Raz wesoła, raz bez chęci do życia. Czy można mi jakoś skutecznie pomóc?

Mam 22 lata i od zeszłego roku akademickiego coś dziwnego się ze mną dzieje. Mianowicie, miewam okresy strasznych depresji, podczas których wszystko, czego najbardziej pragnę, to przestać istnieć, umrzeć. Marzę o tym, żeby ktoś mnie znienacka np. zastrzelił, bo to przyniosłoby mi ulgę. Nienawidzę siebie, myślę, że inni też mnie nienawidzą albo przynajmniej myślą, że jestem dziwna. Nie mam na nic siły, czasem przez cały dzień chodzę w piżamie albo w ogóle nie wychodzę z łóżka. Myślę, że jestem dla innych tylko obciążeniem. Nie mogę się skoncentrować i mam problemy np. z podstawowymi obliczeniami rachunkowymi i to bardzo utrudnia mi pracę w labolatorium (jestem na IV roku biotechnologii). Boję się ludzi, boję się odezwać, spojrzeć na osobę, która ze mną rozmawia, boję się całego świata, wydaję mi się, że wszyscy są wrogo do mnie nastawieni. Przeraża mnie przyszłość, nie mogę sobie siebie wyobrazić jako żony, matki. Zresztą i tak mi się wydaje, że nikt mnie nie zechce. Nie mam siły do życia. Czuję, że nie jestem przystosowana do życia, po prostu się do tego nie nadaję i tacy jak ja nie powinni istnieć i potem... Nagle zaczynam czuć się lepiej, mam ochotę rozmawiać i przebywać z ludźmi, żartować, jestem pewna siebie, wiem czego chcę, mam energię na normalne czynności. Miewam także okresy, w których czuję się pośrednio, nie mam takiego zupełnego doła, ale też czuję się niekomfortowo. Te okresy trwają około tygodnia i się zmieniają, ale potrafią się zmienić także znienacka, np. mam dobry humor i coś wytrąci mnie z równowagi (tak jak np. ostatnia kłótnia z mamą albo gdy wydaje mi się, że ktoś jest do mnie wrogo nastawiony) i wtedy wpadam w taki totalny dół, że odchodzą ode mnie wszystkie siły. Pocięłam się parę razy nożem - chciałam zobaczyć jak to by było, gdybym już chciała sobie przeciąć żyły. Teraz, gdy to piszę, jestem właśnie w okresie depresji, nie mogę się do niczego zebrać, nie mam siły się ogarnąć, już nie mogę, męczy mnie życie, myślę, że to nie dla mnie. Czy leki mogłyby mi pomóc? Nie wiem, jakie to może mieć podłoże, ale chyba musi mieć somatyczne, bo wychowałam się w naprawdę kochającym domu, moi rodzice zawsze mnie bardzo wspierali. Wydaję mi się, że zawsze byłam dziwna i inna. Mój tata mówił, że w młodości miał podobne problemy jak ja, ale wcale mi to nie pomaga. Czy psychiatra może mi pomóc? Czy już jestem taka nienormalna, że nic mi nie pomoże? Proszę o odpowiedź

KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu

Na podstawie tego opisu można zastanowić się nad diagnozą w kierunku choroby dwubiegunowej. W tym zaburzeniu występują stany depresyjne oraz stany podwyższonego nastroju. Dla rozpoznania epizodu maniakalnego lub hypomaniakalnego wystarczy, gdy nadmiernie podyższony nastrój utrzymuje się przez ok. tydzień. Towarzyszy mu poczucie przyspieszenia toku myślenia, przypływu energii, zmniejszonej potrzeby snu, wzmożonej aktywności lub niepokoju. Epizod depresyjny trwa zazwyczaj co najmniej 2 tygodnie. Jednak ok. 16% osób z chorobą dwubiegunową ma przebieg z szybką zmianą faz. W szczególnych przypadkach (tzw. ultra-rapid cycling) zmiany nastroju dokonują się w ciągu jednej doby lub kilku godzin. Choroba często występuje w rodzinie.

Zaburzenie dwubiegunowe występuje o wiele częściej niż dotychczas przypuszczano, niestety, często nie jest prawidłowo rozpoznawane, natomiast istnieje wiele skutecznych leków.

W różnicowaniu trzeba wziąć pod uwagę inne zaburzenia, w tym hormonalne oraz ewentualny wpływ zażywanych leków i środków psychoaktywnych. To tylko hipotezy na podstawie krótkiego opisu.

Polecam Pani wizytę u lekarza psychiatry. Jeśli diagnoza choroby dwubiegunowej zostanie potwierdzona, zalecane są leki stabilizujące nastrój. Leki nowej generacji są skuteczne i mają niewiele działań ubocznych.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty