Jak pogodzić się ze śmiercią brata?
Witam! Moj przypadek jest ciężki, nie potrafię sobie poradzić już z tym sama, więc proszę o pomoc. Mam dużo problemów, przez całe życie zmagałam się z chwilową depresją, brakiem samoakceptacji itp.
Ostatnio zmarł mój najukochańszy, jedyny brat, chorował przez pół roku na raka mózgu, byłam przy Nim ile się dało. Umarł 3 miesiące temu, a moje życie przestało wtedy mieć jakikolwiek sens... Tak bardzo go kocham, nie potrafię żyć bez niego. Tak bardzo chciałabym być z nim! Mam za dużo problemów, to mnie przerasta, zamknęłam się w sobie. W szkole próbuję normalnie funkcjonować, żartować nawet, ale inni mnie nie rozumieją, nie wiedzą jakie katusze przechodzę.
Ciągle mam przed oczami cierpienie brata, nie mogę pogodzić się z jego śmiercią. Najchętniej bym się zabiła, ale wtedy trafię do piekła i się z nim nie zobaczę. Zrobiłam się wredna dla rodziny, szczególnie dla siostry, ale to już inna historia - nie wytrzymuję jej zachowania, mieszkałam sama z mamą, a ona teraz się na nowo wprowadziła i już nie mogę. Siedzę całymi dniami w pokoju, pogrążona, ciągle mam doła. Czuję się cholernie samotna, chociaż mam koleżanki, ale one tego nigdy nie zrozumieją.
Chciałabym bardzo iść do jakiegoć psychoterapeuty, ale w mojej małej miejscowości nie ma nikogo takiego, choćby nawet - nie umiałabym mu zaufać. Poza tym wszyscy by o tym plotkowali.