Walka z nałogiem alkoholowym. Czy ma sens?

Witam, mam 22 lat, jesteśmy razem już prawie 6 lat, mój chłopak ma lat 25, od zawsze miał problem z alkoholem. Nie mam już siły walczyć z tym nałogiem. Kiedyś pił sporadycznie, a jak już zamieszkaliśmy razem, 3 lata temu, to już się zaczęło coraz częściej i częściej. Dostał od rodziców firmę, nad którą jest nasze mieszkanie, do pracy ma tylko 6 schodków i jest w firmie. Prowadził ją od początku z bratem, ale tylko 2 lata i brat go zostawił, bo ciągle pił, zabierał firmowe pieniądze i ciągle były konflikty. Teraz jego tata założył nowa firmę i go zatrudnił, bo mieliśmy nadzieje, że zrozumiał, że może wszystko stracić i się poprawi... ale niestety. Już tyle razy go wyciągaliśmy z długów, a on dalej w nie wpada, jak jest w transie. Kiedyś zdarzało mu się upić raz na czas i bardzo żałował, przepraszał itp. Teraz jest już tak źle, że potrafi pić 2 miesiące, a jak wytrzeźwieje, mówi no i nic takiego się stało. Nie widzi, że ma problem i zaledwie 25 lat.

Ma naprawdę ciężki charakter, a jak już wypije, to nic mu się nie przetłumaczy. Jest awanturny, nie umie spokojnie z nami o tym porozmawiać, krzyczy, mówi żebyśmy żula z niego nie robili i mu choroby nie wmawiali. Nie wiem co mam już zrobić, może wyprowadzanie się, zostawienie go samemu sobie itp. nie pomogło... nic nie pomaga. W zeszłym tygodniu skończył swoje 8 dniowe picie i stwierdził, że nie chce pić i chce się leczyć, żebym mu pomogła i go nie zostawiała itp. Ale jak wczoraj zapytałam, czy poszukamy jakieś pomocy powiedział, że później, a dziś jak wróciłam z pracy widzę, że ma już wypite, już ze 3 piwka wypił i nie ma z nim gadki. Teraz się zastanawiam czy na tym się skończy, czy to początek nowego maratonu jego picia...:( Jeszcze boli mnie to, że naprzeciwko mojego domu jest taki salon gier i tam mieszka taki 60-letni pijak i przychodzą tam sami starzy pijacy, a on ich wszystkich uwielbia. On nie ma kolegów w swoim wieku, tylko takich żuli i z nimi pije. Kiedy chce, wychodzi sobie z pracy i tam idzie na piwko. Co ja mam zrobić, bo już nie mam siły to mnie już tak niszczy psychicznie. Byłam silna i ciągle myślałam, że sobie poradzę i on to zrozumie, ale teraz czuję się przegrana, nie mam już siły walczyć, ani ciągle się kłócić, tłumaczyć, że jemu nie wolno pić. Bardzo proszę o jakieś wskazówki, bo czuję się taka bezsilna.

MĘŻCZYZNA, 22 LAT ponad rok temu

Witam serdecznie,
Walka z alkoholem ma sens i może zakończyć się zwycięsko, pod warunkiem, że tą walkę prowadzi osoba uzależniona. Nikt inny nie może go w tym wyręczyć. Działania rodziców Pani narzeczonego oraz Pani wskazują na współuzależnienie. Proszę się zastanowić, jaką narzeczony ma motywację, aby przestać pić: jeśli np. zadłuża się przez alkohol- rodzina spłaca długi. Nie rozmawiajcie z osobą pijaną- to strata czasu, w tym stanie nikomu ,,nic się nie wytłumaczy" .

Proszę nie tłumaczyć, dlaczego nie powinien pić - proszę dostarczyć konkretnych powodów. Wyprowadzenie się jest dobrym pomysłem, w postępowaniu z osobą uzależnioną najważniejsza jest konsekwencja. Oczywiście, może Pani zaakceptować również model życia narzeczonego i obserwować kolejne fazy jego nałogu. W tej sytuacji ważne jest stworzenie wspólnego, zgodnego frontu razem z rodzicami narzeczonego.

Polecam Państwu wizytę w najbliższej poradni leczenia uzależnień, gdzie uzyskają Państwo profesjonalną pomoc i wskazówki co do postępowania. Proszę również skorzystać z informacji poniżej: http://portal.abczdrowie.pl/uzaleznienie-od-alkoholu  https://al-anon.org.pl/

Serdecznie pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty