Jak się zabić? Pomocy! Chcę się zabić, ale nie wiem w jaki sposób... najlepiej szybki i mało bolesny. Boję się śmierci. Co robić?

Jestem głupia, brzydka, mam problemy z nauką, nie mam kasy na markowe ubrania, nienawidzę swojego ojca, który uwielbia mnie lać przy każdej okazji. Znałam chłopaka, który się podobno we mnie zakochał - dzisiaj mnie ignoruje i upokarza, bo nie chciałam z nim chodzić. Nigdy za nim nie przepadałam. Za każdym razem, kiedy spoglądam w lustro, chce mi się rzygać. Jednym słowem nienawidzę siebie samej. Kiedyś lubiłam żyć, ale teraz wszystko się zmieniło - wyjechałam z rodzinnego miasteczka, zostawiłam "przyjaciółkę". Tutaj, kilka lat temu poznałam nową, od roku jej nie ma. Wyjechała za granicę. Zmarła moja jedyna pociecha - mały koteczek. Sąsiedzi go przejechali. Specjalnie. I teraz sama już nie wiem, kogo winić, kogo nienawidzić. Jestem samotna. W szkole mi dokuczają; mam kompleksy. To nie one mnie miażdżą - ja wiem, że jestem bezwartościowa. Po prostu zero. Mam mnóstwo pytań, np. czy moje imię (Adrianna) naprawdę jest takie głupie? Czy urodziłam się po to, żeby pocieszać innych, a potem oni w ramach podziękowania dokuczają mi? Dlaczego jestem taka ufna i naiwna? Czy to normalne, że nastolatki są uległe, jeśli czują się mniej niż niczym? W sumie zasługuję na to. Wiem o tym, ale nie potrafię znieść tego upokorzenia. Jestem słaba. Codzienne ktoś mnie krzywdzi, wykorzystuje. Chcę się zabić. Mój problem polega na tym, że boję się śmierci i jednocześnie bardzo chcę się stąd wyrwać. W jakieś bezpieczne, ciepłe, piękne miejsce. A co, jeśli tam też będę sama? Tu chociaż względnie "ktoś" jest. Podobno trawka pomaga. Nie chcę jej brać. Przeraża mnie to, że nawet coś takiego przychodzi mi na myśl. Ja, ćpun. Boję się. Boję się narkotyków, świata, śmierci, ludzi, ojca... Co mam zrobić? Pewnie napiszecie coś w stylu: "to nie jest rozwiązanie problemów" -  darujcie, błagam. Nie chcę leków - mam dopiero 15 lat. Sama nie wiem, czego chcę. Piszę to, żeby się wyżalić. Chyba tego potrzebuję. Moja dość "dobra" koleżanka, Wera, uznałaby mnie za idiotkę. U nas w szkole nikt nie miał myśli samobójczych. Jedyne, jak mogę się zabić, to pociąć się. Ale to długo trwa, choć ból sprawia przyjemność. Dobrze mi z nim tak naprawdę. Ale nigdy nie próbowałam i boję się. Krew. Życie nie ma sensu - jest nie fair. Jest inne (darmowe i łatwe) wyjście? Jestem zdesperowana. Nie chcę już ukrywać łez przed mamą. Nie chcę kłamać. Ale dopóki nie podejmę decyzji, muszę. Pomóżcie mi, proszę. Po prostu boję się. Co oni wszyscy będą o mnie myśleć? Pomocy.
KOBIETA ponad rok temu

Witam.

Myślę, że Twoje prowokacyjne pytanie ma przede wszystkim służyć zwróceniu uwagi na Twoje złe samopoczucie i narastającą frustrację spowodowaną brakiem zrozumienia i osamotnieniem. Mam nadzieję, że sama nie poradziłabyś nikomu, jak ma to zrobić ,,szybko i bezboleśnie". Jak sama zauważasz, samobójstwo nie daje gwarancji na poprawę samopoczucia, jest to ryzykowna podróż w jedną stronę.

Nie musisz zażywać leków. Przede wszystkim powinnaś skorzystać z rozmowy z psychologiem, który udzieli Ci wsparcia, otuchy i odpowie na wiele dręczących Cię pytań.

Zachowania samodestrukcyjne, takie jak okaleczanie, zażywanie narkotyków lub picie alkoholu faktycznie nie rozwiązują problemów, to dobrze, że odrzucasz taką możliwość. Może to wskazywać na to, że jednak masz dużo szacunku dla swojego ciała i psychiki.

,,Darmowym wyjściem" i konstruktywnym rozwiązaniem problemów jest na pewno wizyta u szkolnego psychologa lub w najbliższej poradni zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży. Sama wskazujesz na to, że rozmowa, możliwość ,,wyżalenia się" jest Ci bardzo potrzebna i przynosi ulgę.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty