Skąd się wzięło moje przygnębienie?
Po dwóch latach żałuję przeniesienia się z rodzicami na wieś. Mimo życia w materialnym dostatku (praca, własny urządzony dom, samochód, etc) nie jest mi z tym dobrze, a miało być różowo. Nie studzą tego nawet moje pasje i chęć pogłębiania wiedzy z różnych dziedzin. Ciągle zamartwiam się tym: a to że zostanę z domem na starość sam lub boję się dojeżdżać do pracy samochodem (możliwość spowodowania wypadku, piraci, odśnieżanie, etc) Nie lubię też pracy w ogrodzie, koszenia trawy. Wprawdzie leczę się u różnych specjalistów na zaburzenia afektywne (biorę leki, psycholodzy) jednak mimo przebłysków krytycyzmu nie umiem wymuszać zmian w swoim dość sędziwym (46 lat) życiu, tak jakbym skazany był z tym na dożywocie i dopiero zaczął dorastać nieświadom „że mogę nad tym po męsku panować”. Na zmianę sytuacji matrymonialnej nie mam już ochoty. Ciągłe chodzę przygnębiony lub podrażniony. Skąd się to wzięło?