Przygnębienie, niekontrolowane ataki gniewu i agresji

Witam. Jestem 20-letnią studentką, od lat borykam się z problemami osobistymi, które teraz uniemożliwiają mi normalne funkcjonowanie. W moim domu zawsze było dużo konfliktów: między rodzicami, między nimi a babką. Ta, mająca zaburzenia psychiczne (nie wiadomo jakie, gdyż jej nie zdiagnozowano), wszczynała nieustannie awantury, dochodziło często między nią a rodzicami do przepychanek. Przez okres, kiedy jeszcze żyła żywiłam do niej niechęć, ponieważ odnosiła sie do naszej rodziny z brakiem szacunku (wyzywała, oskarżała o kradzieże).

Po jej śmierci również nigdy nie byliśmy szczęśliwi, ponieważ mój ojciec jest osobą konfliktową, która nie umie dotrzymać danego słowa, a mama, która była długo bezrobotna, wykonuje pracę, która jest dla niej rozczarowaniem i powodem do zmartwień: toteż między mamą a ojcem oraz między ojcem a mną i siostrą często dochodzi do konfliktów. Rodzą sie one głównie na gruncie materialnym: od 20 lat mieszkamy w domu nieogrzewanym, niemającym normalnej kuchni i łazienki, od paru lat nie ma wody bieżącej. Szczególnie w zimie jest to sytuacja trudna (szczególnie dla mojej mamy i dla mnie, ponieważ mam problemy zdrowotne). Ojciec na nasze zarzuty o opieszałość i lekceważenie nas reaguje złością i poniżaniem.

Ze mną zawsze było coś nie w porządku. Od wczesnego dzieciństwa miałam problemy z apetytem i mimo różnych zabiegów matki również teraz, kiedy jestem zdenerwowana lub zestresowana, nie jem regularnie, mam również parę schorzeń układu pokarmowego. Często słyszałam od krewnych i znajomych aluzje do anoreksji, które bardzo mnie denerwowały. Zawsze byłam zamknięta w sobie i zakompleksiona, nie potrafiłam znaleźć wspólnego języka z rówieśnikami. Uważano mnie zawsze za kujona, który tak naprawdę nie jest zbyt inteligentny. Co chyba nie mija się z prawdą, gdyż wiadomości, które zapamiętuję na egzamin lub klasówkę, dosyć szybko zapominam.

Nigdy nie miałam i nie mam prawdziwego przyjaciela. Irytuje mnie fakt, że zawsze to ja jako pierwsza wysyłam do kogoś wiadomości lub dzwonię. Moją słabość dostrzegła grupa uczniów w podstawówce, przez co byłam wyzywana i wyśmiewana, następnie cały okres gimnazjum "zatruł" mi jeden z nich, co spotęgowało moje zamknięcie w sobie. Często, gdy ktoś szepcze albo śmieje się wydaje mi się, że mnie obgaduje i wyśmiewa. W szkole moje schorzenia i potęgujący je stres spowodowały, że cierpiałam na częste mdłości, duszności, stany lękowe. Wyniki mojej matury były kiepskie, w ogóle wybór przedmiotów był trudny, bo wydawało mi się (i wydaje nadal), że z żadnego nie jestem wystarczająco dobra. Obecnie obawiam się, że po moim kierunku trudno będzie mi znaleźć pracę, mimo że mam kilka dróg do wyboru.

Często mam chwile, kiedy jest mi bardzo smutno, płaczę, ponieważ jestem do niczego: nic nie umiem, nie zainteresowałam sobą nikogo. Wydaje mi się, że lepiej byłoby dla mnie i dla mojej rodziny, gdybym nie żyła (chociaż nie umiałabym podjąć decyzji o samobójstwie). Za każdym razem, gdy czegoś nie wiem lub nie umiem zrobić, robi mi się ogromnie wstyd. Jest to tym gorsze, że moja młodsza siostra jest uzdolniona z przedmiotów ścisłych, ładniejsza, ma wielu znajomych; a ja byłam często do niej porównywana. Jestem przekonana, że postrzega się mnie jako mało inteligentną, a ja często się z tym zgadzam. Są chwile, kiedy nic mi się nie chce i nie mam na nic siły, mimo że realizacja zamierzonych celów daje mi dużo satysfakcji.

Głównym motywem napisania tego listu jest ostatnie wydarzenie: otóż w przypływie gniewu kilkakrotnie uderzyłam i podrapałam moją siostrę. Wcześniej zdarzyło mi się to w tym roku parokrotnie. Ponadto, kiedy się denerwuję, rzucam różnymi przedmiotami i używam wulgaryzmów, mimo że na co dzień nie bluźnię. Po wszystkich tych wydarzeniach mam ogromne wyrzuty sumienia, czuję się bardzo bezużyteczna. Nie umiem sobie dać rady z emocjami: smutek, przygnębienie, złość i poczucie braku wartości. Wstydzę sie siebie i nie lubię wchodzić w bliskie kontakty z ludźmi, boję się tego, że nigdy nie będę normalna: nie usamodzielnię się i nie będę potrafiła założyć szczęśliwej rodziny, tym bardziej, że mama i siostra powtarzają mi, że jestem podobna do babki i pewnie mam chorobę psychiczną (a z taką nie potrafiłabym żyć...). Dziękuję.

KOBIETA, 20 LAT ponad rok temu

Szanowna Pani.

Niewątpliwie znajduje się Pani w niezwykle trudnym położeniu, zła sytuacja materialna i konflikty rodzinne wpływają niekorzystnie na Pani nastrój i ogólny stan psychiczny. Na podstawie maila niezwykle trudno jest mi ustosunkować się do tego, czy smutek i przygnębienie oraz ataki agresji wynikają z choroby czy też są skutkiem długotrwałego stresu, na jaki jest Pani narażona.

Jako studentka jest pani osobą ubezpieczoną, stąd może Pani korzystać z pomocy Poradni Zdrowia Psychicznego bezpłatnie, w ramach NFZ. Doradzałabym Pani zapisanie się na wizytę do lekarza psychiatry, który oceni, czy opisane problemy dotyczące nastroju i zachowania mają charakter chorobowy i zaleci Pani odpowiednią formę pomocy. Może należałoby również pomyśleć o wystąpieniu o pomoc finansową do opieki społecznej lub o stypendium socjalne na uczelni, na której Pani studiuje. Przynajmniej częściowo poprawiłoby to Państwa położenie.

Pozdrawiam serdecznie

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty