Dlaczego życie tak nas karze?
Mam na imię Ania. Mam 23 lata jestem mamą cudownego dziecka i mam wspaniałego męża, ale jesteśmy strasznie skrzywdzeni - mamy straszne kłopoty.
Mieszkamy obecnie u teściów, ktorzy nadużywają alkoholu, co wiąże sie z ciagłymi awanturami a nie kiedy nawet bójkami i wyrzucaniem nas z domu. Nie mamy dokąd iść, moi rodzice mieszkają w kawalerce, więc mieszkanie u nich odpada, na kredyt mieszkaniowy nie mamy najmniejszej szansy. Wynajmowalismy mieszkanie przez rok, tzn. kilka mieszkań, siedzieliśmy na walizkach - niestety sytuacja skomplikowała nam sie jeszcze bardziej, gdyż musielismy wziąć kredyt w kwocie 15 tysiecy, który będziemy płacili jeszcze 4 lata. W tym momencie nie stać nas nawet na wynajęcie mieszkania...
Nie mam ochoty żyć, żal mi mojego dziecka, ktore w środku nocy muszę ubierać i uciekać z nim do koleżanek, żeby nie płakało, nie bało się gdy teściowie robią awantury. Nie wiem już co mam zrobić, nie mamy dokąd pójść... Czy my tak dużo chcemy? Być szcześliwą i kochającą rodziną? Musiałam to tutaj napisać, czuję w sobie okropny żal i smutek nie mam z kim porozmawiać, ponieważ strasznie się wstydzę tego... Ja już po prostu nie daję sobie z tym rady. Płaczę, gdy nikt nie widzi, nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie uśmiecham się. Nie mam ochoty żyć... Pozdrawiam :(