zeszłym roku zmarła moja babcia, z którą byłam bardzo związana. Stało się to nagle i dość mocno przeżyłam tę sytuację. Jestem osobą bardzo wrażliwą, dogłębnie zastanawiam się nad wszystkim, co mnie spotyka, więc często wspominałam babcię i myślałam, jak bardzo mi jej brak, jak tęsknię, jak mi ciężko, itp. Kilka m-cy temu obudziły się we mnie dziwne lęki, mam trudności z zasypianiem lub skupieniem się, gdy tylko nie jestem czymś zajęta wyobrażam sobie śmierć moich rodziców, co zrobię, gdy ich zabranie, że zostanę sama (jestem jedynaczką) lub jeśli umrze jedno z nich, co będzie z drugim, jak się nim zaopiekuję, przecież idę na studia, itd. Leżąc w łóżku wieczorami i myśląc o tym płaczę, mimo że śpią oni za ścianą i są zdrowi. Nic mnie nie cieszy, nie wychodzę zbyt często z domu, irytują mnie ludzie. Mało rozmawiam ze znajomymi, denerwują mnie ich błahe problemy i oni sami. Ostatnio to wszystko jakoś osłabło, ale teraz zmarła moja druga babcia. I znów pojawiły się problemy, lęki, trudności z oddychaniem, przygnębienie. Nie chcę dorosnąć, chciałabym cofnąć się do czasów dzieciństwa, beztroski, źle się ze sobą czuję, mam wrażenie, że nie jestem gotowa do wyprowadzki, rozstania z rodzicami itp. Myślę nad wizytą u psychologa, ale sama nie wiem. Moi rodzice bagatelizują moje samopoczucie i nie wiem - zapłacą za moje wizyty? Dodatkowo musiałabym dojeżdżać do innej miejscowości, aż wszystkiego się odechciewa... Pozdrawiam serdecznie