Czy to, że nie odczuwam przyjemności ze zbliżenia jest skutkiem nadmiernej masturbacji, czy braku więzi emocjonalnej?

Jestem trzydziestokilkuletnią kobietą. Nie mam stałego partnera seksualnego. Masturbuję się, ponieważ odczuwam potrzebę zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych. Wiem, że podejście do masturbacji jest b. kontrowersyjne, dla mnie w chwili obecnej jest to zaspokojenie swojej potrzeby fizjologicznej, ponieważ nie mam stałego partnera. Wcześniej (ponieważ praktykuję ten sposób rozładowania od paru lat) wiązało się to z oglądaniem stron pornograficznych, które stymulowały podniecenie, stosowałam tę formę znacznie częściej i towarzyszyło mi ogromne poczucie winy pomieszane z częściową akceptacją tego stanu pod kątem zdrowia fizycznego. Zaczęłam się obawiać iż mogę przekraczać granicę, w której stanie się to uzależnieniem, bo zdarzało się dość często (parę razy w miesiącu lub tygodniu, sporadycznie 2 razy dziennie) czułam się z tym źle! Teraz ograniczyłam się więc do sporadycznych, najczęściej związanych z cyklem potrzeb bez oglądania pornografii. Dobrze się z tym czuję fizycznie, ponieważ zaspokajam swoja potrzebę, nie zaburza to też mojego funkcjonowania w życiu codziennym oraz relacji z innymi osobami, wręcz odwrotnie - czuję, że napięcie mija i ja jestem spontaniczniejsza i radośniejsza, czasem odczuwam brak bliskości z partnerem i wtedy zastanawiam się czy nie jest to zaburzeniem. Ciągnie mnie do kontaktów z mężczyznami, odczuwam podniecenie, jeżeli spotykam osobę, która mi się podoba. Czasem eksperymentuję, uprawiam seks z mężczyzną i sprawdzam swoje reakcje - działa na mnie podniecająco, pociągająco, ale w momencie całkowitego zbliżenia nie odczuwam takiego podniecenia oraz przyjemności jak początkowo - nie wiem czy jest to wina moich wcześniejszych zachowań, czy też braku emocjonalnej więzi. Czytałam dużo na temat masturbacji w wieku dorosłym, jest to ogólnie traktowane jako naturalna potrzeba zaspokojenia swoich potrzeb, ja jednak czasem mam problem natury psychicznej, jestem wierząca, więc wg religii jest to grzech. Mam tutaj problem z pogodzeniem tych dwóch obrazów - 70% mi mówi to jest ok (bo zdrowie fizyczne i psychiczne) 30% nie ok (religia i moje wewnętrzne przekonanie nabyte z okresu dzieciństwa, że nie mam prawa do zaznania rozkoszy podniet itp). Czasem towarzyszy mi poczucie winy i ogromny wstyd i mam ochotę się ukarać za swoje postępowanie. Czy to jest normalne? Czy mam prawo nie mając obecnie partnera sprawiać sobie sama przyjemność i zaspokajać swoje potrzeby? Czy też przekraczam już normy i naturalność i uzależniłam się na tyle że jest to zboczeniem? Proszę o pomoc, nie umiem rozmawiać o tym. Pozdrawiam;)
ponad rok temu
Redakcja abcZdrowie
98 poziom zaufania

Witam serdecznie,

Masturbacja, jako środek do rozładowywania napięcia seksualnego jest zachowaniem jak najbardziej normalnym, a wręcz pożądanym jako alternatywa dla ryzykownych stosunków z przypadkowymi partnerami. Stosowana z właściwym umiarem nie rzutuje ujemnie na jakość współżycia z potencjalnym partnerem.
Oczywiście, niepokojącym sygnałem może być brak odczuwania przyjemności w zbliżeniach z mężczyzną. Może to świadczyć o uzależnieniu od takiej formy stymulacji i obniżyć jakość bodźców osiąganych podczas normalnego stosunku. W takim wypadku zaleca się ograniczenie samozaspakajania, jednak nie jest koniecznością zupełna rezygnacja z masturbacji.
Naturalnie, masturbacja nie jest zboczeniem płciowym, a naturalnym zachowaniem seksualnym.
Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty