W jakim stopniu są to objawy DDA, a w jakim stopniu depresji?
Od dłuższego czasu - od 1,5 roku z przerwami, mam objawy obniżenia nastroju i nagłego wzrostu (pobudzenia). Mam 27 lat, jestem kobietą, od jakiegoś czasu zastanawiam się, czy nie pójść do lekarza psychiatry po poradę. Moje objawy to podwyższenie nastroju w ciągu tygodnia oraz spadek w wolnym czasie. Obniżenie nastroju charakteryzuje się płaczliwością, czasami "histerią", wycofaniem, sennością, negatywnym nastawieniem do partnera - pretensjonalnym, rozpoczynaniem konfliktów z partnerem.
Zastanawiałam się, czy te objawy są wynikiem tego, że jestem DDA. Konsultowałam się kiedyś z psychiatrą (znajomym), od którego dowiedziałam się, że to obniżenie nastroju w weekend może mieć przyczynę właśnie w dzieciństwie (napięcie występujące w rodzinie w wyniku nadużywania alkoholu przez ojca - teraz oczekiwanie, aż coś się stanie, w wyniku braku napięcia). Ale coraz bardziej mam obawy, że jednak to nie jest jedyna przyczyna, że mogę mieć depresję. Mam myśli dotyczące mojej wartości, sensu życia ("nie chce mi się żyć"), zastanawiałam się nad samobójstwem. Z jednej strony mam przekonanie, że nic sobie nie zrobię , ale z drugiej strony boję się o siebie. Gdy miałam 15-16 lat, miałam próbę samobójczą - stąd moje obawy.
Drugą przyczyną mojego samopoczucia jest brak bliskiego kontaktu emocjonalnego i duchowego z narzeczonym, małe wsparcie z jego strony powoduje, że zastanawiam się nad naszą przyszłością. Wiem, że mam duże potrzeby dotyczące bliskości i czuję, że nie są one zaspokajane. Oczywiście rozmawiałam na ten temat z partnerem, jednakże on tego nie rozumie. Proszę o radę - czy udać się do psychiatry? Czy moje potrzeby psychiczne są znacząco różne od osób wychowujących się w "normalnej" rodzinie? W jakim stopniu są to objawy DDA, a w jakim stopniu depresji?