Ból - jak się od niego uwolnić?
Witam. Dzieje się ze mną coś dziwnego, a mianowicie: mam lat 19, pomijając fakt, że nienawidzę się do granic możliwości, od pewnego czasu (nie jestem w stanie określić jak długo, w każdym razie ma to miejsce od baaaaardzo dawna, można powiedzieć kilku lat) czuję wewnętrzny ból. Ból, który sprawia mi dosłownie wszystko i wszyscy, a wygląda to mniej więcej tak: niezależnie od tego, czy dzieje mi się coś złego, czy przeciwnie - czuję ten sam ból. Niezależnie od tego, czy ktoś jest dla mnie dobry, czy robi krzywdę - i tak czuję tylko ból. Nawet rzeczy, które uznaję za piękne i wartościowe, swoim istnieniem sprawiają mi ból. Nie wiem skąd się tyle tego we mnie bierze, nie umiem powiedzieć. Czuję, jakbym była przepełniona tym uczuciem, jakbym nie mogła doświadczyć już niczego innego poza właśnie bólem. To uczucie towarzyszy mi praktycznie cały czas - bywa tak, że jest dość słabe (ale nigdy nie znika), a zdarzają się takie chwile, że nie mogę tego znieść. Najchętniej bym wrzeszczała, ile sił w gardle i zdrapywała tynk ze ścian, czy robiła sobie krzywdę - byle tylko wyżyć się, dać temu jakieś ujście. Tylko że nie mogę. Jestem zmuszona to wszystko ukrywać, dusić w sobie, co sprawia, że nasila się jeszcze bardziej... Nie mogę o tym z nikim porozmawiać, ponieważ nie posiadam żadnych przyjaciół, rodziny w zasadzie też nie mam (są, ale tak jakby dla mnie ich nie było). Wszelkie próby powiedzenia o tym komukolwiek ze znajomych kończą się ich westchnieniem, część mówi po prostu "no cóż... " i wzrusza ramionami, a jeszcze inni powiedzieli, że przesadzam. Problem w tym, że nie przesadzam. Mój wewnętrzny ból jest tak silny, że czuję go niemal fizycznie... Nie wiem jak to z siebie wyplenić. Nie wiem, co mam z tym zrobić, jak uwolnić się od tego uczucia... Bardzo proszę o pomoc...