Nie radzę sobie z bólem. Ile to może jeszcze trwać?
Nie wiem jak zacząć ponieważ tak naprawdę jest mi strasznie wstyd o tym pisać, ale muszę to z siebie wyrzucić, bo mi zalega tak bardzo, że już mam dosyć. 6 lat temu chciałam się targnąć na życie i prawie mi wyszło, gdyby nie jeden człowiek, który postawił moje życie do góry nogami, aczkolwiek szybko z niego znikł i odbił mi się dużą czkawką. 3 lata temu urodziło mi się dziecko. Po porodzie przeżyłam straszny baby blues, który trwał 8 miesięcy - nie pomijam faktu, że zaczął się on już w 5 miesiącu ciąży, ponieważ zostałam sama i nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Potem, gdy dziecko się urodziło nie potrafiłam na nie spojrzeć, nie obudził się we mnie żaden instynkt macierzyński i w sumie jest tak do tej pory. Czuję się żałośnie, nic mi się nie chce, nie mam planu na życie i najlepiej nie wychodziłabym z domu. Przytyłam straszliwie, nie potrafię sobie z tym poradzić, mam obrzydzenie sama do siebie, boję się wyjść do ludzi, obżeram się po kryjomu, piję alkohol w samotności, tak żeby nikt nie widział. Mam 24 lata, a chciałabym zasnąć i się nie obudzić, wszystko, czego się podejmę upada po jakimś czasie. Mam problem i naprawdę nie potrafię sobie z tym poradzić i nie mam nawet z kim o tym porozmawiać, zaczęłam lubić ból i zaczęłam sobie robić tatuaże, bo ten ból mnie wyzwala, nie potrafię się dogadać z własnym dzieckiem - co mi jest? Proszę, pomóżcie mi... Jestem bardzo agresywna, agresywnie reaguje na wszystko, a zwłaszcza na rodzinę, na samą myśl skacze mi ciśnienie - jak to zmienić? Jak mogę zacząć funkcjonować znów normalnie? Już raz się targnęłam i nie jest to dla mnie nic strasznego i czuję, że jestem znów blisko tych myśli.