Chłopak. Czy popadłam w depresję?
Od 2 miesięcy chłopak (nie można powiedzieć, że mój były, bo teoretycznie nie byliśmy razem, a w praktyce co innego) nie odzywa się do mnie. Bez słowa zakończył znajomość - przestał odpisywać na smsy, na wiadomości na gg, w ogóle :(. Nie wiedziałam co mam robić :(.
W lipcu wyjechałam na obóz - tam też się zastanawiałam o co może chodzić, płakałam zamiast wypoczywać. No cóż, wróciłam po 2 tygodniach i myślałam, że bedzie git, ale du*a - piszę do niego na różnych komunikatorach, a tu du*a za przeproszeniem. Potem, po tygodniu przyjaciółka mi pisze, że widziała go z dziewczyną, to ja od razu w płacz, ale po 2 dniach spotkałam go z nią. I to już w ogóle mnie zabolało :(. Od tego czasu (czyli od 2 miesięcy jakby nie patrzeć) płaczę. Wszyscy mówią, że będzie dobrze - wiem to - ale nawet wiedząc, że on się mną pobawił, to i tak płaczę i tesknię za nim - wiem, wiem, głupia jestem, ale zakochana.
Płaczę i płaczę cały czas, płaczę nawet pisząc to. 2 dni temu miałam straszną noc, bo płakałam, już łzy parzyły mi policzki, cała się trzesłam, w ogóle koszmary w nocy - ja już nie wyrabiam, ja chcę o nim zapomnieć, co ja mam zrobić :(? Już nawet o najgorszym myślałam (samobójstwo). Ale tak robią tchórze bojący się życia. Licze na szybką odpowiedź. Ja już sama ze sobą nie wyrabiam ;(.