Bulimia czy anoreksja: jak to rozpoznać?
Proszę o radę. Nie wiem, czy potrzebuję pomocy, ale na pewno potrzebuję rady kogoś, kto się na tym zna. Nie wiem, czy mam anoreksję, czy tylko chciałabym mieć anoreksję. To jest chyba mój największy problem. Bo nie wyglądam jak te dziewczyny ważące 20 kg. Owszem z BMI wynika, że mam lekką niedowagę (163 cm i 47 kg), ale to nic strasznego. Dlatego uważam, że jestem aż tak beznadziejna, tak słaba, że nawet nie potrafię się porządnie odchudzać. Zazdroszczę tym dziewczynom, że mają tyle siły i determinacji. A ja nie umiem więcej. Poza tym wydaje mi się, że gdybym była chora, to wszyscy by mnie podziwiali i by się mną interesowali.
Odchudzam się od 3 lat. Na początku to było tylko zdrowe odżywianie. Ale od roku to jest dieta 500 kcal i ćwiczenia. Najintensywniej zawsze odchudzam się w wakacje. I od kiedy zaczął się rok akademicki (mam 21 lat) nie umiem się aż tak intensywniej odchudzać. Zależy mi na studiach, a nie umiem się uczyć jak jestem głodna. Jem śniadania, obiady, kolacje lekkie, ale każdy kęs, każdą potrawę postrzegam przez pryzmat kalorii. Całą tabelę umiem już na pamięć. Ważę każdą porcję i jeśli kalorii wychodzi za dużo, to albo to wypluwam, albo zjadam, ale z ogromnymi wyrzutami sumienia. Jeśli czasem zapomnę o diecie, zjem z koleżankami coś słodkiego, coś kalorycznego, to czuję się bardzo szczęśliwa. Ale potem włącza mi się czerwona lampka i zaczynam się siebie brzydzić, że uległam pokusie.
Generalnie to mam jakąś manię na punkcie jedzenia. Uwielbiam czuć smaki. Często po prostu coś jem, ale żeby wypluć. A jeśli już jem, to dalej mam wyrzuty albo jem tyle, żeby zwymiotować. Czasem mówię sobie: nie odchudzaj się, przecież wyglądasz dobrze, jak się nie odchudzasz to czujesz się lepiej, nie irytuje cię to stałe poczucie głodu i słabość. A potem ogarnia mnie panika, że jak zacznę jeść, to nie będę umiała się zatrzymać i przytyję. No i potem się znowu odchudzam. Słyszałam, że anorektyczki nie czują głodu i nienawidzą jedzenia. A ja uwielbiam jeść, ale się tego boję. I jak nie jem, to jestem słaba. I muszę naprawdę dużo poświęcać i wykrzesać sił, żeby ćwiczyć. Jak już zaczynam jeść, to mogę jeść bardzo dużo. Moi znajomi mówią, że mają już dość, a mi jest wstyd powiedzieć, że jeszcze bym dużo więcej zjadła. Często jak jestem w domu z rodzicami, to jem przy nich bardzo dużo, żeby mnie nie męczyli że jestem chora, a potem biorę środki przeczyszczające.
Ciągle jest mi zimno. Noszę tysiące swetrów i bluz, ale nie dlatego, żeby ukryć kości. Wręcz przeciwnie. Ja jestem dumna z tego, że tak schudłam. Jak ktoś mi mówi, że jestem za chuda, to czuję się bardzo zadowolona i jeśli mam okazję, to zawsze staram się eksponować to, że wystają mi obojczyki albo łopatki. A z drugiej strony wiem, że to jest śmiertelna choroba. Wiem, jakie spustoszenie czyni w organizmie (tym bardziej że studiuje medycynę). Już od 6 miesięcy nie mam okresu. Wiem, że to już jest bezpłodność. Wiem, że nie będę mogła mieć dzieci. Ale boję się pójść do lekarza, bo jak pomyślę, że będę musiała przytyć to mi się robi niedobrze. Czy to już jest anoreksja? Czy ja nie jestem już za stara? Czy po prostu jestem nienormalna? Nie wiem, co mam robić. Nie chcę, żeby się o tym dowiedzieli moi rodzice.