Pomagam innym, ale sama sobie nie radzę. Jak szukać radości?

Wiem, że mam depresję i jakoś staram się sama sobie radzić (no, może nie do końca, bo byłam już u psychiatry). Leki, które mi przepisała Pani Doktor, na mnie chyba wcale nie działają. Do tego mam okropne problemy z nadciśnieniem, które teraz się bardziej wzmogło. Praca była moim azylem od problemów, tam czułam się dobrze, pracowałam po 11 godz. Teraz tylko w domu. Nic mnie nie cieszy i to, że mieszkam w małej miejscowości mnie przytłacza. Czuję się jak w małym pudełeczku, z którego wcale nie mam ochoty wyjść. Ale to siedzenie w domu samej, ciągle podpowiada mi chore pomysły, czasem usiądę do gg, by popisać z kimś, zapomnieć, ale znowu sama. Jak pozbyć się tych myśli? Najgorsze, że potrafię sobie zaplanować wszystko, nauczyłam dzieci, by zadbały o siebie, na wypadek gdyby były same. To takie trudne. Potrzebna mi pomoc. Mam 37 lat i życie ucieka ze mnie. Radziłam sobie tyle razy w gorszych przypadkach, a tu nagle brak chęci. Boję się, że załamię się tak, że drobiazg odbierze mi życie. Co mam dalej robić? Chodziłam do psychologa tyle czasu i nic, wręcz miałam wrażenie, że to ja pomagałam więcej sama sobie niż rady psychologa. Każde problemy moich znajomych i ich życie musi być załatwiane u mnie, to ja muszę im radzić, a teraz gdy to ja potrzebuję pomocy, wiecie, że nikogo nie ma? Jak to jest? Gdzie są wszyscy? Wyciągnij rękę po pomoc, a dostaniesz kopa. Co dalej mam robić, jak sobie pomagać? Mam dość tych, co mnie wykorzystują. Bez pracy ginę, ale to ona mnie dobiła. Jak szukać radości? Czekam tylko, by dotrwać do komunii córki i wiem, że wtedy będzie mi wszystko jedno. Znam się doskonale. Proszę, powiedzcie, co dalej, jak się ratować, bo potem nikt już nic nie zrobi. Ja nadal widzę światełko w tunelu dla siebie i nadal podtrzymuję innych, ale sama sobie nie potrafię pomóc. Dlaczego?

KOBIETA, 37 LAT ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Witam serdecznie,

Osoba cierpiąca na depresję nie potrafi sobie sama Pani pomóc – to jest normalne. Depresja to poważna choroba, której nie należy bagatelizować. Proszę jednak pamiętać, że leczona depresja jest stanem przejściowym, który minie. Na rozwój choroby bardzo duży wpływ miały czynniki środowiskowe, Pani sytuacja rodzinna, prawdopodobnie tendencja do uciekania w pracę, i inne.

Przede wszystkim powinna być Pani w stałym kontakcie z psychiatrą, który na bieżąco będzie obserwował efekty leczenia. Jeśli bierze Pani leki ponad miesiąc, a nie widzi Pani żadnej poprawy, to jest to bardzo istotna wskazówka dla lekarza prowadzącego. Proponowałabym Pani umówić się na konsultację z psychiatrą i być z nim w stałym kontakcie (choćby przez wcześniejsze zaplanowanie wizyt w optymalnych odstępach czasu).

Niektóre leki stosowane w depresji rzeczywiście ponoszą ciśnienie tętnicze krwi, tę kwestię również powinna Pani skonsultować z lekarzem prowadzącym.

Bardzo dużo zależy od diagnozy lekarza. Jeśli Pani psychiatra potwierdzi poważny stan depresyjny (a Pani list właśnie to sugeruje), to może skierować Panią na leczenie szpitalne. Myślę, że warto rozważyć taką opcję leczenia. Pobyt w szpitalu daje odskocznię od codziennych trudności, przyspiesza leczenie, a co równie istotne oferuje pomoc w ramach ubezpieczenia zdrowotnego - w tym profesjonalną psychoterapię. Nawet jeśli ma Pani opory przed taką formą pomocy, proszę się nad tym zastanowić. Mając perspektywę szybszego powrotu do zdrowia, a tym samym do życia towarzyskiego i zawodowego, może łatwiej będzie Pani podjąć taki krok.

Istotną rolę w procesie terapeutycznym odgrywa psychoterapia. Jeżeli korzystała Pani z pomocy psychologicznej, która okazała się nieskuteczna, to wystarczający powód, aby poszukać innego specjalisty. Przede wszystkim osoby, która posiada certyfikat psychoterapeuty. Depresja wymaga konkretnego leczenia terapeutycznego, ukierunkowanego na pewien proces. Takie spotkanie nie mają charakteru porad, ale pracy nad sposobem Pani funkcjonowania na co dzień, na odblokowaniu mechanizmów, które przyczyniły się do powstania depresji.

Serdecznie Panią pozdrawiam i trzymam za Panią kciuki!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty